Beatbuddy: Tale of the Guardians - recenzja. Przygoda w podwodnym świecie muzyki tanecznej

Beatbuddy: Tale of the Guardians - recenzja. Przygoda w podwodnym świecie muzyki tanecznej10.09.2013 12:45
marcindmjqtx

W oceanie Beatbuddy kraby grają na hi-hatach, ukwiały wybijają rytm bębnów, a przypominające koniki morskie żyjątka porozumiewają się ze sobą przy pomocy beatboxingu. Jak tu nie zainteresować się grą, której ścieżka dźwiękowa składa się ze świetnych, tanecznych kawałków?

W czasie czytania recenzji zaleca się słuchanie tego utworu ze ścieżki dźwiękowej gry.

Design Beatbuddy zasługuje na najwyższe uznanie. Symfonia - świat gry - to wielki, ciepły ocean tanecznej muzyki elektronicznej, w którym kraby wystukują rytm hi-hatu, ślimaki przy dźwiękach syntezatora wypluwają z siebie laserowe pociski, a ogromne, meduzopodobne stwory przemierzają przestrzeń równo z bitem. Głównym bohaterem tej opowieści jest niebieski koleżka, trochę przypadkowo wplątany w ratowanie Melodii i Harmonii z łap niejakiego Księcia Maestro, fajtłapowatego dyktatora pozbawionego dobrego smaku. Nie powiem, żeby fabuła miała w Beatbuddy większe znaczenie, ale jej lekkość idealnie komponuje się z największą atrakcją gry - ścieżką dźwiękową.

Głównymi gwiazdami są tu z pewnością: pochodzący z Austrii DJ i producent Parov Stelar, znany i popularny także w Polsce, oraz Austin Wintory, nominowany do Grammy za muzykę z Journey. Ale i inni artyści, jak choćby Europa Deep czy La Rochelle Band, nie wypadli sroce spod ogona. Ścieżka dźwiękowa Beatbuddy to taneczny, współczesny house, ciepła, delikatna elektronika dla wrażliwców albo nawet klasycznie funkowe zapędy w stylu Prince'a. Jest tu kilka naprawdę świetnych numerów, które zostają w głowie jeszcze długo po wyłączeniu gry.

Gra i trąbi Jeden utwór, to jeden etap w świecie gry. Beatbuddy na pierwszy rzut oka może przypominać platformówkę 2D, ale nie do końca nią jest. Nie ma tu najważniejszego - skakania po platformach, główny bohater pływa przecież w oceanie. Rozgrywka jest przede wszystkim zabawą w eksplorację - poziomy są ogromne, a by przejść przez kolejne zamknięte drzwi na drodze zwykle wystarczy przemierzyć kilometry pobocznych korytarzy, znaleźć klucz i przenieść go w kolejne oddalone miejsce. Tego typu "zagadki" nigdy nie są zbyt trudne. Czasami trzeba trochę pokombinować z klasycznym ustawianiem luster (zamiast lasera odbija się od nich sam bohater - tak rozpędzony może niszczyć zatory z muszelek), czasami przyda się trochę zręczności albo wyczucia rytmu, by ominąć, dla przykładu, strzelające pociskami ślimaki, ale gra nigdy nie robi się specjalnie wymagająca. Początkowo nie wiadomo, jak otworzyć zamknięte przejście, ale wystarczy trochę rozejrzeć się po okolicy, by rozwiązanie stało się bardziej niż oczywiste. Beatbuddy momentami "przechodzi się samo" - nie ma co liczyć na jakieś poważniejsze łamanie głowy. Przy okazji tempo zabawy jest dość leniwe, co z jednej strony dobrze komponuje się z muzyką, ale z drugiej może też nużyć.

Naprawdę ciekawie robi się, gdy główny bohater wsiada do dziwacznego okrągłego pojazdu o nazwie "Beatbuggy". Ten porusza się tylko na równe uderzenie w takcie, a by trochę go przyspieszyć, należy wcisnąć odpowiedni przycisk na "dwa" albo "cztery". Wymaga to odrobiny wyczucia, a osobom będącym z rytmiką na bakier może początkowo przysparzać trochę problemów - zwłaszcza w naszej swojskiej kulturze muzycznej, w której synkopy pozostają zjawiskiem równie nieodkrytym, co plamy na słońcu. Wszystkie te fragmenty to zdecydowanie najlepsze momenty Beatbuddy. Idealne zgranie poruszania pojazdem z muzyką w tle, gdy płynnie pokonuje się kolejne przeszkody na drodze, a cały ocean tańczy w tym samym rytmie, przynosi niesamowitą satysfakcję.

Beatbuddy

I szkoda tylko, że jest ich tak niedużo. Gdy bohater opuszcza podwodny pojazd, muzyka traci na intensywności, gdzieś znikają wokalne i syntezatorowe hooki, a rozgrywka staje się mniej ciekawa i przestaje być zgrana ze ścieżką dźwiękową. Wspomniana eksploracja, zabawa w  przestawianie luster czy szukanie kluczy szybko się nudzą. To nie są złe pomysły - ale zdecydowanie nadużywane. Zwłaszcza, że kolejne plansze są ogromne - chyba miało to być zaletą, ale jest raczej wadą, bo przez to jednego utworu słucha się często nawet przez kilkadziesiąt minut. Owszem, to są dobre kawałki, ale po 50 minutach słuchania w kółko tego samego bitu można go jednak mieć dość.

Beatbuddy

Werdykt Pierwsze półtorej godziny z Beatbuddy spędziłem z szerokim uśmiechem na ustach, chłonąc tajemniczy, podwodny świat, tupiąc nóżką do rytmu i otwierając usta w niemym zachwycie, gdy na mojej drodze stanął kolejny oryginalny pomysł. "Hi-hatowe kraby? Łał! Beatbuggy? Łał! Beatboksujące podczas mówienia postacie, zawsze do rytmu z muzyką w tle? Łał!" - tak to mniej więcej wyglądało. Po pewnym czasie jednak twórcom wyraźnie wyczerpały się pomysły, a i ja przywykłem do realiów gry. Wtedy okazało się, że poza świetnymi sekwencjami, o których wspominałem wcześniej, brakuje tu pomysłów na wciągającą rozgrywkę, etapy są zdecydowanie za długie, a kawałków na ścieżce dźwiękowej jest za mało. Nie potrafię nie myśleć o Beatbuddy bez sympatii, ale jednocześnie nie jest to tak dobra gra, jak sobie to początkowo wyobrażałem.

Ale jak będzie na przecenie albo w jakimś hamblubandlu - bierzcie.

Tomasz Kutera

Gra obecnie dostępna na Windowsy, Maki i Linuksa. Można ją dostać na Steamie, kosztuje 14 euro. W przyszłości ma trafić także na konsole.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.