Castlevania - recenzja serialu. Uwertura grozy

Castlevania - recenzja serialu. Uwertura grozy11.07.2017 11:38
Adam Piechota

Netflix. Nowy najlepszy przyjaciel graczy.

Częstym problemem ekranizacji gier wideo, wbrew temu, co sądzą panowie w garniturach, jest niewdzięczność materiału źródłowego. Castlevania w swoich pierwotnych inkarnacjach, szczególnie najistotniejszej dla dzisiejszej recenzji "trójce" z NES-a, zbudowana była wyjątkowo prostolinijnie: jest gość z biczem, ewentualnie w jakimś dziwacznym towarzystwie, który leci w prawo do zamku Drakuli, wybijając całe piekielne tałatajstwo po drodze. Ot, idealne po teledyskową produkcję ociekającą gotyckim klimatem. Dzieło Warrena Ellisa i Sama Deatsa, którego skomplikowanych losów przytaczać nie będziemy (wiedzcie tylko, że czekało na swoją szansę całą dekadę), miało odrobinę odmienne ambicje. Chodzi zatem o to, że nietrudno, przynajmniej na papierze, było zrobić "Castlevanię". Ale trudno swoją "Castlevanię" namalować w oryginalny sposób. A właśnie tym chce zaskoczyć Netflix.Czym jest pierwszy sezon tej wampirzej animacji? To pytanie, na które odpowiedź powinna uspokoić zielonych w temacie, bojących się, że nieznajomość trzydziestoletniego kanonu uniemożliwi normalny odbiór serii. Wstępem. Tak naprawdę wstępem do jakiejkolwiek Castlevanii, nawet jeśli trio bohaterów, z jakimi wybierzemy się w 2018 roku do zamku Księcia Ciemności, wyciągnięto z Dracula's Curse (z dość logicznych przyczyn brakuje czwartej postaci, "pirata Granta"). Klasyczne gry Konami nie budowały interesującego podłoża fabularnego, wystarczającą introdukcją była sylwetka łowcy potworów na tle złowieszczo powyginanych wież. Całkiem słusznie postanowiono to tutaj zmienić.

Dlatego gdy poznajemy sarkastycznego Trevora Belmonta, budzi co najwyżej litość. Dlatego także znamy dokładną przyczynę demonicznej masakry na Wołoszczyźnie, gniewu Draculi. Serial miesza klasyczne chwyty anime (na przykład pyszałkowatego protagonistę, który musi na oczach widza dojrzeć do odpowiedzialności) z zachodnią wrażliwością. Istnieją tylko odcienie szarości, wampir bywa tak okrutny, jak piętnastowieczny Kościół czytający słowa Ewangelii w ogniu stosów. Całość podkreśla świadomie intensywna dawka makabry - jeżeli przeszkadza Wam karczemny język, poczekajcie na obrazki rozszarpanych na strzępy wieśniaków czy ociekającej krwią mównicy w katedrze. To mocno uwspółcześniona wizja Castlevanii, ale również taka, która dobrze pasuje do gotyckiej poetyki gier. Choć zawiedziecie się, jeśli szukać będziecie fantastycznego świata Lords of Shadows.Zachwyciła mnie oprawa tej serii. Ma swoje braki, to na pewno - w animację mogło pójść więcej pieniędzy, niemniej styl rekompensuje wszystko. Jaskrawa paleta barw, nadająca autentycznej grozy zachodowi słońca (bo wiadomo, kiedy nadchodzą "kreatury ciemności"), obskurny, średniowieczny klimat miast, ledwo stojące domostwa. Dodatkowo dubbing najwyższej próby. Pochwalić można każdego, ale pozostaniemy przy tych, którzy dostali najmniej skąpego czasu: Graham McTavish jako opętany gniewem Vlad Tepes oraz Matt Frewer w roli fanatycznego biskupa kościoła katolickiego. Kiedy ostatnio przewinęliście coś wyłącznie po to, by drugi raz usłyszeć dobrą kwestię? Finałowy pojedynek, gdzie głosy towarzyszą imponującej "choreografii", mógłby trwać nawet dwukrotnie dłużej.A dobrniecie do niego bez większego wysiłku. "Castlevania" mija jak z bicza strzelił. Po seansie irytowało mnie wspomnienie drugiego odcinka, niemal w całości przegadanego, ale przecież to w nim zawarto trzy czwarte fabularnego fundamentu. Więc nie - problemem animacji jest raczej jej ogólny czas trwania. To super wiadomość, że drugi sezon będzie miał "aż" osiem odcinków. Przynajmniej nie pozostawi z niezaspokojonym pragnieniem na następny rok. Pierwszy za to niemal krzyczy "jestem dużym eksperymentem i muszę najpierw sprawdzić, czy publiczność to chwyci!". Jest jak pierwszy odcinek gry epizodycznej od Telltale. Oby tylko następne nie ciągnęły dalej tego porównania.

Pytanie "czy obejrzeć?" jest tutaj nie na miejscu. Jeżeli lubisz animację dla pełnoletnich, obrazoburczą tematykę, gotycyzm, dobry voice acting, a do tego Castlevanię - niezależnie w jakiej kolejności lub połączeniu - powinieneś się raczej zastanawiać, czy oglądać już teraz, czy poczekać do następnych ośmiu odcinków. Ludzie odwalili najważniejszą robotę za Ciebie, dali znać Netfliksowi, że ich "Castlevania" zdecydowanie ma sens. To bardzo dobry pomysł na wieczór, ale jeszcze lepszy aperitif przed daniem głównym. Być może warto się wstrzymać, by zobaczyć, jakie maszkary czekają w zamku Drakuli. A być może nie przeszkadza Ci wizja odwleczonego w czasie drugiego sezonu i po prostu chcesz zobaczyć, jak ktoś inny robi świetnie to, co w poważaniu ma Konami.

Adam Piechota

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.