Pierwsze wrażenia: The Saboteur

Pierwsze wrażenia: The Saboteur06.12.2009 07:01
marcindmjqtx

The Saboteur to ostatni w miarę głośny tytuł, jaki pojawi się w 2009 roku. Produkcja zamkniętego niedawno studia Pandemic raczej nie wskoczy na szczyty zbliżających się nieubłaganie podsumowań mijających 12 miesięcy, ale może dać nam kilka wieczorów dobrej zabawy z Drugą Wojną Światową w tle. Już od początku gry widać, że nie będzie to kronika, opisująca historyczne wydarzenia. Wstęp jest naprawdę ciekawy i bez zbędnego pośpiechu przedstawia nam głównego bohatera, jego przyjaciół oraz motywację, która sprawi, że Sean Devlin przyłączy się do francuskiego ruchu oporu.

Po półtorej godziny, jakie spędziłem z grą zdecydowanie mam ochotę na więcej, a to znaczy, że ostatnia gra z logo Pandemic coś w sobie ma. Na pewno tym czymś nie jest grafika. Czarno-biały Paryż wygląda intrygująco, ale jest to efekt "inności" wybranego kierunku estetycznego, a nie jego wykonania. Ba, gdy wyzwolimy dzielnicę i powrócą do niej kolory, jak na dłoni widać problemy z aliasingiem, słabe tekstury czy olbrzymi popup detali, a gorzej zrealizowanego ognia nie widziałem już dawno. Modele postaci w większości są przyjemne dla oczu, ale już ich sztywna animacja w trakcie dialogów potrafi zasmucić. Same rozmowy to też ciekawy temat. Pandemic nie wygładzało językowo wypowiadanych kwestii, co znaczy, że w w trakcie mojego krótkiego kontaktu z grą poznałem spory wachlarz irlandzkich przekleństw, a "słowo na f" pojawiło się co najmniej kilkanaście razy. Gra posiada polską lokalizację kinową i w trakcie czytania napisów wyłowiłem takie kwiatki jak (uwaga, cytuję) "lachociąg" i "nazigówna". Kategoria wiekowa 18+ zobowiązuje i przyznam (choć może zabrzmi to dziwnie), że miło w końcu wcielić się w faceta, który lubi wypić, zaliczyć skok w bok i bez ogródek mówi, co myśli. Gdy trzeba rozwiązać problem pięściami, również się nie ociąga. Ciekawie wygląda zderzenie początkowo beztroskiego bohatera z wojną i jej dramatami, które szybko dosięgają jego najbliższych.

Scenki przerywnikowe zyskały przez to naprawdę sporo. Ich minusem jest fakt, że postacie mówią po angielsku ale z okropnymi akcentami. Sean nie drażni, natomiast pozostałe postacie już niestety tak. Uwielbiam Allo! Allo!, ale Francuzi z The Saboteur naprawdę przesadzają... Przejdźmy do rozgrywki, bo nie napisałem jeszcze o niej ani słowa. Tak naprawdę, na razie polegała ona głównie na jeżdżeniu samochodami. Model jazdy należy do tych pozbawionych wyrazu, więc nie jest to specjalnie rajcujące. Sean nie wspina się na budynki z gracją Ezio, ale cieszy mnie, że kolejna gra daje możliwość rozbudowanej eksploracji również wyższych partii miasta. Oczywiście nie mogę się doczekać wspinaczki na Wieżę Eiffla! System walki wręcz oferuje sporo opcji, ale dotychczasowe bijatyki nie wzbudziły we mnie większych emocji. Są łatwe i panuje w nich chaos, bo Sean nie reaguje zbyt sprawnie na komendy gracza. W trakcie gry będziemy zdobywali nowe umiejętności (zresztą tyczy się to nie tylko walki), więc może one tu nieco pomogą. Devlin korzysta z broni, i ładunków wybuchowych, jak prawdziwy zawodowiec, ale potrafi również eliminować przeciwników bez rozgłosu. Ciche zabójstwa to oczywiście standard, ale w Saboteur możemy również przebierać się w mundury zabitych nazistów. Infiltrując w ten sposób bazę wroga lepiej naprawdę zachowywać się spokojnie. To miła odmiana po Assassin's Creed 2, gdzie tak naprawdę nikt nie zwracał uwagi na szaleńca skaczącego z dachu na dach. Tu nie ma tak łatwo!

Miłośnicy zaliczania gier w 100% znajdą tu kilka przyjemnych "rozpraszaczy uwagi", jak porozrzucane po mieście widokówki, czy nazistowskie posterunki i instalacje (np. "szczekaczki) których usunięcie znacząco uprości życie Seanowi i pozwoli zarobić na zakupy u lokalnych przemytników. O stopniu ciekawości misji ich zróżnicowaniu oraz tempie rozgrywki nie mogę powiedzieć jeszcze zbyt wiele, choć te elementy na pewno będą miały niebagatelne znaczenie dla oceny końcowej. Na razie, po zaliczeniu prologu i kilku zadań, mam sporą ochotę na więcej krnąbrnego Irlandczyka kopiącego tyłki nazistów. Odpowiedź na pytanie, czy zabawa w tej piaskownicy spodoba mi się tak, jak wprowadzenie znajdziecie w recenzji. Maciej Kowalik

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.