Anodyne 2: Return to Dust - recenzja. Piksele na horyzoncie

Anodyne 2: Return to Dust - recenzja. Piksele na horyzoncie16.08.2019 14:58
Adam Piechota

Odkurz głowę w rytmie lo-fi.

Anodyne 2 nie robi świetnego pierwszego wrażenia. Druga część serii action-adventure Analgesic Productions tęskni do ery wczesnego 3D rodem z PlayStation czy Nintendo 64, w efekcie czego jej poziom tutorialowy wygląda mało atrakcyjnie. Utrzymanej w organicznej kolorystyce metaforze narodzin bohaterki Novy wielkie na pół ekranu piksele nie dodają uroku i poczucie bezpiecznego miejsca podtrzymuje głównie kojąca muzyka. Mało tego, gra nie robi też specjalnie dobrego drugiego wrażenia, bo tak mroczny, niewielki niby-hub, jak i wypełniony tekturowymi budynkami pierwszy z większych obszarów oddanych do eksploracji gracza, również urodą nie grzeszą.Jeśli z pierwszego Anodyne w głowie utknął komuś przede wszystkim obraz położonego nad strumieniem bielonego domku z czerwoną dachówką, zawiedzie się tym startem.Sytuację ratuje dwoista natura rozgrywki, gdzie eksplorację świata prowadzimy w pełnym 3D, natomiast wszelkiej maści lochy zrealizowano tak jak część pierwszą: w inspirowanym Link’s Awakening 2D. I to zawsze jest ładne.

Wrażenie powszechnej brzydoty otoczenia mija po dwóch godzinach, kiedy opuszczamy położoną w centrum świata New Theland metropolię Cenote. Oczywiście wciąż towarzyszą nam wszędobylskie piksele i umowne kształty, to gra dla fanów gamingowego lo-fi, ale zmienia się bura kolorystyka, zmieniają się odległości do przejechania - bo Nova może przemieniać się w zasuwający z zawrotną prędkością samochód i w całej onirycznej otoczce gry to powinna być jeśli nie oczywistość, to przynajmniej myśl nie wprawiająca w konfuzję - pojawia się nad głową niebo i autorzy również w overworld pokazują wreszcie, że barwą operują niczym mistrzowie malarstwa. Ten stan rzeczy utrzyma się już do końca. Niezwykle ważna jest tu przestrzeń i widoczność horyzontu, którego na szczęście nie schowano za mgłą, jakiej moglibyśmy spodziewać się przy upartym trzymaniu się kreski a la PSOne.

Zaskoczyło mnie, że fabuła jest tym razem podana o wiele bardziej wprost niż w pierwszej części. Historia Novy, jak kiedyś Younga, jest bardzo intymna, osobista, ale nie składamy jej z niewyraźnych metafor. Na swojej drodze spotkamy wyrazistych bohaterów, którzy angażują się w przygodę i nawiązują z bohaterką wiarygodne więzi. Z początku głównie do niej przemawiają jak do dziecka, ale w oczywisty sposób dbają o nią i dążą do rozmowy. Konsekwencją dla gracza jest masa dialogów do przeczytania i przeklikania oraz znikomy wpływ na przedstawioną historię. Twórcy nie chcą, żeby to się źle potoczyło i nawet jeśli uprzesz się wybrać złe zakończenie (jak ja się z ciekawości uparłem), po podsumowaniu zbiją szybkę monitora, z sympatią uśmiechną z jego wnętrza i wprost zasugerują powrót do ostatniego save’a. Zaskoczeń nie ma i przyjemność czerpie się tu z obserwowania sympatycznych relacji.Jest mniej więcej w połowie gry moment, który niemal sprowadza się do bycia na wpół interaktywną opowiastką, trwającą z pół godziny sceną obyczajową przetykaną minigrami. Pewnie zniechęciłbym się, gdyby kazano mi w tym uczestniczyć na dzień dobry. Wpadłem już jednak w sidła horyzontu, zdążyłem nieco poobserwować, co dzieje się wokół Novy, więc i z tego rozdziału miałem frajdę.Mam też poczucie, że gameplay Anodyne 2 jest sporo łatwiejszy niż w pierwszej części. Choć świat wciąż bywa dziwaczny, zaś moc zmniejszania się Novy, której misją jest uprzątnięcie złowrogiego Nano Pyłu poprzez wkraczanie do wnętrz opanowanych przez niego istot, potrafi zaprowadzić ją w jeszcze dziwniejsze labirynty, dopiero na samym końcu, kiedy trafiłem wreszcie na największe lochy, przyszło mi się na kilka chwil zaciąć na zagadce. Ale i to bardziej przez chwilową niedyspozycję mózgu niż jej wyrafinowanie. Warto pamiętać, że jeden NPC może mieć kilka linii dialogowych i kończyć z nagabywaniem ich dopiero, kiedy zaczną się powtarzać.Kiedy Anodyne stawia na logikę, jest luźnym puzzlerem, czasem wymagającym nieco zręczności. Daleko jej poziomowi trudności do łamigłówek choćby z ubiegłorocznego CrossCode, ale też nie jest na tyle banalne, żeby obrażać inteligencję gracza. Do tego przeciwnicy szczodrze zostawiają po sobie przedmioty regenerujące zdrowie. To nawet bardziej "uprzykrzacze" życia niż przeciwnicy, bo walka nie ma za grosz złożoności i większość wrogich istot jest tu elementem zagadki. A jeśli ktoś ma taką fantazję - można sobie w opcjach włączyć nieśmiertelność i kombinować zupełnie bez stresu. Im dalej w las, tym częściej autorzy bawią się konwencją, zrywają z klasycznymi schematami, rezygnując z bossów na podsumowanie lochu i czasem proponując bardziej zabawy niż logiczne wyzwania.

Żonglują przy tym nieustannie tonem: w jednej chwili możesz być wsparciem dla stylistki i dobierać ciuchy dla klientów, w drugiej bohaterką miejskiej creepypasty. Nie nudzą, po prostu, każdy fantastyczny stwór na drodze Novy zdaje się mieć zupełnie nowy kształt. Te zabawy konwencją są tu ważniejsze niż eksperymenty z mechaniką. Bohaterka ma do dyspozycji odkurzacz, który wciąga i wyrzuca elementy otoczenia czy przeciwników i to właściwie tyle. Wyzwania logiczne są zbudowane wokół różnych rzeczy, które może w ten sposób przestawiać. Typy amunicji będą się zmieniały przez całą grę, ale sama Nova w sumie dostanie raptem jeden nowy ruch.Mało tego! Kiedy eksploruje overworld w 3D po prostu nie może zginąć. Ani nie ma jej co zaatakować, ani nie ma w nim żadnych przeszkód. Jest jedynie spokojna, relaksująca podróż i ewentualne elementy platformowe, szczególnie jeśli zamarzy się Novie zbierać tradycyjne platformówkowe znajdźki - metamonety. Te pojawiają się zresztą w grze w punkcie fabuły wybranym z chirurgiczną wręcz precyzją. Anodyne 2 nie zrywa z tradycją z pierwszej części i często dowcipkuje lub filozofuje sobie na temat natury gier video. Mąci, sieje ferment, jakby wbrew tytułowi.

Nie na tyle jednak kombinuje, żeby być jakąś ciężkostrawną dekonstrukcją gatunku action-adventure. To wciąż przede wszystkim rzecz dla graczy, w której miło spędza się czas, kiedy pośród spokojnych, rozciągniętych nut suniemy przez świat w poszukiwaniu kolejnego lochu. Tytuł stylistycznie nietypowy, gdzieś z krańca strefy Złotowłosej. Miejsce graniczne, które nie wymaga jeszcze do czerpania przyjemności nakładania kosmicznego kombinezonu krytyka. Wystarczy otwarta głowa, nieco empatii i zamiłowanie do dziwactw.

Paweł Kumor 

(recenzja nadesłana przez stałego czytelnika)

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Wybrane dla Ciebie
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.