Rozważania NaGórze: moje z Polygamią przygody

Rozważania NaGórze: moje z Polygamią przygody17.12.2016 09:00
Bartłomiej Nagórski

Panie, jak ten czas leci: Polygamii, z którą współpracuję od 2010 roku, stuknęła okrągła dekada. Wychodzi że pisuję tu sześć lat z jej dziesięciu - chciałoby się powiedzieć 6/10.

Od dziecka chciałem pisać o grach komputerowych (termin gry wideo poznałem znacznie później). Jeszcze w podstawówce czytywałem recenzje z Bajtków i Top Secretów, a także tworzyłem własne, zapisując je ołówkiem w zeszycie w kratkę. Niestety, większość przepadła w otchłani dziejów. Zachował się natomiast Czarny Zeszyt, który w teorii miał służyć do robienia tak zwanej “prasówki” na WOS (Wiedza o Społeczeństwie - nie wiem czy nadal istnieje taki przedmiot). Polegała ona na wycinaniu z gazet fragmentów opisujących najważniejsze wydarzenia danego tygodnia. Przezabawnym świadectwem moich fascynacji grami jest ewolucja Czarnego Zeszytu z czegoś, co w założeniu miało być podsumowaniem wydarzeń bieżących, w de facto mini-gazetkę o grach z przykrótkim listkiem figowym w postaci jednego czy drugiego wycinka z raczkującej wtedy Gazety Wyborczej. Oczywiście znalazło to swoje odzwierciedlenie w ocenach...

Tak, wiem, do rzeczy. Miało być o Polygamii i mojej z nią współpracy. Zaraz do tego dojdziemy.

Moja przygoda z Polygamią zaczęła się od artykułu o Lumines, jako grze, która stała się dla mnie destylatem wspomnień z Japonii. Patrząc na niego z perspektywy lat widzę rzeczy, które dziś napisałbym inaczej - ale nadal uważam że to całkiem niezły, osobisty tekst. Wtedy byłem przekonany, że jest fantastyczny i strasznie chciałem pokazać go światu. Najpierw nieśmiało zaczepiłem Piotra Gnypa na nieistniejącym już serwisie Blip - “Cześć, chciałbym dla Was coś napisać” czy jakoś podobnie. Piotr odparł lakonicznym one-linerm w rodzaju “śmiało” albo “podeślij”, nie pamiętam. Wywiązał się z tego wątek mailowy, wysłałem artykuł w PDFie, spodobał się, dostałem parę sugestii poprawek, prośbę o przesłanie zdjęć i skrinszotów - i tak oto doszliśmy do momentu, w którym mó pierwszy tekst ukazał się na Polygamii. Nie muszę dodawać, że pękałem z dumy.

Piotrowi zawdzięczam zatem początki w branży growej i niezależnie od drobnych różnic zdań jakie po drodze miewaliśmy, jestem mu autentycznie wdzięczny że uchylił mi drzwi do tego światka. Jeśli idzie o ścisłość, to pisać zacząłem wcześniej: dwa moje artykuły opublikowało CD-Action w 2005 i 2006 roku, rozmawiałem o tekście z Borysem Iliewem z pisma Engarde, które padło zanim zdążyli go opublikować, a także wrzuciłem kilka newsów i artów na dawno zapomnianego blogaska o starych grach i retro-popkulturze. Ale tak naprawdę to Piotr był pierwszą osobą która poprawiała mi artykuły, zwracała uwagę na pewne kwestie (np. śródtytuły) i - co niezmiernie ważne - zachęcała do dalszego pisania. To za jego czasów na Polygamii pojawiły się m.in. moja retrorecenzja Final Fantasy VI czy tekst o inspiracjach japońską sztuką w grach wideo.

Od maja 2012 nastała epoka Konrada Hildebrandta, najbardziej kontrowersyjnego naczelnego Polygamii. Muszę przyznać, że z perspektywy outsidera sytuacja była trochę niezręczna: z jednej strony okoliczności rozstania Piotra Gnypa z Agorą były nagłe i niezbyt sympatyczne, a z drugiej - chciałem dalej współpracować z Polygamią, a do tego znałem Konrada i nie mieliśmy żadnych zatargów. No, może jeden, ale taki tyci, tyciutki: w 2010 sugerował zmianę tonu pewnego artykułu na nieco mniej napastliwy i wywalenie najbardziej zaczepnego akapitu. Wtedy wybroniłem się przed tym, jednak post factum przyznałem mu rację - z perspektywy czasu to jeden z moich najsłabszych tekstów (dlatego do niego nie linkuję).

Za czasów Konrada napisałem parę ciekawych rzeczy, głównie o rozmaitych indykach, ale za najważniejszy uważam obszerny artykuł o tym jak w grach traktowana jest kwestia gwałtu. Przyczyną pośrednią była afera dotycząca sceny w zapowiedzi rebootu Tomb Raider i wywiadu z Ronem Rosenbergiem, głównym producentem gry, bezpośrednią zaś teksty które o tej aferze przeczytałem w polskim internecie, a po których poważnie zwątpiłem w branżę. Uznałem, że warto napisać coś ciut bardziej na poważnie niż “gier siem czepiajom” i pokazać że choć są one moim ulubione medium, to jednak nie do końca radzą sobie z tym akurat tematem. A przy okazji trochę doedukować młodych, grających samców - stąd wzmianki o takich sprawach jak kodeksowa definicja zgwałcenia i odrobina statystyk. Byłem bardzo wdzieczny Konradowi, że zaryzykował kontrowersyjny temat i przekazał go człowiekowi z zewmątrz, a do tego jeszcze wywojował w Agorze budżet na artykuł.

Jakiś czas później Konrad zmęczył się prowadzeniem portalu, użeraniem z wydawcą, a także czytaniem niewybrednych komentarzy na swój temat - i ostatecznie odszedł z Polygamii. Do tej pory czekam na tekst, który dawno temu zapowiedział mi w rozmowie. Miał nosić roboczy tytuł “Wszystko co wiem o zarządzaniu zespołem nauczyłem się z League of Legends” i cholernie chciałbym go kiedyś przeczytać.

Po Konradzie stery Polygamii przejął Marcin Kosman. Znaliśmy się z czasów mojej współpracy z Gamezillą, czyli konkurencyjnym wobec Agory koncernem medialnym Ringier-Axel-Springer. Było to o tyle zabawne, że zacząłem tam pisywać jeszcze w 2010 roku - Marcin był drugą po Piotrze osobą, która uznała że warto ze mną stale współpracować. I absolutnie pierwszym naczelnym czegokolwiek, który zaproponował mi pieniądze za pisanie. Wprawdzie jakiś czas potem Gamezilla przestała mieć budżet na autorów zewnętrznych, więc i współpraca się urwała - ale ja nigdy nie zapomniałem, że to właśnie Marcinowi zawdzięczam przekucie hobby uprawianego za co łaska w hobby które przynajmniej częściowo się samofinansuje.

Najważniejszym moim tekstem który ukazał się na łamach Polygamii za czasów Marcina Kosmana był raport “Pełniej sprawni - gry wideo wobec graczy niepełnosprawnych”. Jeden z pierwszych dużych raportów, czyli najbardziej charakterystycznej cechy ery Marcina na Poly, w całości poświęcony temu jakie dodatkowe bariery osoby niepełnosprawne napotykają w grach. Miałem bowiem wrażenie że kwestia ta jest przez naszych rodzimych twórców gier całkowicie pomijana i chciałem zwrócić na nią ich uwagę, wykorzystując Polygamię jako tubę. Może to brzmi śmiesznie, ale moim celem było uświadamiać i edukować - jeśli w chociaż jednym studiu ktoś wziął pod rozwagę choć jeden element wspomniany w artykule, uważam to za swój sukces. Swoją drogą, za każdym razem kiedy wracam do tego tekstu, coś ściska mnie za gardło. A to dlatego, że Marek, którego zdjęcie otwiera artykuł, nie żyje. Zmarł w wyniku błędu lekarskiego podczas operacji. Pamiętam jednak, że bardzo się ucieszył gdy na swoim ulubionym portalu growym mógł opowiedzieć o trudnościach z jakimi się boryka.

Ostatnim jak dotąd naczelnym Polygamii został Paweł Olszewski, z którym poznaliśmy się w czasach Gamezilli oraz późniejszego epizodu na Technopolis, growego blogu w serwisie Polityka. Z oczywistych względów nie wypada mi omawiać szczegółów naszej współpracy, za wcześnie jeszcze na to, jednak dwanaście felietonów w roku 2016, a także wspomnienie o Terrym Pratchecie i długaśny artykuł o Revolution 1979: Black Friday sugerują że jakoś się układa.

Jak widzicie, historia Polygamii i jej naczelnych w zasadzie tworzą skrótową historię mojego pisania o grach. Na tych łamach stawiałem pierwsze kroki w tym fachu, szlifowałem umiejętności, a raz czy drugi pod ich egidą udało mi się stworzyć fajny tekst. Wspomniany wcześniej Pratchett użył kiedyś sformułowania, że podstawową ciągłą jednostką organizacyjną czarownic jest chatka - czarownice się zmieniają, ale chatka trwa i w pewien sposób przyciąga określony typ czarownic. Trochę podobnie jest z Polygamią: naczelni przychodzą i odchodzą, ale portal trwa i ciągle można przeczytać na nim coś ciekawego.

Bartłomiej Nagórski

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.