Małe jest ładne – recenzja gry Fe

Małe jest ładne – recenzja gry Fe02.03.2018 21:17
Freszu

Do Fe nie trzeba było obmyślać rozbudowanego planu marketingowego, jeżeli pierwsza stopklatka z rozgrywki wystarczy do przykucia uwagi. Gry znajdujące się w takiej sytuacji bardzo często stają się ofiarami opinii pokroju: „przerost formy nad treścią”, jednak Zoink stworzyło wystarczająco mały produkt, bym nie mógł wyróżniać ani formy, ani treści. Podobnie było z Unravel – urokliwą platformówką, relatywnie krótkim doświadczeniem ze szczątkową fabułą i podobnie rozwiniętą rozgrywką. Ten niepozorny włóczkowy stwór po premierze okazał się zalążkiem EA Originals – inicjatywą giganta rynku, która utwierdziła mnie w zdaniu, że zapotrzebowanie graczy na indyki stale rośnie. Pytanie o pozostałą niezależność gier niezależnych pozwolę sobie zawiesić w powietrzu, a tymczasem przejdźmy do Fe.

Jak robię takie screeny, to już jestem artystą? Nazywaj to po imieniu Świat przedstawiony przez Szwedów pozostaje przedstawiony tylko wizualnie. Dużo radości czerpałem z określania zjawisk oraz zwierząt i porządkowania ich w ekosystemie tajemniczego lasu. Z pewnością jego mieszkańcem jest tytułowy lisopodobny, bo choć przybył tu razem z podobnymi sobie praktycznie z gwiazd, tak bez potknięcia w nim się odnajduje. Fe potrafi komunikować się razem ze zwierzętami (jeżeli tak je mogę nazwać…) za pomocą śpiewu, czego najwyraźniej brakuje ewidentnym obcym na tej ziemi – Milczącym.

Czasami z lenistwa określam treść gier wideo jako „prosta”, nie zawsze dogłębnie sprawdzając czy coś ominąłem, czy nie zrozumiałem. Pierwsze wrażenie jakie wywołał we mnie promieniujący całą paletą barw świat, wręcz zapraszał mnie bym zagłębił się w nim. Jego pierwsze dno, zanim do niego sięgnąłem, majaczyło przede mną prawie do końca przygody, lecz drugie spotkałem zdecydowanie za szybko. Fe zwraca uwagę na wartość komunikacji, jednocześnie zapominając, że nie ma zbyt wiele do powiedzenia.

Prawie jak Pixar. Prawie. Prowadź muzyko Z drugiej strony, chyba nikt nie spodziewał się na tyle ambitnego projektu – to relaks gra pierwsze skrzypce, jednak ten został zorganizowany osobliwie. Działa tylko wtedy, gdy grzecznie złapiemy przedstawicieli fauny za łapkę/racicę/mackę, ponieważ otwarty świat tak naprawdę otworzy się przed nami po ukończeniu pięciogodzinnej kampanii fabularnej. Fe prezentuje najbardziej bezsensowne wykorzystanie mechaniki metroidvanii (backtracking też nic dobrego nie wnosi) i do tego czasu staje się grą narracyjną.

Niestety, w samej narracji też coś zgrzyta – ta sprowadza się do schematu podyktowanego na potrzeby procesu odkrywania kolejnych krain i stworzeń. Nasz mały bohater uczy się porozumiewać z dorosłymi osobnikami przez zyskanie w oczach samca alfa gatunku (młode są mniej wymagające). Osiągamy to tylko na drodze wykonywania wyznaczonych nam zagadek środowiskowych. Wiąże się z nimi fakt, że Zoink nie potrafi wzbudzić emocji progresu. Po ukończeniu zadania, dostajemy krótką, ale nieźle wyreżyserowaną cutscenkę i nowy język – tylko po to, by znowu wyruszyć do kolejnego biomu. Nie mogę powiedzieć, że gra nie wskazuje nam żadnego celu, jednak w tej małej grze brakuje małych zwycięstw.

Szybko odkrywamy, że to poznanie celu działań Milczących jest prawdziwą osią fabularną.Sytuację ratuje sama podróż przez świat Fe. To, że jest liniowym doświadczeniem wcale nie oznacza, że nie możemy się zatrzymać po znajdźki. Ich istnienie zostało przyzwoicie uzasadnione w opowieści (oczywiście bez ani jednego słowa), a sam często przystawałem m.in. pod tajemniczymi malowidłami skalnymi, by zrozumieć co przedstawiają. Nie każdy musi to docenić, ale to zawsze miła odskocznia od prowadzenia za rączkę.

Szczególnym problemem będzie zbyt sprytny odbiorca. Wymagania intelektualne są  dosyć niskie, skoro nawet mi udało się uciec od bezlitosnego uścisku twórców. Przynajmniej w dwóch momentach fabuły miałem możliwość zrobić coś szybciej i łatwiej – np. musiałem przetransportować liczną grupę zwierząt do ich leża, a na drodze stała brama, którą sam mogłem przeskoczyć, ale już nie mogły tego zrobić myszopodobne stwory. Żaden skrypt nie był przygotowany na to, że po prostu złapię  i przeniosę je na drugą stronę zamiast wykonywać kolejną zagadkę środowiskową.

Skradania też nie brakuje, bo małym Fe raczej nie dałoby się powalać takich wrogów. <tu wstaw żart o Krystynie Czubównej> A skoro mowa o zwierzostanie (co za wdzięczne słowo), trzeba przyznać, że jego przedstawiciele są bardzo zróżnicowani względem siebie. Nie ze wszystkimi możemy się porozumiewać, ale wszystkich można wykorzystać. Ci komunikatywni dają nam m.in. opcje szybkiej podróży i w jakiś sposób rozwijają liczne sekwencje platformowe, ale już gniew dzikich zwierząt (lub tych, których jeszcze nie rozumiemy) trzeba naprowadzać na przeszkody w inny sposób. Takie metody nie zawsze działają jak powinny, no ale używamy ich wobec dzikich osobników („it’s not a bug, it’s a feature!”).

Jeśli zastanawiacie się czym w końcu jest Fe, skoro wspominałem już o tylu niekoniecznie łączących się ze sobą elementach rozgrywki – ustaliłem, że metroidvania odpada, a część przygodowa jest bardzo nierówna. Pozostaje gatunek platformówki 3D, której produkcja Szwedów jest najbliżej co ostatecznie maskuje wiele niedociągnięć – przemieszczamy się często, w czym pomagają nam mechaniki wspinania się na drzewa i szybowania*. Jestem pewien, że na długo zapamiętam sekwencję skakania po choinach rosnących na grzbiecie olbrzymiego rogacza. Twórcy w branży chyba wiedzą, że ze wspinania się na ruchome kolosy płynie jakaś niewytłumaczona euforia.

Dosyć często mamy okazję spojrzeć na świat gry z szerszej perspektywy. Idź dalej Trochę złośliwie, ale najmniej wspomnę o oprawie audio-wideo, którą ewidentnie stoi szwedzka produkcja. Jak gra wygląda – każdy widzi na screenach, a w ruchu jest jeszcze lepiej (wymagania sprzętowe nie są zbyt wygórowane, a 60 klatek/s. to podstawa). Każda bryła w Fe ma pięknie podkreślone poligony (wielokąty), a to zasługa oświetlenia i specjalnie wydzielonej osoby do ich rzeźbienia (w tak małym studiu – robi to wrażenie). Również muzyka symfoniczna to kwestia indywiduów – względnie początkujący kompozytor Joel Bille (wcześniej w Zombie Vikings) stworzył zaskakująco delikatną symfoniczną ścieżkę dźwiękową. Niestety, obecnie nie jest dostępna oddzielnie, w jakiejkolwiek formie.

Koniec końców, to właśnie tą część gry zapamiętam na dłużej, a chyba nie o to chodzi w (najwyraźniej pozornie) artystycznej formie. Szkoda, że Fe niczym więcej się nie wyróżnia, ale jeśli szukacie mało wymagającego zajęcia na dwa wieczory – pozostaje rozsądnym wyborem.

Grę do recenzji dostarczył wydawca za pośrednictwem serwisu Gameceptor

*- Tak po prawdzie, tych jest więcej, ale jeszcze więcej jest przedmiotów wykorzystywanych do (a jakże) liniowego rozwoju postaci, a zbieranie ich ociera się o grind – przyjemny za sprawą movementu postaci, ale jednak.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.