Sang-Froid: Tales of Werewolves - recenzja. Miałem na tę grę wilczy apetyt, teraz mam niestrawność

Sang-Froid: Tales of Werewolves - recenzja. Miałem na tę grę wilczy apetyt, teraz mam niestrawność16.04.2013 19:01
marcindmjqtx

To powinien być samograj. Nie wyszło.

Klimat umiarkowany Bo przecież pomysł na grę jest genialny! Mamy XIX wiek, maleńkie miasteczko gdzieś na krańcach Kanady i dwóch skłóconych braci-drwali, którzy łączą siły, by walczyć z nękającymi ich wilkami i wilkołakami. Klimat XIX-wiecznego horroru hektolitrami wylewa się z ekranu. Co najmniej przez pierwsze 15 minut zabawy wydawało mi się, że czegoś takiego nie da się zepsuć.

Sang-Froid: Tales of Werewolves

Niestety, szybko zmieniłem zdanie. Cóż, być może niesłusznie nastawiłem się na opowieść z dreszczykiem, tajemniczą i niedopowiedzianą, która mogłaby się kojarzyć choćby z Castlevanią - takie jednak gra zrobiła na mnie wrażenie na samym początku, właśnie to sugerowało intro i całe otwarcie. Tymczasem prawda jest inna, mamy do czynienia z dosyć bzdurną, nieciekawą historię zanurzoną w mistyczno-demoniczym sosie, pełną antypatycznych bohaterów i dowcipów drętwych niczym trzonek siekiery. Postać diabła niczym z Pana Twardowskiego, z kozią bródką i w cylindrze, w dodatku rzucającego suchymi żartami, to chyba najbardziej jaskrawy przykład pod tytułem "nie tędy droga". Mogło być intrygująco, wyszło infantylnie i przeraźliwie wręcz pretensjonalnie. Zgrzytałem zębami, serio. Szkoda.

Wilki muszą umrzeć Choć dość szybko przestałem wierzyć w fabułę Sang-Froid, ciągle liczyłem na porządny poziom samej rozgrywki. Niestety, gra jest wzorcowym przykładem na to, że czasami liczy się prostota, bo wprowadzenie dziesiątek różnych mechanik bez dopracowania żadnej z nich kończy się źle.

Sang-Froid: Tales of Werewolves

W sumie pomysły na rozgrywkę w Sang-Froid są naprawdę niezłe. Trochę tower defense - i to takiego w rodzaju w Orcs Must Die!, z akcją rozgrywaną z perspektywy trzeciej osoby - trochę strategii, a do tego wszystkiego elementy RPG. Niestety, najpewniej zabrakło po prostu umiejętności twórców. Choć gra zachęca do planowania, to całą zabawą rządzi w głównej mierze chaos i przypadek, a jakby tego było mało, to bardzo szybko robi się także monotonna. Nieźle bawiłem się przez jakąś godzinę. Potem było już niewesoło.

Rozgrywka dzieli się na dwie fazy. W czasie dnia gracz dowiaduje się, przed jakimi stworami będzie musiał bronić się w nocy. Na mapie należy rozstawić odpowiednie pułapki i zaplanować obronę. O niektórych z nich można zupełnie zapomnieć, bo uruchomią się same, niektóre jednak trzeba zaplanować tak, by można było zwieść w nie wilki. Wybór nie jest przesadnie duży, trzeba też uważać, by zmieścić się w skromnym budżecie i w dostępnej liczbie punktów akcji. Poza tym warto odwiedzić także miasteczko, gdzie zakupić można lepsze bronie czy rozmaite przydatne przedmioty, a na dokładkę dochodzi jeszcze rozwój postaci, która zdobywa poziomy, w związku z czym zwykle przed każdą nocą trzeba wybrać jakąś nową umiejętność.

Sang-Froid: Tales of Werewolves

W drugiej fazie, nocnej, świat obserwuje się zza pleców bohatera - wszystkie zaplanowane działania trzeba wprowadzić w życie. Część przeciwników ginie więc sama od dobrze zaplanowanych pułapek, a część trzeba w nie zwieść, przy pomocy zapachu (kluczowy jest kierunek wiatru) czy też dźwięku (po prostu krzycząc), co w sumie jest nawet niezłą zabawą, choć zwykle mało satysfakcjonującą (informacja o tym, że gdzieś na drugim krańcu mapy umarł przeciwnik nie budzi we mnie specjalnie adrenaliny...). Prędzej czy później dochodzi także do bezpośredniego starcia z wrogami - wtedy robi się już wyjątkowo "tak sobie". Strzelać do nich za często nie można (przeładowanie XIX-wiecznej strzelby swoje zajmuje), więc gra zamienia się w prosty slasher - tylko ktoś zapomniał o tym, że wypadałoby go jakoś rozbudować. Bohater dysponuje jedną kombinacją ciosów i jednym mocnym atakiem - a to prostu mało - a w dodatku dość szybko się męczy i nie jest w stanie dalej atakować. Wrogowie zresztą też nie są lepsi - albo po prostu rzucają się na gracza, albo atakują z dystansu. W większości różnią się w zasadzie tylko ilością punktów życia, siłą i wskaźnikiem "przerażenia", który mówi, jak szybko rzucą się do bitwy.

W sumie brzmi to wszystko nawet całkiem dobrze, w praktyce jednak rozstawianie pułapek nie należy do najbardziej porywających czynności, z kolei kupowanie nowego sprzętu czy zdobywanie umiejętności to dobry pomysł, ale miło by było czasem dostać coś bardziej efektownego niż tylko rosnące statystyki postaci. Z kolei bezpośrednia walka z przeciwnikami bardzo szybko robi się irytująca, głównie z powodu ułomności technicznej strony gry: sterowanie jest drętwe, a w dodatku postać rusza się jak kołek. Zdecydowanie brakuje płynności, a poza tym przydałoby się też większe zróżnicowanie: jakiś blok, chociaż ze dwa dodatkowe kombosy więcej, cokolwiek. Nie oczekujcie jakiejkolwiek finezji, bo tej zwyczajnie brak.

Sang-Froid: Tales of Werewolves

Sang-Froid nie powiela znanych schematów, stara się szukać własnego pomysłu na rozgrywkę - i to niewątpliwie bardzo duży plus. Problemem jest niestety to, że rezultat końcowy zwyczajnie... nie bawi. Nie jest "miodny" czy "grywalny", a raczej nudnawy, przekombinowany i czasami wręcz irytujący.

Zamknij oczy, otwórz uszy O oprawie graficznej Sang-Froid można by powiedzieć, że jest "znośna", gdyby tylko reszta gry stała na wysokim poziomie. W sytuacji, gdy tak nie jest, to tylko kolejny gwóźdź do trumny. Zwłaszcza scenki przerywnikowe potrafią przyprawić o ból oczu.

Natomiast najlepszym elementem całej gry - w zasadzie jedynym naprawdę znakomitym - jest jej ścieżka dźwiękowa. Złożona z folkowych przyśpiewek i motywów, lśni niczym diament pośród błota. Jeśli będziecie mieć szansę, by kupić ją gdzieś w formie cyfrowej, bierzcie bez wahania.

Sang-Froid: Tales of Werewolves

Werdykt uwielbiam historie o wilkołakach i między innymi z tego powodu bardzo mocno czekałem na Sang-Froid. Niestety, nie wszystko złoto, co indie. Niespecjalnie doświadczeni twórcy porwali się na bardzo skomplikowaną mechaniką i wyszło, jak wyszło, czyli po prostu słabo. "Tome 1" w podtytule gry zapowiada, że można spodziewać się kontynuacji, ale teraz chyba już nie mam na nią ochoty.

Tomasz Kutera

Sang-Froid w tym momencie dostępne jest tylko na PC z Windowsem, można je kupić na Steamie, kosztuje 14 euro.

Grę do recenzji dostarczył producent.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.