Dobra kreska #18: polska mafia, miałka postapokalipsa i owad w  korporacji

Dobra kreska #18: polska mafia, miałka postapokalipsa i owad w korporacji09.08.2018 15:20
Joanna Pamięta - Borkowska

W tym miesiącu przyglądam się „Spodoustym”, „Pięknej ciemności”, „Cykadzie” i „Łasuchowi”.

Sierpniową polecankę zacznę od kącika polskiego, bowiem Kultura Gniewu wypuściła album „Spodouści” autorstwa Judyty Sosny (rysunki) i Igora Jarka (scenariusz).

Od razu muszę się przyznać, że mam do twórczości Sosny i Jarka tę słabość, że ich poprzedni album - „Słowackiego” - uważam za jeden z najlepszych w najnowszej historii polskiego komiksu. Jeżeli jeszcze go nie znacie, to w tej chwili przestańcie czytać mój tekst i nadróbcie tę zaległość, bo to rzecz niesamowita: liryczny, poetycki album komiksowy o mieszkańcach zwykłego katowickiego mieszkania i ich niezwykłych życiach. Opowiedziany tak, jak powinno się opowiadać o życiach szarych obywateli, czyli z wyczuciem, uważnością, wyłapując z ich losów znaczenia i sensy, których nie dostrzegamy na co dzień.„Spodouści” są zupełnie inni od „Słowackiego”. Przede wszystkim dlatego, że zupełnie inna jest tematyka i bohaterowie. Sosna i Jarek tym razem biorą na warsztat słynnych polskich gangsterów, opowiadając o ich losach i - zazwyczaj - upadku.Jeżeli czytaliście kiedyś z wypiekami na twarzy którąś z książek Masy, to poczujecie się tutaj jak w domu, bo bohaterami „Spodoustych” są między innymi „Nikoś”, „Carrington” czy „Dziad”, a jedna z ostatnich nowelek opowiada o strzelaninie w Magdalence, którą Jarek uznaje za symboliczne domknięcie bandyckiej epoki w historii Polski.Różni się także sposób podania. „Słowackiego” było albumem niezwykle poetyckim, napisanym cudownym, bardzo delikatnym językiem, wskazującym na niezwykłą wrażliwość Jarka (będącego poetą). „Spodouści” napisani są prościej, wciąż z czułością i bardzo uczciwie wobec ludzkiej strony bohaterów, ale również bardziej bezpośrednio, bez wyszukanych metafor.Zmieniła się też szata graficzna. „Słowackiego” Sosna narysowała w czerni i bieli, a narrację poprowadziła dość „konserwatywnie” komiksowo. „Spodouści” nie dość, że są kolorowi (notka na okładce mówi, iż mają to być „żarówiaste kolory z lat 90.”, ale gdybym jej nie przeczytał, to sam bym tego nie wyłapał), to jeszcze dużo bardziej przypominają historyjkę z obrazkami. Narracja prowadzona jest z offu, a ilustracje artystki bardzo często po prostu przedstawiają to, o czym mówią akurat bohaterowie.Jedną z narratorek „Spodoustych” jest córka ofiary słynnego „Krakowiaka”, przez siedem lat przychodząca na proces zleceniodawcy morderstwa swojego ojca, by patrzeć, jak wymierzana jest sprawiedliwość („Krakowiak” dostał 25 lat więzienia). Jarek wkłada w jej usta zdanie: „Nie macie nawet pojęcia, ile trzeba mieć wewnętrznej siły, by patrząc na kogoś przez siedem lat, pilnując się w każdej sekundzie, by nie zobaczyć w nim człowieka”.Przywołuję je, bo wydaje mi się ono kluczowe w ocenie tego albumu. Jarek nie jest ofiarą żadnego z przedstawianych w komiksie bandyty, nie ma więc problemu, by dostrzec w nich ludzi i przedstawić może nie tyle z sympatią, ale na pewno z empatią. Mordercy, gwałciciele, porywacze, degeneraci obcinający ludziom palce i oblewający ich kwasem solnym. Nie są oni przez Jarka usprawiedliwiani (w albumie mowa o ich najokrutniejszych wyczynach), ale w jakiś sposób uczłowieczani. W „Spodoustych” pokazywana jest ich „ludzka twarz” - strach towarzyszący śmierci, zabawne hobby, słabości.Można mieć za to szacunek do autorów, którzy nawet w tak obrzydliwych indywiduach dostrzegli ludzi. Można też jednak powiedzieć, że na łamach „Spodoustych” jedni z najokrutniejszych polskich przestępców, znajdują „bezpieczną przystań”, w której nie tylko mogą się wygadać, ale i zaprezentować od romantycznej strony. Ja po lekturze pozostaję rozdarty, doceniając narrację Jarka, rysunki Sosny i wrażliwość obojga, ale i nie mogąc wyrzucić z głowy pytania, co tak naprawdę myślę o tym albumie.W tym samym rzucie Kultura Gniewu wydała jeszcze dwie rzeczy, do których chciałbym zachęcić. Pierwszą jest krótka powieść graficzna „Piękna ciemność” autorstwa Fabiena Vehlmanna (tłum. M. Jańczak). Pobieżnie przekartkowana może sprawiać wrażenie książeczki dla dzieci. Są tutaj cukierkowe postaci - zarówno fantastyczne, jak i zwierzęce - i piękne rysunki, utrzymane w bajkowej konwencji, a pokolorowane tak, że czapki z głów.Nie polecam jednak pokazywania tego tytułu żadnemu dziecku. Bo „Piękna ciemność” to tylko z pozoru historyjka dla dzieci. W rzeczywistości zaś kryje się w niej fabuła przypominająca słynnego „Władcę much” noblisty Williama Goldinga. O tym, że coś jest „nie tak” czytelnik przekonuje się już na pierwszych stronach, gdy okazuje się, że główna bohaterka i jej przyjaciele wychodzą z porzuconych w lesie zwłok dziewczynki. Niemal od razu okazuje się też, że zachowanie bohaterów niewiele ma wspólnego z bajkową niewinnością. Okrucieństwa popełniane przez poszczególne postaci czasami są przypadkowe, czasami bezmyślne, a czasami drobiazgowo zaplanowane. Można się w nich doszukiwać mrocznych morałów, choć częściej obnażają raczej bezsens przemocy.

I choć w miarę rozwoju fabuły coraz bardziej przypomina ona książkę Goldinga (pojawia się nawet motyw walki o władzę), to Vehlmannowi nie zależy na symbolicznej głębi, którą udało się osiągnąć nobliście. Nie jest to zarzut, raczej stwierdzenie faktu. „Piękną ciemność” wciąż czyta się doskonale, a napięcie pomiędzy tym, jak ta historia jest przedstawiona, a tym, o czym naprawdę jest, budzi bardzo niekomfortowy niepokój - uczucie dość rzadko towarzyszące czytaniu komiksów.Dużo przystępniejszą i nadającą się dla dzieci pozycją jest „Cykada” Shauna Tana (tłum. Ł. Buchalski). Pochodzący z Australii Tan to dla polskich czytelników znajomy artysta. Kultura Gniewu wydała kilka jego książeczek i komiksów, z czego najbardziej znany jest chyba „Przybysz”, przepięknie narysowany album o imigrancie przybywającym do obcego kraju i próbującym w jakiś sposób się w nim odnaleźć (jeżeli nie czytaliście, to koniecznie). Tan został również wyróżniony Oskarem za krótkometrażową animację „The List Thing”.„Cykada” to dzieło króciutkie, możliwe do przeczytania w 5 minut i świetnie nadające się na wieczorną sesję z jakimś maluchem. Tan opowiada w tym czasie historię zwykłej, szarej cykady, zatrudnionej w wielkiej korporacji, na nudnym stanowisku. Wszyscy to znamy. Nudna codzienność. Rutyna. Dyskryminacja w miejscu pracy. Złe relacje ze współpracownikami. A po godzinach równie nieciekawe „życie prywatne”, które Cykada wiedzie w ścianie firmy, a firma przymyka na to oczy.W losach głównego bohatera na pewno odnajdzie się wielu rodziców i ich bardzo ucieszy finał - pozytywny i metaforyczny. Wydaje mi się też, że album zostanie dobrze odebrany również przez dzieci. Cykada jest akurat na tyle smutny i uroczy, by go polubić, a jego losy są z jednej strony zrozumiałe, z drugiej zaś sprawnie opowiedziane. I nawet dzieciom łatwo będzie doszukać się drugiego dna.Wszystko to jest oczywiście pięknie narysowane, bo Tan to jednak Tan - być może jeden z najzdolniejszych rysowników na świecie.

Na koniec zostawiłem sobie „Łasucha” Jeffa Lemire’a (wyd. Egmont Polska, tłum. P Braiter). Polski rynek komiksowy ma to do siebie, że jeżeli jakiś twórca odniesie na nim sukces, to wydawnictwa chętnie zaczynają go eksploatować. „Odkrycie” Marka Millara spowodowało zasyp albumów jego autorstwa. W tym tak niepotrzebnych, jak „Kick-Assy” 2 i 3 czy „Chrononauci”. Z kolei „odkrycie” Briana K. Vaughana sprawiło, że wydano w Polsce całe „Y” (za drugim podejściem), a obecnie ciągnięte są „Saga” i „Paper Girls”. Ostatnio sporą popularnością cieszy się też Brian Wood, autor „Miejsc”, „Ludzi północy” i „Briggs Land”.Kanadyjczyka Jeffa Lemire’a w 2009 roku „odkryło” wydawnictwo Timof i Cisi Wspólnicy, wydając doskonałą powieść graficzną „Opowieści z hrabstwa Essex”. I choć autor ten musiał poczekać na swoją kolej, to od zeszłego roku możemy czytać pisane przez niego serie „Czarny Młot” (Egmont Polska wydało 2 tomy głównego cyklu i 1 spin-off) i „Descender” (Mucha Comics wydaje właśnie 2 tom), a teraz także „Łasucha” (tę serię Lemire także ilustruje).Tytułowy Łasuch to chłopiec z porożem, mieszaniec mający w sobie DNA zarówno ludzkie, jak i zwierzęce. Żyje sobie spokojnie w lesie ze swoim ojcem, jednak gdy zostaje sam, musi ten las opuścić i u boku tajemniczego Toma Jepperda, ruszyć w świat. A ten okazuje się być światem postapokaliptycznym, wyniszczonym przez tajemniczą chorobę, której źródła są jakoś powiązane ze stworzeniami takimi jak Łasuch - odpornymi na chorobę, odławianymi przez tych ludzi, którzy przeżyli zarazę i poddawanymi brutalnym eksperymentom.Trudno odmówić Lemire’owi talentu narracyjnego. „Łasucha” czyta się szybko i z zaangażowaniem. Postaci skonstruowane są poprawnie, główny bohater jest odpowiednio naiwny, a Jepperd milczący i brutalny. Świetnie wypadają też scenki retrospekcyjne, w których opowiadana jest historia Jepperda i jego rodziny - czuć w nich posmak „Opowieści z hrabstwa Essex”, zupełnie jakby nowa seria była wykręconą, zupełnie różną gatunkową kontynuacją tamtego komiksu.

Jednak po pierwszym tomie nie czuję się szczególnie zaintrygowany i nie czekam z niecierpliwością na kolejny. Póki co „Łasuch” to „tylko” kolejna opowieść postapokaliptyczna. Pełna ogranych, gatunkowych schematów.Bo ile razy czytaliśmy już opowieść o tajemniczej zarazie, do której kluczem może się okazać dziwne dziecko? Ile razy obserwowaliśmy zmagania twardych, bezwględnych facetów, którzy w świecie pozbawionym nadziei walczą o swoje niewiele warte życia? Ile razy lądowaliśmy wraz z bohaterami takich opowieści w„obozach” kierowanych twardą ręką przez niedobitki policji i rządu?

Więc póki co jestem „Łasuchem” raczej rozczarowany i daję mu kredyt zaufania tylko ze względu na osobę autora.

Igor Trout

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.