Czarodziejski Flet - recenzja

Czarodziejski Flet - recenzja25.09.2015 09:01
marcindmjqtx

Mozart się w grobie przewraca, bo bateria w iPhonie tak krótko trzyma.

Lubimy takie sytuacje. Najpierw powstaje widowisko silnie zakorzenione w grach komputerowych. Następnie wychodzi gra oparta na owym spektaklu, koło się zamyka, gry są sztuką et cetera.

„Widowiskiem” w tym równaniu jest eksperymentalna wersja Mozartowskiego „Czarodziejskiego fletu” wykreowana przez Amona Miyamoto. Nad multimedialną stroną opery z Japończykiem pracowało warszawskie studio LabLike, oni także - widocznie nie mogli pozbyć się ekspresyjnej scenografii z głów - odpowiadają za omawianą poniżej pozycję. Mozart i gry mobilne. Zanim krzykniesz, że to herezja i należy rozpalać stosy, pragnę przypomnieć, iż osiem lat temu dostaliśmy RPG-a z Chopinem w jednej z głównych ról. Ta bariera upadła już dawno.

Czarodziejski Flet jest gierką logiczną. Na każdej z trzydziestu jednoekranowych plansz (tudzież scen, jak podpowiada teatralna konwencja tytułu) prowadzimy ślamazarnego Tamino - bohatera widowiska Miyamoto - do drzwi wyjściowych, z każdą zagadką przybliżając mu jego ukochaną Paminę.

Wiesz, historia miłości od pierwszego zdjęcia profilowego na portalu społecznościowym. Chłopaczyna celuje niezwykle wysoko w kwestiach sercowych, gdyż droga naszpikowana będzie puzzlami potrafiącymi doprowadzić umysł do wrzenia. Sam sprawy nie ogarnie, dlatego potrzebuje genialnego skrzydłowego. Ta rola, rzecz jasna, przypadnie Tobie.

Początek, zgodnie z małą tradycją mobilnych logicznościówek, nie przysparza problemów. Drogę Tamino torujemy z ruchomych platform - tej, na której stoi bohater, nie możemy jednak tknąć. Wystarczy zatem tak sobie poprzesuwać klocki, by wirtualny amant dotarł do wyjścia. Gdy na scenę trafią inne elementy - drabiny, podnośniki, pękające płytki, zabójczy wąż czy drugi bohater oraz specjalne przełączniki dedykowane wyłącznie jemu - powoli podnosi się temperatura. Nie uważam siebie co prawda za omnibusa, ale lubię, gdy gra potrafi mnie spocić. Za łebka szczególnie unikałem felernych układanek-przesuwanek (ułóż obrazek z jednym wolnym polem. Makabra), a takowych we Flecie - niestety - całkiem sporo.

Czarodziejski Flet

Trafiły się nawet poziomy, których rozpracowanie zajęło mi niepokojąco wiele czasu. Czasem zawinił ekran telefonu, gdzie z powodu rozmiaru zwyczajnie nie zauważyłem kluczowych elementów układanki (zdecydowanie poleciłbym tablet), czasem pewność programistów, iż bez sugestywnej podpowiedzi spokojnie ogarniemy niuanse kolejnych światów. Dotyczy to zwłaszcza plansz, na których kierujemy dwoma postaciami. Ostatnie „czasem”, o jakim powinienem szczerze wspomnieć, to już tylko moja niecierpliwość lub mentalne ograniczenie. Wolałbym jednak dwukrotnie większą ilość poziomów i wolniej rosnący poziom wyzwania - w obecnej postaci skoki są drastyczne i mogą skończyć się klinem.

Operowa oprawa z całym dobrodziejstwem inwentarza (szczególnie muzyka może spowodować uniesienie brwi u domowników czy przypadkowych garniturków w tramwaju) nie zatuszuje coraz popularniejszej w mobilnym światku (chamskiej) zagrywki. Dwa razy podczas zabawy na mapce ujrzymy mur. By móc ruszyć dalej, musimy wrócić do ukończonych poziomów i zgarnąć lepszą ocenę końcową.

O ile sam patent nie bulwersuje mnie w przypadku gier zręcznościowych, tak w casual puzzle to trochę nie fair. Primo - skoro „casual”, to dlaczego nie pozwolić by casualom bezstresowo rozkminiać zagadki. Secundo - zmuszanie gracza do rozwiązywania całkiem skomplikowanych przesuwanek pod stoperem mija się moim zdaniem z ideą samego gatunku. Wydłużanie czasu gry? Zdecydowanie wolę paczki z nowymi etapami.

Czarodziejski Flet

Całość jest w pełni zlokalizowana, z bawiącym, uberliterackim narratorem na czele. Dlaczego by zatem kolejnemu rodzimemu tytułowi nie dać szansy? Fajnie wpisuje się w postmodernistyczną modę łączenia najbardziej odległych światów, oferuje maksymalnie kilka godzin przyjemnej, zmuszającej do główkowania (niemal archaizm) rozgrywki. No i brzmi fantastycznie, Mozart zawsze pozostanie na propsie.

W przerwie między następnym odpryskiem wściekłych ptaszysk a kolejnym endless runnerem stanowi interesującą alternatywę. Tylko uważaj, które poziomy odpalasz w wychodku, bo możesz się nieco zasiedzieć.

Adam Piechota

Platformy:iOS Producent:Lablike Wydawca:Lablike Dystrybutor:- Data premiery: 24.09.2015 PEGI:-

Grę do recenzji udostępnił producent. Screeny pochodzą od wydawcy.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Wybrane dla Ciebie
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.