Crimson Skies

Crimson Skies16.10.2000 12:00
marcindmjqtx

Crimson Skies

Olaf Szewczyk

Gdyby losy świata potoczyły się inaczej, amerykańską gospodarkę uskrzydliłby nie Ford T, ale dwusilnikowy jednopłat Medusa. Zaś damy otwierałyby serca i sypialnie nie przed rajdowcami, lecz asami przestworzy - takimi jak Nathan Zachary.

Alternatywne wizje losów świata potrafią fascynować. Wystarczy przypomnieć „Człowieka z Wysokiego Zamku” Philipa K. Dicka, gdzie państwa osi wygrały wojnę. W „Crimson Skies” historia wykonała skok w bok nawet nieco wcześniej. Po krachu na amerykańskiej giełdzie w roku 1929 Teksas, a za nim kilka innych stanów, ogłosił secesję. Dobry grunt dla separatystycznych nastrojów stworzyła już wcześniej fala izolacjonizmu spowodowana epidemiami, które przetoczyły się przez Europę po I wojnie światowej.

Po rozpadzie USA załamaniu uległ przemysł samochodowy. Podczas konfliktów zbrojnych między byłymi stanami uległy zniszczeniu linie kolejowe i autostrady. Poza tym gęstą sieć granic można było pokonać tylko górą. Ameryka postawiła więc na przemysł lotniczy. Na niebie zaroiło się od gigantycznych, majestatycznych sterowców i zwinnych, szybkich awionetek. Wiele z nich zaczęło latać pod piracką flagą. Byli wojskowi nie potrafili bowiem znaleźć dla siebie miejsca w nowych realiach (ewidentne analogie do genezy „Hell's Angels”). Wśród nich jest także Nathan Zachary - poszukiwacz przygód, zdobywca niewieścich serc, a przy tym romantyk, który wie, co to honor, lojalność i szlachetność. To właśnie ty, AD 1937.

Fajny klimat

„Crimson Skies” zdobywa punkty jeszcze przed pierwszym lotem. Rzadko spotyka się gry, które tak umiejętnie potrafią wykreować sugestywną, wciągającą atmosferę. Czasami decydują o tym dopracowane detale. W tym przypadku absolutnym mistrzostwem świata jest instrukcja obsługi utrzymana w konwencji gazetki z epoki. Staromodna czcionka, grafiki, sposób łamania tekstu, a nawet reklamy („Fryer's Flyers School of Flight. Earn your wings TODAY! Call NOW for class schedule”) z wielkim wdziękiem wprowadzają nas w ten dziwny równoległy świat. Gdy podczas odprawy przed akcją oglądamy mapę (z okrągłym śladem po kubku z kawą), obok leży ramka ze zdjęciem kociaka w namiętnej pozie. W czarnej bieliźnie, kapeluszu z wielkim rondem i w rękawiczkach a la Rita Hayworth w „Gildzie”. W kolekcji Nathana są zdjęcia kilku kociaków oraz jednego psa. Od razu wiadomo, kto zacz.

Rozpisuję się o tych detalach, bo jestem pod ich dużym wrażeniem. „Crimson Skies” ładnie buduje nastrój, choć brakuje mu trochę dramaturgii i fatalistycznego romantyzmu, wpisanego w losy pilotów bojowych wczesnej ery awiacji Każdy, kto pamięta postać lotnika ze „Słońce też wschodzi” Hemingwaya, od razu zrozumie różnicę. „Crimson Skies” to beztroska gra akcji, w której gramy rolę Arsene'a Lupin przestworzy skrzyżowanego z Fanfan Tulipanem. Można to jednak łatwo polubić.

Szybka akcja...

Latamy sami lub z eskortą. Naszą podniebną bazą jest wykradziony wojsku sterowiec „Pandora”. Kolejne misje układają się w wątki - musimy odbić na przykład z rąk Sowietów zaprzyjaźnionego naukowca (trzymają go w sterowcu „Robotnicza podróż”), a epizod dalej jego córkę, wykradając przy okazji prototyp nowego myśliwca. Przy okazji musimy odeprzeć ataki nieprzyjacielskich samolotów, unikać ognia sterowców, nie dać się zestrzelić z ziemi lub wody (jest nawet pojedynek z łodzią podwodną), identyfikować cele, dokonywać zrzutów itd., itp. Pomoc komputera - w postaci skrzydłowych lub dodatkowego strzelca w naszym samolocie (zależy od modelu) - czasami się przydaje, przede wszystkim jesteśmy jednak zdani na własne siły.

Nie jest to w żadnym przypadku symulator. Model lotu uproszczono aż do bólu, wbrew prawom aerodynamiki i grawitacji. Liczy się tylko adrenalina - nie pozwolić wrogowi wsiąść „na ogon”, pierwszemu wystrzelić rakietę, puścić przed nos smugę pocisków, by po chwili z ulgą przyglądać się białej czaszy spadochronu swego przeciwnika. Kto doceniał w grach lotniczych takie smaczki, jak np. stały przechył na jedno skrzydło, bo taką akurat wadę miał prawdziwy, symulowany przez komputer samolot, może się poczuć rozczarowany.

W miarę postępów w grze będziemy zyskiwać dostęp do kolejnych modeli - niektóre mają bardzo ekscentryczną konstrukcję - co pozwoli na wybór najwłaściwszej maszyny do danej misji (zwykle i tak, niestety, stawia się na stałych faworytów). Możemy też sami zaprojektować samolot, wybierając silnik, pancerz, uzbrojenie itd.

Oprócz kampanii można wybrać od razu tryb walki - możemy sami określić liczbę wrogów, skrzydłowych, rodzaje samolotów i inne parametry. Moim zdaniem to już jednak nie jest to. W tej grze nie chodzi bowiem o zwykły deathmatch, ale o przygodę.

Grafika? Jest klarowna i może się podobać, choć 16-bitowa paleta barw jest już dziś nieco passé. Świetnie dobrano za to odgłosy: okrzyki pilotów podczas walki, hałas silnika, szum wiatru. Tylko muzyka mogłaby być nieco mniej pompatyczna.

...i długie oczekiwanie

„Crimson Skies” mają jedną wadę, która potrafi doprowadzić do białej gorączki. Każda misja ładuje się nieskończenie długo. Twardy dysk rzęzi tak, że mam wobec niego wyrzuty sumienia. Nawet zmiana menu trwa wieki całe. Słynący z podobnego feleru „Deus Ex” w porównaniu z „CS” mknie niczym rączy jeleń. Nie chciałbym być zgryźliwy, ale czemu nie dziwi mnie, że jest to produkt Microsoftu?

Może kogoś konfuduje, że unoszę się nad takim, na pozór, detalem. Chodzi jednak o to, że misje w „CS” zwykle trwają bardzo krótko. Gdy po raz kolejny już po trzech minutach pikuje się w dół ze smugą dymu za ogonem, by po chwili znów być zmuszonym do zrobienia sobie przerwy na kawę, można się wściec. Aż ma się wtedy chęć sięgnąć po „Czerwonego Barona”...„Crimson Skies”

Producent: Microsoft

Dystrybutor:

Cena:

Wymagania sprzętowe:

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.