Saints Row 4 - recenzja. Święta zabawa do potęgi czwartej

Saints Row 4 - recenzja. Święta zabawa do potęgi czwartej23.08.2013 17:33
marcindmjqtx

Saints Row: The Third było wykręcone, sypało dowcipami, nie zważało na zasady i konwenanse. Co zrobić w części czwartej, by jeszcze bardziej zadowolić rozbuchane oczekiwania graczy? Twórcy wzięli głęboki oddech i sporo dodali, ale też lepiej przemyśleli całość. Sandboks prawie-że-idealny?

Ocena: 4/5 - Dalsze części w tej samej konwencji mogłyby być już zbyt przesadzone, fajne na siłę. Saints Row 4 znajduje tu idealną równowagę. To nadal dobre, znajome przygody świętych, ale na mocnych sterydach.

Gdy siadałem do recenzji, miałem zamęt w głowie - dokładnie tak samo, jak podczas gry w Saints Row 4. Ale to zamęt pozytywny, przekleństwo nadmiaru atrakcji - zwyczajnie nie wiem, od czego zacząć. Biegając po Steelport, czuję się jak dziecko w sklepie z zabawkami. Z lewej mnie kusi, z prawej mnie nęci, z przodu coś się zachęcająco błyszczy. Tak, dobrze się domyślacie - Saints Row 4 umożliwia graczowi dużo, jakby twórcy wyciągnęli same dobre elementy z poprzedniczek - i z kilku innych gier przy okazji.

Przez ciernie do gwiazd Już w intrze głos Kinzie zgrabnie podsumowuje, co działo się dotychczas z gangiem Świętych, a przy okazji opisuje też, co stało się z samą grą. Zaczynali w 2006 roku jako grupa pretendentów do tronu, jednak szybko dokonali swojej identyfikacji, z każdą częścią stawiając na więcej zabawy i absurdalnego humoru. Trójka była miejscami przegięta, więc wszystkich fanów ucieszy fakt, że czwórka idzie jeszcze dalej. Ale nie przesadza.

Na pierwszym planie jest oczywiście opowieść, miejscami zaskakująco osobista, a miejscami pędząca jak film sensacyjny. Powraca plejada znanych bohaterów - twórcy wyraźnie akcentują, że to koniec serii, dając graczowi możliwość spotkania starych znajomych, stworzenia drużyny i nawet lekkiego zintegrowania z nią. Może to zasługa lepiej napisanej fabuły z kilkoma punktami zwrotnymi, ale w przeciwieństwie do trójki dobrze wiedziałem, o co walczę i na kim mi zależy.

Let's get this party started! Poza tym twórcy konsekwentnie realizują zasadę, że z wielką mocą idzie w parze wielka zabawa. Trójka była jeszcze podobna choćby do Grand Theft Auto. W czwórce gang Świętych nie tylko staje się potężniejszy, bo włada teraz całymi Stanami Zjednoczonymi, ale jeszcze na dodatek główny bohater dostaje supermoce z prawdziwego zdarzenia.

Wbrew pozorom jest to bardzo zgrabnie wyjaśnione. Nie chcę Wam zdradzać historii, bo jest przyzwoita i miejscami zaskakująca. Powiem tylko, że główne założenia fabularne inspirowane są popularnym filmem, a świat w Saints Row 4 zmienia się bardzo radykalnie i nie jest do końca tym, na co wygląda. Pozwala to twórcom na naginanie reguł swojej gry i włączenie nią nietypowych dla serii poziomów i typów rozgrywki. Nowy tytuł nie tylko łączy w jedno sandboksy „samochodowe” i „superbohaterskie”, ale też pozwala czujnym graczom wyłapać elementy, które nabijają się z innych gier. Romanse z Mass Effect, wyścigi z Tron, tekstowa paragrafówka, walki czołgów widziane z góry, areny ze slasherów, tryb hordy - to wszystko tu jest. Często wykrzywione: w romansach nie trzeba spędzić długich godzin na dyskutowaniu o dylematach partnera - jednym przyciskiem przechodzi się do seksu. Przyznajcie, w Mass Effect i tak tylko na to czekaliście. Nie cieszcie się jednak zbyt wcześnie - widać mniej niż w grze Bioware.

A jednocześnie dzięki ogólnej koncepcji (incepcji!) fabularnej wszystko pasuje do siebie i nie sprawia wrażenia, że fajne elementy z innych produkcji zostały poskładane byle jak w jedną grę. To też pozwala twórcom zabrać gracza w różne dziwne scenerie: do pastelowego świata z amerykańskich sitcomów, do szpiegowskiego thrillera, do starego filmu o pojedynkach gangów, do lokacji z poprzednich gier. I cały ten galimatias gatunków ma swoją wewnętrzną logikę.

W tej spójności i dopracowaniu tkwi siła Saints Row 4. Widać, że wagę przyłożono do tego, co trzyma przy sandboksach: rozmaitych aktywności, jakimi może zajmować się gracz. Wspomniane supermoce nie są tylko dodatkiem wsadzonym dla uatrakcyjnienia rozgrywki. Odgrywają dużą rolę, są bardzo dobrze umotywowane w świecie gry, pojawiają się praktycznie od razu (no, po godzinie) i są naprawdę satysfakcjonujące w użyciu. Do tego stopnia, że na początku miałem wrażenie, iż gram w trzecią część Prototype. Bohater porusza się w podobny sposób, biegając z superszybkością - z czasem nawet po ścianach i wodzie - oraz skacząc na dalekie odległości i szybując w powietrzu. Ale to nie wszystko, Może ciskać kulami ognia i lodu, kontrolować umysły, wywoływać falę uderzeniową, otaczać się sferą ognia, telekinetycznie łapać przedmioty. Wszystkie umiejętności mają kilka poziomów, rozbudowuje się je za znajdowane w mieście znajdźki, a wokół tych mocy zbudowane są poboczne aktywności, jak teleturniej profesora Genki, w którym rzuca się obiektami za pomocą telekinezy, albo wspinanie na olbrzymie wieże obcych wiszące nad miastem. Dzięki temu w Saints Row 4 do roboty jest coś więcej niż typowe wyścigi, wyrzynka i szukanie gadżetów.

Wspomniane Prototype nie było grą specjalnie dobrą czy skomplikowaną, ale niech mi ktoś powie, że nie dawało dzikiej frajdy. Wściekły rajd przez miasto z rozrzucaniem czołgów i żołnierzy na boki, bieg po ścianie drapacza chmur, spadanie w tłum żołnierzy z aktywacją fali wstrząsowej sprawiały, że gracz odprężał się i uśmiechał. Bo nic tak nie cieszy, jak bycie najtwardszym gierojem w mieście. W Saints Row jest podobnie - metropolia Steelport leży u stóp gracza - jest naprawdę jego piaskownicą i placem zabaw. A zabawki są liczne: moce, szalona broń, którą znacie ze zwiastunów (miotacz dubstepu, czarnych dziur, promienia porywającego do UFO), kosmiczne pojazdy, gromadę kumpli. Czułem faktyczną swobodę i nie mogłem oderwać się od gry, myśląc sobie: „Jeszcze jedno zadanie”, „No to teraz dozbieram punktów na nowe ulepszenie”, „To teraz dokupię broń i zmienię jej wygląda”, „To może powalczę w wielkim robocie”, „A teraz po prostu powkurzam kosmitów”.

Gdzie ci gangsterzy, gdzie te chłopy? Jeśli miałbym mieć jakieś zastrzeżenie, to może do faktu, że supermoce spychają w cień „gangsterskie” elementy kluczowe dla poprzedniczek. W czwórce nie zawracałem sobie głowy rozbudowywaniem garażu i ulepszaniem samochodów - po co, skoro wszędzie mogę dotrzeć szybciej i zabawniej, biegnąc i skacząc po dachach. W pojeździe czułem się jak z kulą u nogi. Choć gdy myślę teraz o konstrukcji zadań głównych, to chyba da się je wykonywać, jeżdżąc samochodami i posługując się tylko bronią - na pewno ktoś to sprawdzi. Lepiej rozwiązano problem kompanów - by za nami nadążyć, mogą się teleportować, a część może dostać własne supermoce, jeśli gracz zechce wykonać dla nich kilka zadań.

Z drugiej strony - ileż można żyć w gangsterskim świecie? To właśnie superelementy odświeżają grę i odróżniają ją od poprzedniczki. Nie da się powiedzieć, że Saints Row 4 to znowu to samo, co w Saints Row 3. Jest znajomo, swojsko, ale inaczej. Nawet Steelport opanowane przez kosmitów się zmieniło, zdecydowanie mniej w nim fioletu i światła. Chwilami miałem wrażenie, że jest nieco zbyt mroczne i Gotham przy nim wygląda jak deptak miejski w letni dzień. Wrażenie to łagodzą nieco wspomniane sekwencje rozgrywające się w innych światach, często mocno zakręcone i z gatunku tych, które gracz zapamięta, bo wydał z siebie wtedy głośne „O rany!”. Pojedynek robotnika budowlanego z wielką puszką napoju to tylko jeden z przykładów.

Tuning szczegółów Twórcy pokazali, że czasem wystarczy lekko poprawić znany już z sandboksów element. Zadania na liście zostały wygodnie podzielone na zleceniodawców, a każde z nich na etapy. Dzięki temu łatwo przełączać się pomiędzy nimi, dbając o różnorodność. Można machnąć 2/5 dla jednej osoby, a potem 1/3 dla innej. Między etapami zadań można też oddać się innym rozrywkom: to gracz decyduje, kiedy do niego wróci. Zastrzeżenie mam tylko do tego, że część misji pobocznych bardzo przypomina te wyzwania, które można sobie swobodnie wziąć z ulicy. Na szczęście wybór jest spory, więc da się uniknąć nudy.

Mam też wrażenie, że ekipa z Volition przeszła kurs „Jak być zabawnym, a nie śmiesznym”. Grając w trójkę, chwilami wydawało mi się, że oglądam jeden z tych skeczy, w których ofiara ma oberwać jak największą liczbą kremowych tortów - wtedy jest superśmiesznie. Saints Row 4 ma bardziej wyważony humor. Często jest też autoironiczna, co podobno świadczy o dojrzałości. Zawiera liczne parodie i nawiązania, ale podane tak, że nie rażą natłokiem. Niektóre są oczywiste, jak romanse, ale czasem do dzieła popkultury nawiązuje jakiś drobiazg: kształt broni, wypowiedź w dialogu, detal otoczenia, napis w tle, dźwięk. Często uśmiechałem się pod nosem, mile połechtany, że pojąłem aluzję i nadajemy z twórcami na tych samych falach. Żartem może być też podkład muzyczny - ponieważ w grze rzadko siedzi się w samochodzie, radio dostępne jest ciągle. Jednak czasami przechodzi w tryb interaktywny i dopasowuje muzykę do wydarzeń. Zwróćcie uwagę, w jakim momencie na początku pojawia się „I Don't Want to Miss a Thing” grupy Aerosmith.

Niestety są pewne rysy - technicznie Saints Row 4 nie wygląda (przynajmniej na konsoli) wiele lepiej od trójki. W mojej wersji testowej pojawiły się niewielkie błędy fizyki (przechodzień zaczepiający o innego albo utykający w murze), kamera czasem szalała przy wykręcaniu samochodem, raz czy dwa nie uruchomił się jakiś skrypt podczas zadania. Mam nadzieję, że w wersji sklepowej już tego nie ma.

Werdykt - this is love, baby don't hurt me Wiele osób będzie chciało porównywać Saints Row 4 do Grand Theft Auto 5. Moim zdaniem nie ma to sensu - Volition odleciało ze swoją grą w innym kierunku i stworzyło sandboks, który daje mniej narracji, a maksimum swobody - oczywiście w obrębie ogólnie przyjętych możliwości, bo nie da się zrównać miasta z ziemią. Ale twórcy wyraźnie mówią „masz miasto, masz moce, masz kumpli - idź się wyszalej” i ja to kupuję. A przy okazji przeżywam całkiem niezłą historię z dobrze znanymi bohaterami. To dobre zwieńczenie serii i cieszy mnie, że Volition zadecydowało o zakończeniu jej w tej formie i odrodzeniu w innej. Dalsze części w tej samej konwencji mogłyby być już zbyt przesadzone, fajne na siłę. Saints Row 4 znajduje tu idealną równowagę. To nadal dobre, znajome przygody świętych, ale na mocnych sterydach. To gra, w której można latać nad miastem, ciskając kulami ognia przy dźwiękach „What is Love”.

Ocena 4/5 - Warto (Ocenę 4 otrzymują gry, które sprawiają sporą frajdę, ale brakuje im ostatecznych szlifów).

Paweł Kamiński

  • Premiera: 23.08.2013
  • Platformy: PC, PS3, Xbox 360
  • Producent: Voilition, Inc.
  • Wydawca: Deep Silver
  • Dystrybutor: Cenega Poland
  • PEGI: 18

Saints Row IV (PC)

  • Gatunek: akcja
  • Kategoria wiekowa: od 18 lat
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.