Co w Watch Dogs: Legion robią pszczoły-drony i człowiek-posąg? Opowiada Clint Hocking z Ubisoftu [TYLKO NA POLYGAMII]

Co w Watch Dogs: Legion robią pszczoły-drony i człowiek-posąg? Opowiada Clint Hocking z Ubisoftu [TYLKO NA POLYGAMII]13.07.2020 16:48

Tych rzeczy nie przeczytacie nigdzie indziej!

Clint Hocking jest dyrektorem kreatywnym "Watch Dogs: Legion" w Ubisoft Toronto. Wcześniej spędził dziewięć lat w Ubisoft Montreal, gdzie był projektantem poziomów, projektantem gier, scenarzystą i dyrektorem kreatywnym w grach "Splinter Cell", "Splinter Cell: Chaos Theory" i "Far Cry 2". Zanim wszedł w gaming, pracował w branży internetowej i eksperymentował z niezależnymi twórcami filmowymi, zdobywając tytuł magistra twórczego pisania na University of British Columbia.

Paweł Hekman: Rekrutowanie i zmienianie postaci w "Watch Dogs: Legion" to z jednej strony bardzo ambitna mechanika, z drugiej niesie ze sobą spore ryzyko. Skąd wziął się w ogóle pomysł na nią?

Clint Hocking: Wydaje mi się, że pomysł zaczął kiełkować jakieś 5 lat temu. W pierwszym "Watch Dogs" bohater działał w pojedynkę, a DeadSec stanowiło jedynie tło. W dwójce udało się pokazać nie tylko Marcusa, ale również jego kompanów, czego zwieńczeniem była misja finałowa, gdzie mogliśmy wcielić się w każdego z hakerów. Kiedy zaczęliśmy rozmawiać o trzeciej części, z bardziej dystopijnym światem, DeadSec miał stać się ruchem oporu i naturalnym krokiem było wprowadzenie możliwości rekrutacji kolejnych członków.

Od razu pojawiło się pytanie: czy idziemy wydeptaną ścieżką, gdzie w świecie gry jest dziesięć postaci, które masz znaleźć i dołączyć do swojego zespołu czy chcemy dać szansę każdemu i opowiedzieć ich historie? A jeżeli tak, to gracze powinni móc wcielić się w każdą z tych postaci. Wtedy dość szybko doszliśmy do wniosku, że nie da się tego zrobić <śmiech>. Potem zaczęliśmy sami zadawać kolejne pytanie: czy na pewno? Z czasem wyszło, że nie jest to niemożliwe tylko bardzo trudne. W dodatku bardzo interesujące.

Co nastręczyło wam najwięcej problemów?

O dziwo - mowa postaci. Przeszliśmy przez wiele technologii, które modyfikowały sylwetki i twarze, tak by te różniły się od siebie. Z głosem był większy problem. Trudno nagrać ścieżki audio dla 10 mln osób, które żyją w Londynie. Znów wróciliśmy do zadawania pytań: ilu aktorów jesteśmy w stanie zwerbować i zmienić ich głosy na tyle, żeby nie stały się generyczne? Do tego musieliśmy pamiętać jak różnorodny jest Londyn, jak wiele akcentów i slangów można tam usłyszeć. Mieliśmy zatem wyzwania czysto logistyczne, jak i technologiczne. Ale poradziliśmy sobie.

Nie baliście się, że gracze będą mieli problem z utożsamieniem się z "masowym bohaterem"?

Musimy wyjść od demitologizacji myśli, że skoro nie ma w jakieś produkcji jednej postaci, nie ma tym samym żadnego bohatera. W kinie jest już cały gatunek, który nie skupia się na jednej osobie, ale całej grupie. Każdy ma swoją rolę, przechodzi własną podróż, ale ich wpływ na fabułę jest równorzędny. Film przestaje być o jednej osobie. To samo jest z "Watch Dogs: Legion", który nie jest opowieścią o jednostce, a o grupie wspierającej się nawzajem, wspólnie stawiającej czoła przeciwnościom i dążącej do  jednego celu.

Jednym z ważnych elementów naszej grupy są indywidualne zdolności poszczególnych członków. Przykładowo: jeśli jedna osoba z naszej drużyny wpadnie w ręce policji w wyciągnięciu jej na wolność może pomóc prawnik.

Prawnik to dobry przykład. Jeżeli członek twojej drużyny trafi za kratki, będzie dostępny dopiero za jakiś czas. Prawnik może ten czas skrócić. Ale wpływ może mieć również sędzia albo policjant. Podobnie jest np. z pielęgniarką czy lekarką. Jeżeli ktoś z ekipy trafia do szpitala, osoba z medycznym doświadczeniem może skrócić okres, nazwijmy to, rekonwalescencji.

Rekrutowanie członków drużyny ma większy wpływ na zabawę niż myślisz. Jeżeli do twojej drużyny dołączy facet, który stoi na rogu ulicy i udaje pomnik, Statuę Wolności czy cokolwiek innego – możesz tak stać i zbierać pieniądze. Po prostu. Ale jeśli, przykładowo uciekasz przed policją i znów zaczniesz udawać posąg, funkcjonariusze przestaną zwracać na ciebie uwagę.

Ale nie tylko o walor humorystyczny chodzi. Postać przez ciebie rekrutowana i jej profesja, muszą mieć sens. Czy to będzie pszczelarz, robotnik, budowlaniec czy ekspedient.

Imponujące. Podobnie jak Londyn. Realizm z jakim został odwzorowany robi wrażenie.

Nie ukrywam, zajęło nam to tysiące godzin. Ale już na bardzo wstępnym etapie ustaliliśmy, że akcja będzie się rozgrywać w Londynie, co dało nam przewagę i czas potrzebny do realizacji założonego planu. Nie obyło się bez wielu wizyt w magistratach, zaglądania do miejskich planów, a nawet stania na skrzyżowaniach przez godziny z kamerą i aparatem, nagrywając specyficzny dla nas ruch uliczny. Do tego niezliczona ilość zdjęć referencyjnych konkretnych budynków. I nie mówię tu o muzeum Tate Modern, ale zwykłego pubu na rogu. Kosztowało nas to sporo wysiłku, ale otrzymujemy sporo opinii od ludzi, którzy znaleźli w grze swoje ulubione miejsca w Londynie. A to jest bezcenne.

Jest jeszcze jedna bardzo ważna dla londyńczyków - poza pubami. Piłka nożna. Znaleźliście dla niej miejsce w grze?

Samej piłki nożnej raczej nie znajdziesz w "Watch Dogs: Legion", aczkolwiek jest aktywność nazwana "kick up" (żonglerka – red.), gdzie Twoim zadaniem jest utrzymać piłkę w powietrzu jak najdłużej. Sam nie jestem znawcą piłki nożnej, ale umieściliśmy też w grze fikcyjne wersje czterech drużyn, których barwy noszą ich kibice. Widać to też po pubach, gdzie przesiadują. Na ulicach spotkasz również piłkarzy-amatorów, a nawet chuliganów, których możesz zrekrutować do swojej ekipy. Każdy, rzecz jasna, z wyjątkowymi umiejętnościami, jak np. wezwanie swoich kumpli, zawsze gotowych do bójki. Przydatna rzecz, gdy zrobi się gorąco.

Pomysłowe. Będzie więcej takich niespodzianek w grze?

Oczywiście. Jedną z nich jest pszczelarz. Podczas rozmów ktoś słusznie zauważył, że są w grze ule, ale nie ma osoby, który by przy nich pracowała. Tak powstał pszczelarz. Potem ktoś inny rzucił, że w przyszłości pszczoły mogą wyginąć, więc przy czym on tak naprawdę pracuje. I w ten sposób wprowadziliśmy pszczoły-drony, którymi możemy np. odwracać uwagę strażników.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.