Rewolucja w świecie konsol? OUYA tam!

Rewolucja w świecie konsol? OUYA tam!13.07.2012 18:03
marcindmjqtx

Nowa konsola! Tania! Rewolucyjna! Dla niezależnych twórców! Jaaasne. Wiecie co, ja kocham niezależne gry, ale ta cała OUYA (wym. uu-ja) to jest jakaś jedna wielka ściema.

Przypomnijmy, o co chodzi. OUYA to konsola oparta o system operacyjny Android (znany ze smartfonów/tabletów), na której każdy, bez żadnych licencji czy pozwoleń będzie mógł publikować gry. Będzie ona w dodatku "otwarta dla hakerów". Nie posiada żadnych zabezpieczeń i każdy będzie mógł modyfikować swój sprzęt, a potem legalnie z niego korzystać. Całość podłączymy do telewizora, a w gry zagramy w dobrej jakości i przy pomocy dołączanego do zestawu specjalnie zaprojektowanego pada.

Za projektem stoją teoretycznie doświadczeni twórcy - związani z Xboksem, IGN czy Kindle - ale nie są żadną wielką i znaną firmą. Jakiś czas temu ich pomysł pojawił się Kickstarterze, by gracze sami mogli go sfinansować. Potrzeba było 950 tysięcy dolarów. W tym momencie na koncie już jest 4,4 mln dolarów, a do końca zbiórki zostało jeszcze 26 dni. Wpłat jest dużo, bowiem za 99 dolarów można zarezerwować sobie egzemplarz konsoli, który trafi do nas, zanim gadżet pojawi się w sklepach. Z ponad 34 tysięcy osób ponad 29 tysięcy zapłaciło po prostu za sprzęt - ni mniej, ni więcej.

Wszystko wskazuje na to, że OUYA będzie gigantycznym sukcesem. Zewsząd słychać głosy o rewolucji, o tym, jak to gracze zagłosowali portfelami i jaki to będzie wspaniały sprzęt.

Jakoś nie chce mi się to wierzyć.

1. O co chodzi w konsolach? Przeanalizujmy: OUYA będzie otwartą konsolą. Czyli... czym właściwie? Gdy myślę o tym, co sprawia, że konsole są konsolami, to do głowy przychodzi mi więcej niż tylko fakt, że można je podłączyć do telewizora (komputer też można!). Inną nieodłączną cechą konsol jest to, że są... zamknięte właśnie. Dzięki temu mam pewność - ja, klient - że ktoś dba o ich infrastrukturę, także sieciową. I jej bezpieczeństwo, przede wszystkim. Skoro mam tam kupować gry, to chcę mieć pewność, że nikt nie wykradnie mojego numeru karty za pomocą przerobionej konsoli.

Oczywiście w otwartości OUYI chodzi także o to, że każdy bez pytania będzie mógł zamienić konsolę w wersję dla deweloperów i robić gry na ten sprzęt. No świetnie, tylko... coś takiego już jest. Nazywa się PC.

Zastanówmy się przez chwilę. Jeśli tworzę niezależnie gry i chciałbym na nich zarabiać, to na jaką platformę najlepiej je robić? Na wysłużone PC, które prawie każdy ma w domu, czy na nową, stworzoną przez nikomu nieznaną firmę konsolę dla pasjonatów? Zupełnie nie wierzę to, że nagle tłumy twórców indie rzucą się na nowy sprzęt. Oni też muszą z czegoś żyć. Stary dobry pecet ciągle daje dużo większe możliwości, zarówno pod względem tworzenia gier, jak i spieniężania ich.

2. Androida to ja mam w... ...kieszeni. Zupełnie nie przekonuje mnie fakt, że OUYA ma być oparta o ten system operacyjny. Obecnie dostępne tam gry świetnie sprawdzają się po prostu na smartfonie. Naprawdę nie potrzebuję telewizora, by grać w Angry Birds. Nie mówiąc już o tym, że większość produkcji opartych jest o sterowanie dotykiem i zastąpienie jej teraz padem wydaje się raczej krokiem wstecz niż naprzód.

Ale zaraz, przecież są ludzie, którzy podłączają do smartfonów normalne kontrolery i nawet publikują w sieci instrukcje, jak to zrobić. Owszem, dzięki temu można bowiem wygodnie korzystać z emulatorów starych konsol, na przykład Nintendo 64, których na Androidzie jest pełno - choć nie ma ich w sklepie Google Play, bowiem firma je usunęła. Problemem jest kwestia legalności tego typu programów. Same emulatory nie są nielegalne, ale ROM-y z grami oraz BIOSy konsol już zwykle tak. Z jednej strony rozumiem graczy, którzy korzystają z takich rozwiązań - niektóre stare gry nie są już nigdzie dostępne - z drugiej: to ciągle niezgodne z prawem. Jestem mocno rozdarty.

Z tego punktu widzenia twórcy OUYA sprzedają nie konsolę, a marzenie - marzenie o sprzęcie, na którym będzie można uruchomić stare gry z NES-a, SNES-a, Nintendo 64, PSX itp. Wydawcy nie zawsze dbają o taką możliwość - czasem rzucą trochę starych gier do cyfrowej dystrybucji - a gracze tęsknią. Nic dziwnego, że OUYA jawi im się jako powrót do dzieciństwa - i to za jedyne 100 dolarów. Już teraz chińskie podróbki konsol wyposażone w Androida i przyciski sterujące znalazły sobie sporą niszę na rynku.

Oczywiście, nie zapominam też o tym, że mają powstać jakieś tytuły pomyślane specjalnie z myślą o OUYI. Obiecują to sami twórcy konsoli. Ale, wybaczcie, sformułowanie "mają powstać" mnie jakoś nie przekonuje. Ktoś widział te gry? Ktoś w nie grał? Nie. Owszem, projekty na Kickstarterze to zawsze "kot w worku", ale tutaj nawet nie wiemy, kto za te produkcje ma odpowiadać ani czym - choćby w przybliżeniu - mają być. A konsole nigdy nie sprzedawały się same z siebie - zawsze musiały mieć mocne tytuły na start (noo, przynajmniej w teorii).

3. Nie dajmy sobie wciskać kitu Rewolucja? Bzdura. Kocham niezależne gry, ale jestem też przekonany, że niezależni twórcy nie potrzebują specjalnej konsoli, na którą mogliby tworzyć swoje produkcje. Na pecetach co chwilę ukazuje się mnóstwo rozmaitych, mniejszych i większych, gier. Niektóre trafiają na Steam, niektóre na Desurę, niektóre są sprzedawane bez pośredników, niektóre dostępne są zupełnie za darmo. W czym deweloperom miałaby jeszcze pomóc OUYA?

To samo tyczy się graczy. Co tak naprawdę obiecują nam twórcy nowej konsoli? To przecież jasne, że nie kolejne wcielenia wielkich hitów, produkcji AAA, strzelanek z rodzaju Gears of War czy Killzone. To nie tego typu sprzęt. A jeśli szukacie wartych uwagi produkcji niezależnych, to nic prostszego, na pecetach z Windowsem, na Makach, na Linuksie, naprawdę już teraz wszędzie jest ich pełno. W czym jeszcze miałaby nam pomóc OUYA?

Nie mówię, że życzę temu projektowi jak najgorzej - to może być interesująca ciekawostka dla pasjonatów - ale zwyczajnie nie wierzę w rewolucję, o której mówią jego twórcy. Obietnice z Kickstartera traktowałbym z rezerwą, a z wydawaniem pieniędzy poczekał na premierę.

Tomasz Kutera

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.