Rozmawiałem z twórcami Deathloop i oglądałem grę. To będzie niezwykła rzecz

Rozmawiałem z twórcami Deathloop i oglądałem grę. To będzie niezwykła rzecz20.05.2021 19:05
Deathloop
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Motyw pętli czasu wystarcza, żeby zaintrygować. Ale w Deathloop jest o wiele, wiele więcej dobra. Jeśli ta wielopoziomowa konstrukcja wypali, dostaniemy grę, którą będzie się wspominało latami.

Zacznijmy od początku, bo "Deathloop" jest ciut skomplikowany, a i sami twórcy przez wiele miesięcy zadbali o to, abyśmy bardziej ekscytowali się całą oprawą i stylizacją, niż rozumieli, o co tu chodzi. Nazywasz się Colt. Po prostu Colt. Musisz zabić ośmiu złych, żeby wydostać się z pętli czasowej. Proste? Oczywiście, że nie.

Bo w "Deathloop", jak w rogalach, po śmierci prawie wszystko się resetuje. A w tej grze dodatkowo po upływie 24 godzin. Czasu nie jest więc dużo, ale spokojnie, będziemy umierali i powtarzali plansze wiele razy, bo śmierć wzmocni nas przede wszystkim w jeden, cenny zasób - wiedzę. I nie chodzi o wiedzę typu schematy, wedle których walczy jakiś przeciwnik.

Deathloop, Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Deathloop
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Czy to zatem prawdziwy rougelike? - Nie, bo w tym gatunku masz zwykle podział na biomy, przez które musisz przejść dalej i które stają się coraz trudniejsze. Tutaj masz grę opartą o kampanię, ale zamiast przechodzić po kolei przez mapy, sam wybierasz, gdzie chcesz iść. Ale co cztery twoje wybory wszystko się resetuje - mówi nam Dinga Bakaba, szef Arkane Studios.

Szalona wizja

Witajcie na Blackreef, dziwacznej wyspie, po której krząta się dwóch płatnych morderców, Colt i Julianna. A oprócz nich masa uzbrojonego i wystylizowanego ludu oraz ośmiu Wizjonarzy, niczym przywódcy jakiegoś kultu. Skojarzenia z "Dishonored", także na poziomie graficznym, rodzą się same.

- Część podobieństw była celowa. Woleliśmy mieć jakieś zaczepienie w naszej kreacji, niż wymyślać wszystko od zera - dodaje Bakaba.

Zbieżności z pewnością znajdzie się więcej, ale raczej z gatunku subtelnych albo znajdujących się na pewnym poziomie designerskim. Bo trzon rozgrywki jest całkowicie inny.

Deathloop, Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Deathloop
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

"Deathloop" zaczyna się od tego, że giniesz. I budzisz się na plaży. Będziesz budził się tam za każdym razem, a początkowo będą prowadziły cię komiksowe napisy, rzucające trochę fabularnego komentarza, a trochę wskazujące ważne punkty. Celem jest dotarcie do bossów i wykończenie ich, ale to szkatułkowa robota.

Konkrety. Nie wiadomo, gdzie są bossowie. Nie są na końcu korytarzowej planszy, nie są w oczywistej, wielkiej komnacie. Trochę jak w "Hitmanach", najczęściej gdzieś krążą, tylko my nie mamy luksusu wtopienia się w tłum i wrzucenia trucizny do kawy na zapleczu. Odszukiwanie ich to wielka przygoda, w której istotna jest nie tylko eksploracja, ale i obserwacja, nasłuchiwanie czy zbieranie kodów, które przydadzą się do otwierania różnych miejsc.

Wciąż brzmi prosto? Mamy cztery duże dystrykty i cztery pory dnia. O każdej bossowie będą w innych miejscach. Ok, w końcu znajdziemy bossa i go zabijemy - super. Ale jeszcze siedmiu przed nami. Prawdopodobnie zginiemy wiele razy, więc będziemy musieli wszystko powtarzać od nowa. Takim idealnym finałem rozgrywki będzie perfekcyjne zapoznanie się z cyklami życia Wizjonerów na Blackreef, aby sprzątnąć kilku w ramach jednej "pętli". A zaprezentowany przez Arkane fragment gry dał mi jasno do zrozumienia, że to żadne przechwałki, bo akcja wygląda po prostu niesamowicie.

Deathloop, Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Deathloop
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Arsenał śmierci

I zdaje się, że cały pomysł na rozgrywkę będzie szedł mocno w parze z tym, co Colt potrafi robić. Dopóki sam nie postrzelam, nie będę umierał za ten aspekt "Deathloopa", ale rany - obietnice są kuszące jak diabli.

Klasyczny arsenał po pierwsze wygląda ciekawie, bo projekty broni są nietypowe, trochę trącące zimną wojną (jak wiele lokacji w grze), trochę estetyką DYI. Każdą można rozbudować na różne sposoby i kilka poziomów. Jeden zmniejszy odrzut, drugi zwiększy zapas amunicji, trzeci doda tłumik. Klasyka. Do tego dochodzą artefakty, czyli mody do broni, które napełniają je szalonymi efektami.

Napakowane mocą bronie robią niesamowitą jatkę, ale Colt zamienia się już w pełni w superbohatera dzięki "slabs", czyli umiejętnościom specjalnym. Reprise to opcja dwukrotnego przewinięcia czasu, Shift to krótki teleport, Aether to niewidzialność, Havoc czasowo hamuje otrzymywane obrażenia, by potem "zwrócić" je wrogom, Karnesis to rzucanie wrogami i w końcu Nexus - połączenie przeciwników, by jeden headshot położył trupem wszystkich.

Deathloop, Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Deathloop
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Mamy więc napędzaną mocami i modyfikowanymi broniami akcję, której bliżej będzie do "Overwatcha" niż "Call of Duty". W dodatku akcję niełatwą, bo śmierć przychodzi tu łatwo, a wrogowie potrafią wysypywać się tabunami.

No i jest jeszcze Julianna. Charyzmatyczna antybohaterka, wyjęta trochę z klasycznych filmów akcji i komediowych, a przy tym zawzięta i próbująca nas zawsze ukatrupić. I do tego potrafiąca przyjmować "skórki" wszystkich mieszkańców wyspy. Przyznam, że to wciąż tajemniczy dla mnie element gry i nie wiem, czy Julianna będzie się pojawiała w każdym możliwym miejscu, czy tylko w określonych częściach danej lokacji. I jak konkretnie ma wyglądać tryb kooperacji, w której jeden gracz się w nią wciela.

Pewne jest, że będzie stanowiła dodatkowe wyzwanie i momentami nieźle napsuje nam krwi. A do tego interakcje między nią a Coltem (tu liczę, że obejdzie się bez gatunkowej sztampy i finału w łóżku) staną się kolejnymi okazjami, by poznać ten dziwny świat, gdzie należące do kultu elity nie wyobrażają sobie już życia poza monotonną pętlą i nie chcą z niej wychodzić.

Aha, no tak - najważniejsze. Jak zginiesz, to prawie wszystko tracisz. Jeśli nie posiadasz tajemniczej substancji Residium, trzeba ciułać arsenał od nowa.

Deathloop, Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Deathloop
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Lekko nie będzie

"Deathloop" ma nam starczyć na od 20 do 50 godzin grania, a jeszcze dłużej zasiedzimy się, jeśli będziemy chcieli zwiedzić i zebrać absolutnie wszystko. Gorsze informacją są dla tych, dla których 50 godzin to za mało i będą chcieli przejść wszystko jeszcze raz.

Otóż jest to gra tak mocno nastawiona na koncepcję, że za drugim przejściem prawdopodobnie niewiele nas już zaskoczy. Twórcy trochę opornie mówili o tym w rozmowie ze mną, ale domyślam się, że wszystkich bossów znajdziemy w tych samych miejscach. Przed przejściem "z pamięci" ochroni nas jedynie losowa kwestia kodów, które są potrzebne, by wejść w niektóre rejony.

Deathloop, Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Deathloop
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

"Deathloop" jawi się jako produkcja absolutnie wyjątkowa, która dostarczy nam i emocji przy strzelaniu, i głęboki (na możliwości FPS-a) świat, w którym do celu nie prowadzą nas korytarze. Nie ma też co liczyć na taryfę ulgową, bo nie uświadczymy tu... poziomów trudności.

"Deathloop" ukaże się wyłącznie 14 września 2021 r. na PS5 i PC. W 2022 roku jest szansa, że zobaczymy też wersję na Xbox One i Xbox Series X.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.