Antichamber: jest szaleństwo w tej metodzie! [RECENZJA]

Antichamber: jest szaleństwo w tej metodzie! [RECENZJA]06.02.2013 15:08
marcindmjqtx

Praktycznie wszędzie, gdzie czytam o "Antichamber", trafiam na porównania do "Portala". Trochę mnie to, szczerze mówiąc, wkurza.

Bo to jak porównywanie "Dark Souls" do "Dragon Age 2".

Choć w jakiś sposób, przyznaję, jest to uzasadnione. W największym uproszczeniu faktycznie mamy bowiem do czynienia z grą logiczną obserwowaną z perspektywy pierwszej osoby. Ale to sprowadzenie jej do najprostszego możliwego mianownika, być może obrazowe, jest jednocześnie także strasznie niesprawiedliwe.

Antichamber

W przeciwieństwie bowiem do prawdziwych "klonów Portala" czy też samego "Portala" w "Antichamber" wszystko kręci się nie wokół jakiegoś niezwykłego narzędzia czy karabinu (choć ten pojawia się w pewnym momencie rozgrywki), ale wokół przedstawionego świata.

Sens w bezsensie Złożony z przeważnie białych, ascetycznych korytarzy labirynt, który przemierza gracz, opiera się jakimkolwiek prawom logiki. Prowadzące w górę schody mogą tak naprawdę kończyć się w pomieszczeniu znajdującym się niżej niż to, w którym było się przed chwilą. Skręcenie w prawo może zaowocować pójściem w lewo (jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało). Prowadzący na wprost korytarz może nagle okazać się kilometrową przepaścią. I tak dalej, i tym podobne - "Antichamber" to wnętrze bryły, jakiej w rzeczywistości nie dałoby się stworzyć.

Antichamber

Odnalezienie się w tym pogiętym, na pierwszy rzut oka bezsensownym świecie - który, co ogromnie ważne, można swobodnie zwiedzać - to największe i jednocześnie najbardziej satysfakcjonujące wyzwanie w grze. To rzeczywistość co chwilę, bez ostrzeżenia łamiąca jakiekolwiek znane nam prawa czy zależności i nie zdziwię się, jeśli przy "Antichamber" naprawdę rozboli kogoś głowa. Prywatnie podczas gry cały czas czułem się przytłoczony, jakby ktoś przywalił mój mózg toną informacji, z których przetwarzaniem ten radził sobie niewystarczająco szybko. Każda kolejna rozwiązana zagadka na koncie była jak spadający kamień z serca - pozwalała na chwilę oddechu, dawała jakieś poczucie stabilności w wirtualnym świecie, w którym niczego nie można być pewnym. Choć oczywiście po chwili ten stawiał przede mną kolejne wyzwanie, kolejny paradoks, kolejną sprzeczność nie do pojęcia... Tych puzzli nie da się ułożyć: można je tylko spróbować poznać.

Przykładowo, w pewnym momencie gracz natrafia na korytarz kończący się dwoma klatkami schodowymi - prowadzącą w dół czerwoną i w górę niebieską. Niezależnie od tego, które się wybierze, droga zawsze prowadzi w to samo miejsce, czyli... do korytarza przed czerwonymi i niebieskimi schodami. Jak wydostać się z tej nieskończonej pętli? To proste - pójść do tyłu. Nie dociera się wtedy do miejsca, z którego się oryginalnie przyszło, ale zupełnie gdzie indziej.

To oczywiście jeden z prostszych przykładów, z samego początku gry - specjalnie nie podaję niczego bardziej skomplikowanego, by nie psuć nikomu zabawy. Uwierzcie mi jednak, że po pewnym czasie, zwłaszcza, gdy gracz dostanie już w swoje łapki wspomniany wyżej karabin (nie, nie zdradzę, co on robi), "Antichamber" robi się jedną z najtrudniejszych gier logicznych, jakie w życiu widziałem. To oczywiście także zasługa otwartego świata - czasami można bez sensu zaciąć się na jakimś problemie, gdy w rzeczywistości do jego rozwiązania potrzebna jest zdolność, którą można zdobyć zupełnie gdzieś indziej. Jest w tej produkcji coś ze starego, dobrego "Metroida" - i to też jest jej ogromnym plusem.

Mamooo, ta gra się ze mnie nabija! Na pierwszy rzut oka "Antichamber" wydaje się zupełnie pozbawione narracji. To... nieprawda. Faktycznie, w grze nie ma żadnej fabuły ani nawet żadnego przedstawionego celu (choć już na samym początku gracz widzi za szybą drzwi z napisem "Wyjście"), ale jedno nie wyklucza przecież drugiego.

Antichamber

Za całą narrację w grze służą więc maleńkie tabliczki z obrazkami i... filozoficznymi maksymami, które co chwila znajduje się na swojej drodze. Czasami komentują one udanie rozwiązaną zagadkę, czasami dają proste podpowiedzi, a czasami... czasami po prostu żartują sobie z zagubionego gracza.

I tak, do wspomnianych przed chwilą drzwi z napisem "Wyjście" dociera się bardzo szybko, w jakieś pół godziny od rozpoczęcia zabawy. Po ich otwarciu znajduje się... ścianę i tabliczkę z napisem "W życiu nie chodzi o dotarcie do końca". Gdy z kolei w pewnym momencie gracz zapętla się w łukowatym, nieskończonym korytarzu, gra, jakby z szyderczym uśmiechem, pokazuje mu na ścianie rysunek z psem goniącym własny ogon. Co trzeba zrobić, by pokonać to wyzwanie? Po prostu przeć przed siebie odpowiednio długo. Napis na ścianie skomentuje to wtedy słowami w stylu "czasami zwykły upór wystarcza, by dopiąć swego". Natomiast napis nad wielką przepaścią na samym początku gry zasugeruje graczowi, by ten spróbował ją przeskoczyć. Gdy to zrobi, oczywiście spadnie na dno.

Antichamber

To zadziwiające, ale te znajdujące się w najrozmaitszych miejscach komentarze nadają cech ludzkich samemu przemierzanemu labiryntowi. Sprawiają, że ten jest niczym, nawiązując jednak do "Portala", minimalistyczna, ale jednocześnie wszechogarniająca wersja GlaDOS. Świat "Antichamber" - a może i samo "Antichamber" - wydaje się mieć swoją... osobowość. Chylę czoła przed Alexandrem Brucem, twórcy gry, któremu udało się osiągnąć tak niesamowity efekt.

Werdykt "Antichamber" jest przewrotne i dziwne, z czego zda sobie sprawę każdy, kto przemierzał będzie pokręcone, opierające się logice korytarze. Jest wyjątkowe, bo przecież nie dałoby się takiego labiryntu przedstawić w żaden inny sposób, jak tylko w grze. Jest trudne - momentami bardzo, bardzo trudne, ale też ogromnie satysfakcjonujące. Jest niezwykle wysmakowane - ascetyczna oprawa graficzna i ambientowa, złożona z odgłosów natury (!) oprawa dźwiękowa tylko dopełniają poczucia obcowania z czymś absolutnie niezwykłym. Jest też "Antichamber" niezwykle inteligentne, jeśli można tak powiedzieć o grze. Nie musi mieć rozbudowanej fabuły czy skomplikowanej historii - ma... osobowość.

Mówiąc bardziej dosadnie: to jedna z najlepszych gier, w jakie grałem w ciągu co najmniej kilku ostatnich lat.

Tomasz Kutera

"Antichamber" dostępne jest tylko na PC. Grę można kupić na Steamie, kosztuje tam 19 euro.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.