Najlepsze gry minionej generacji. Mirror's Edge, Super Mario Galaxy 2, Halo 3 [wybiera Paweł Winiarski]

Najlepsze gry minionej generacji. Mirror's Edge, Super Mario Galaxy 2, Halo 3 [wybiera Paweł Winiarski]23.12.2014 14:30
marcindmjqtx

Choć nie miałem większych trudności w wybraniu 10, moim zdaniem, najlepszych gier minionej generacji, to ich ułożenie w odpowiedniej kolejności nie było już takie proste.

Dlatego ten aspekt pominę, choć bez najmniejszych wątpliwości jestem w stanie wybrać tę jedną jedyną. I będzie nią Grand Theft Auto V, bo przez kilkadziesiąt godzin, jakie z nią spędziłem, byłem na kolanach. Cały czas.

GTA IV

GTA IV

W dużej mierze dla tej gry kupiłem Xboksa 360. I po włożeniu płyty do napędu przeżyłem szok. Szok i niedowierzanie, jak daleko poszedł Rockstar po kilku częściach GTA III. Niko nigdy nie był moją ulubioną postacią w serii, ale trudno było nie darzyć go sympatią. Cudownie natomiast było wrócić do Liberty City, przedstawionego tak, że szukałem szczęki na podłodze przez bity tydzień. A potem zgubiłem ją jeszcze przynajmniej kilka razy. Akceptowałem w tej grze absolutnie wszystko, nawet ten dziwny, pływający model jazdy samochodem. I kiedy już myślałem, że Rockstar niczym mnie nie zaskoczy, dostałem dwa fabularne dodatki, z których do dziś nie umiem wybrać tego ulubionego. Każdy z nich deklasował bowiem większość normalnych gier tamtego okresu.

Super Mario Galaxy 2

Super Mario Galaxy 2

Platformówka idealna. Wiem, że pewnie wolicie pierwsze SMG, bo robiło największe wrażenie po pierwszym włączeniu, ale ja przygodę z serią zacząłem dopiero od dwójki. Choć określenie „seria” jest trochę na wyrost, bo z niezrozumiałych dla mnie przyczyn nie powstała jeszcze część trzecia. Super Mario Galaxy 2 łączyło ze sobą nie tylko wciągającą, choć banalną, opowieść, ale także, a może przede wszystkim, fantastyczną rozgrywkę, w której próżno było szukać choć sekundy nudy. Nie umiałem się od tej gry oderwać i gdybym nawet nigdy nie włączył innej gry na Wii, to Super Mario Galaxy 2 byłoby dobrą wymówką do zakupu konsoli. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że to najlepsza gra z wąsatym hydraulikiem, jaka kiedykolwiek ujrzała światło dzienne.

Mirror's Edge Jedna z najbardziej niedocenionych gier generacji stała się jednocześnie jednym z tytułów, do którego bardzo lubiłem wracać. Podczas gdy na ogół moje powroty oznaczają zabawę w sieci lub próby wymaksowania danej pozycji, Mirror's Edge przeszedłem chyba 6 razy. Ot tak po prostu, bez żadnego konkretnego celu. Kiedy przypominam sobie ten tytuł, mam w głowie przede wszystkim dziwną (bo przecież nie jestem fanem biegania po dachach) atmosferę, która pojawia się u mnie w myślach również gdy włączam „Still Alive” Lisy Miskovsky. Oryginalne podejście do tematu FPP, specyficzna, jakby designerska, oprawa. To jedna z tych gier, których kontynuacji jednocześnie wyczekuję, jak również się jej boję. Chyba jednak wolałbym żeby Mirror's Edge zostało jednorazowym strzałem. Grę stworzono bez spiny i obawiam się, że wobec dwójki gracze mają zbyt duże oczekiwania. Ale i tak czekam.

Gears of War

Gears of War

Pierwsze Gears of War widziałem chwilę po premierze 360, kiedy zaprzyjaźniony Qoora z N+ przywiózł do rodziców wypożyczoną z redakcji konsolę. Niby oglądaliśmy całość jeszcze na telewizorze CRT, niby nie mogłem się skupić na zabawie, bo w pokoju było nas kilku, ale chyba wtedy właśnie zrozumiałem, że najwyższy czas pożegnać się z PC-tem i pomyśleć o zakupie konsoli siódmej generacji. Oczywiście nadrobiłem pierwsze Gearsy już na własnym sprzęcie i trochę przytłoczył mnie ciężki klimat gry. I chyba za to najbardziej będę ją wspominał, bo podobne podejście do tematu już nigdy nie pojawiło się w serii. Po dwójkę biegłem do sklepu w dzień premiery z wywieszonym językiem, specjalnie wziąłem urlop i katowałem  ją cały dzień. Jedna z najlepszych serii w historii gier, a to był właśnie jej świetny początek.

Halo 3 Od trzeciego Halo rozpocząłem swoją przygodę z multiplayerem na 360. I wtedy też poczułem do serii Halo coś, co niektórzy nazywają miłością. Owszem, znałem i jedynkę, i dwójkę, ale dopiero Halo 3 rozkochało mnie w uniwersum i postawiło Master Chiefa na równi z innymi nierealnymi idolami z dzieciństwa. Brzmi to dziwnie w ustach dorosłego faceta, ale przy Halo 3 czułem się jak dziecko. Tryb fabularny znam prawie na pamięć, przechodziłem go dwa razy do roku. A tryby sieciowe męczyłem niemiłosiernie, zarówno bawiąc się z obcymi w sieci, jak i (a może przede wszystkim) grając tak zwane „customy” ze zgraną ekipą znajomych. Spotykaliśmy się na Xbox Live regularnie, mieliśmy swoje własne wariacje większości plansz, a także nasze małe turnieje. Halo 3 było fajnym miejscem zarówno dla tych, którzy chcieli po prostu postrzelać, jak i dla miłośników wirtualnej architektury. No chyba, że miało się do tego dwie lewe ręce, jak na przykład ja. W Halo 3 zrodziło się również określenie „kolba w ryj”, z którego na przykład podczas wspólnej zabawy z Kosem i Maciem w Destiny, śmiałem się niestety tylko ja.

Red Dead Redemption Grand Theft Auto na dzikim zachodzie. Biorę w ciemno! Rzeczywistość pokazała jednak, że czasem warto odłożyć na bok niechęć do zamówień przedpremierowych. Nabiegałem się za RDR-em po sklepach i naszukałem go w sieci. Gra znikała z półek sklepowych w tempie ekspresowym i jej zakup w okolicach premiery graniczył z cudem. Oczywiście przepłaciłem za to, by mieć przygody Johna Marstona jak najszybciej i ani przez chwilę tego nie żałowałem. Świetna historia, niesamowity, piękny świat i ten klimat starych westernów, na których przecież wychowało się moje pokolenie. Pierwszą podróż do Meksyku i towarzyszący jej gitarowy utwór zapamiętam na całe życie. To jeden z najfajniejszych fragmentów, jakie dostarczyła mi kiedykolwiek elektroniczna rozrywka. A RDR to jeden z najpiękniejszych, najbardziej dopracowanych i wciągających światów, z jakim obcowałem. I nie ważne, czy brałem udział w misjach fabularnych, sieciowych, jeździłem na koniu by tylko pozwiedzać, polowałem, czy zbierałem roślinki. Odpływałem w zupełnie inną rzeczywistość, tak bardzo oderwaną od mojej codzienności.

Batman: Arkham Asylum

Batman: Arkham Asylum

Miałem przyjemność sprawdzić Arkham Asylum przed premierą i do dziś uważam to za jeden z najlepszych materiałów „preview” z jakim kiedykolwiek obcowałem. Kończył się w takim momencie, że nie mogłem wysiedzieć spokojnie aż do premiery. Więc jak tylko gra tylko się ukazała, pobiegłem do sklepu i zniknąłem przed konsolą na kilka dni. Arkham Asylum to pierwsza tak dobra gra o Batmanie, jednocześnie jedna z najlepszych gier o komiksowym bohaterze. Dograło tu praktycznie wszystko - od fantastycznej oprawy, przez niesamowity system walki, ponury świat znany z komiksów, a także świetne fragmenty detektywistyczne. Nieźle bawiłem się też w Arkham City, ale jednak zaskoczenie, jakie towarzyszyło premierze Asylum sprawiło, że nie jestem w stanie nie wymienić tej gry w zestawieniu najlepszych pozycji minionej generacji. Wirtualny Batman nigdy wcześniej i niestety nigdy później nie był tak wciągający. Co nie znaczy, że nadzieja na kolejną tak dobrą grę we mnie umarła.

Diablo 3

Diablo 3

Na warszawskiej premierze PC-towego Diablo 3 bardzo żałowałem, że nie gram na komputerze. Potem wszystko odpuściło, bo widziałem, jak znajomi się z tym tytułem męczą i jak bardzo Blizzard go nie dopracował mimo tych wszystkich lat spędzonych nad produkcją. Do konsolowej wersji nie byłem przekonany, dlatego w dzień premiery płyta nie zakręciła się w odtwarzaczu pod moim telewizorem. Ale coś wołało - „hej, przecież to Diablo, spędziłeś dzieciństwo z jedynka i dwójką. Daj szansę również trzeciej części”. Więc dałem. I wsiąkłem. Owszem, bolała trochę powolna animacja, słabsza niż na PC grafika, ale to było już dopracowane Diablo 3, przy którym nie trafiał szlag. I okazało się, że to dokładnie ta gra, na którą czekałem. Siedziałem więc po nocach i tłukłem potwory, czasem aż do świtu. Spodobało mi się tak bardzo, że nad zakupem ulepszonej wersji na konsolę obecnej generacji nie myślałem nawet sekundy. I historia się powtórzyła, a ja po braku snu byłem tak samo wykończony jak mój wirtualny bohater.

No More Heroes 2: Desperate Struggle

No More Heroes 2

Pierwsze No More Heroes mi się nie podobało. Wszyscy zachwalali, a ja nie umiałem się wciągnąć. Dlatego do dwójki podchodziłem z dystansem, a kiedy już się przemogłem i zakupiłem własną kopię, ciężko było odciągnąć mnie od Wii. Nie do końca normalny bohater, wykręcona opowieść, głupkowate żarty, jucha i świetne scenki przerywnikowe. No More Heroes 2: Desperate Struggle był jednym z najlepszych powodów, by kupić Wii i udowadniał, że to konsola nie tylko dla miłośników podskakiwania przy grach sportowych. To też jeden z najlepszych pomysłów na wykorzystanie kontrolera Nintendo. Jeśli dodacie jeszcze elektryzującą ścieżkę dźwiękową, to otrzymamy jednego z najsilniejszych pretendentów do miana gry 2010 roku. No, ale w związku z tym, że pojawiła się na konsoli, której nikt nie traktował poważnie, w starciu z grami z innych platform nie miała najmniejszych szans.

Grand Theft Auto V

GTA 5

Absolutny majstersztyk, w którym kulała tylko jedna rzecz - online. Ale w związku z tym, że został on dodany dopiero po jakimś czasie, nie traktuję trybów sieciowych jako części piątki. Dla mnie to oddzielny produkt, niespecjalnie udany. Tak czy inaczej, GTA V mnie oczarowało, rzuciło na kolana, sprzedało soczystego kopniaka i kazało siedzieć przy konsoli z wypiekami na twarzy. Jestem pewien, że nie odkryłem go nawet w 2/3, dzięki czemu mam teraz okazję ślęczeć (również z wypiekami) przy odświeżonej wersji na PS4.

Sam nie wiem co w GTA V podoba mi się najbardziej. Postacie, historia, różnorodność rozgrywki, czy może oprawa? Każdy z tych elementów robił piorunujące wrażenie, a połączone stworzyły w mojej opinii grę idealną. Ten tytuł wyciągnął z PS3 i 360 moc, o której istnieniu nie miałem pojęcia. Rockstar to czarodzieje i GTA 5 jest tego namacalnym dowodem. Dobrze, jestem ogromnym fanem serii i przy poprzedniej generacji za najlepszą grę uważam GTA III, ale bądźmy ze sobą szczerzy. GTA V po prostu rządzi. Kto tak nie myśli, ten błądzi.

PS. Są takie gry, których nie umiem nikomu polecić, pewnie dlatego, że ciężko mi wskazać plusy usprawiedliwiające zakup. W tej generacji miałem dwa takie tytuły, dlatego pojawiają się poza zestawieniem najlepszej dziesiątki, ale nie umiem o nich nie wspomnieć.

DmC: Devil May Cry, które urzekło mnie jako całość choć nigdy nie traktowałem gry jako czegoś powiązanego z oryginalną serią. Fajny, acz prosty stystem walki, historia, której dałem się porwać i bohater, którego polubiłem. A dzięki poniższemu zwiastunowi poznałem One Ok Rock - niby nie w moim klimacie, ale jednak po DmC zapoznałem się ze wszystkimi ich albumami i lubię do nich wracać.

Asura's Wrath. Zawsze chciałem zagrać w anime i udało mi się to dopiero przy okazji Asura's Wrath. Świetna, na wskroś japońska historia z bohaterem, którego lubiłem, któremu współczułem. Jedna z najbardziej niedocenionych gier generacji. 3/5, które wystawił w swojej recenzji Tomek jest dla mnie do dziś tajemnicą, ale najwyraźniej ten tytuł trafia po prostu do wąskiego grona odbiorców. I ma najlepszy motyw muzyczny tej generacji.

W zestawieniu zabrakło The Last of Us. Ale tylko i wyłącznie dlatego, że ograłem je dopiero w wersji remastered na PlayStation 4.

Paweł Winiarski

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.