Trackmania Turbo - recenzja. Cyfrowa adrenalina

Trackmania Turbo - recenzja. Cyfrowa adrenalina31.03.2016 10:31
Maciej Kowalik

Kilka chwil po odpaleniu gry zrozumiałem, jak bardzo brakowało mi takiej rozgrywki.

Dla pecetowców Trackmania to nic nowego, ale o dziwo na konsolach dopiero debiutuje. Fani arcade'owego ścigania i absurdalnie wykręconych tras mają co świętować. Tylko nie róbmy z Trackmanii gry płytkiej, polegającej jedynie na trzymaniu spustu pada wgniecionego w obudowę. Co to to nie!Trackmania Turbo ma dwa oblicza. A te mają dodatkowo różne odcienie. Na samotników czeka tu na przejechanie 200 tras. Zwykle krótkich, ale za to pokręconych. Dojechanie do mety nie jest wyzwaniem. Zdobycie złota, a od pewnego etapu nawet srebra, już tak. Im dalej w kampanię, tym mocniej wyczuwalna jest tu filozofia towarzysząca zabawie w serii Trials.

Dojechać - dojedziesz, ale zawadź błodnikiem o jakiś kamień, źle wyląduj, przeszarżuj z driftem i o najcenniejszych medalach możesz zapomnieć. Ależ to wkręca, gdy ambicja nie pozwala rozstać się z trasą bez zdobycia złota. Po kilkunastu próbach (błyskawiczny restart wyzwania pod "kółkiem") co prostsze zakręty i przeszkody pokonuje się już na pewnym autopilocie, skupiając się na zidentyfikowanych wcześniej miejscach, w których o pomyłkę i zaprzepaszczenie trudu najłatwiej.Gra pędzi w 60fpsach, a żaden z dostępnych wozów nie należy do powolnych - na reakcję ma się tu ułamki sekund. Kampania nie jest miejscem na relaks, ale też nie frustruje. Prędkość, kolorowa oprawa i opcja błyskawicznego restartu sprawiają, że podejmowanie kolejnych prób nie wymaga namysłu. A na mecie czeka (albo i nie) potężna satysfakcja z bezbłędnego przejazdu. To, że trasy są zakręcone, widać na filmikach i obrazkach. Nie spodziewałem się natomiast jak kapitalne znaczenie dla prowadzenia wozu będzie mieć tu typ nawierzchni. Asfalt, żwir czy trawa to w Trackmanii nie tylko inne kolory, by nie znudzić oczu. A autorzy lubią to perfidnie wykorzystywać, przeplatając trasy różnymi nawierzchniami.Najbardziej szatańskie jest wyłożenie środka asfaltem, by gracz cisnął tam gaz do dechy, wierząc w przyczepność wozu, a boków żwirem czy piaskiem. Chwila dekoncentracji i gigantyczna prędkość, na którą pozwalał asfalt, wbija gwóźdź do trumny, gdy koła trafią na luźniejszą nawierzchnię i o kontroli nad pojazdem będziemy mogli zapomnieć. Nie brakuje innych perfidnych zagrań jak ustawienie słupa na samym środku trasy, serii hopek, po których trzeba lądować idealnie na zeskoku, by mieć szanse wejścia w zakręt czy chociażby dziur w jezdni, przez które dosłownie wypada się z rywalizacji. Pewnie, na trasie są rozłożone dopalacze, ale są też miejsca odcinające moc silnika czy wręcz hamujące gracza. To taki typ gry, która po prostu często stara się nas wkurzyć. Frajda z ominięcia pułapek jest jednak wystarczającą nagrodą.

Trasy są podzielone na 5 różnych środowisk. W zupełności wystarczy by nie czuć znudzenia okolicznościami przyrody. Zwłaszcza, że torów nie budowano od sztancy. Na tropikalnej lagunie nasza terenówka będzie skakać jak kangur, a za moment wsiądziemy w bolid wyścigowy, by jeździć po pętlach i przeczących prawom grawitacji magnetycznych wstęgach. Często do góry kołami czy pod kątem 90 stopni od gruntu. Zwykle siedząc na krańcu fotela i zapominając z ekscytacji o oddychaniu.W bezruchu otoczenie nie oferuje może niesamowitych widoków, ale gdy pędzimy z prędkością 500 km/h trudno coś zarzucić oprawie. Ok, może pojazdy mogłyby ciekawiej deformować się w wypadkach, ale to tyle. Najważniejsze i tak są wielkie strzałki wskazujące dalszy ciąg trasy. Przy takich prędkościach i poza tradycyjnymi torami łatwo stracić tu orientację. Zresztą nie raz i nie dwa i tak się pogubicie. Czasem po prostu trzeba uczyć się metodą prób i błędów, że ta wielka ściana to tak naprawdę dalej trasa i trzeba z niej przeskoczyć nad helikopterem, by jechać dalej. Arcade pełną gębą!Szkoda, że nie możemy sami dobierać wozu pod konkretne wyzwanie - są przypisane na sztywno. Każdy z czterech pojazdów prowadzi się inaczej. Do tego stopnia, że miewam problemy z "przestawieniem" się z jednego na drugi przy zmianie zestawu tras. A driftowanie wyposażoną w potężne resory terenówką nie jest receptą na sukces. Z drugiej strony nie ma nic przyjemniejszego niż dłuuuuugaśny kontrolowany poślizg wyścigówką rodem z NASCAR. Choć pokonanie serii serpentyn wyrywnym bolidem z formuły F-którejśtam też jest szalenie przyjemne z uwagi na niesamowitą przyczepność.I znów - tak jak w przypadku różnych nawierzchni, równie pozytywnie zaskakuje zróżnicowanie aut. Minus należy się tylko za słabe opcje dostosowywania wyglądu. Nie można zaszaleć antenkami i malowaniem. Niby nic, ale powtarzając trasę X razy, by potem następną zaliczać razy X-naście, człowiek trochę przywiązuje się do swoich czterech kółek.

Trackmania Turbo dzieli z Trialsami jeszcze jeden element. W pewnym momencie brązowe medale nie wystarczają już do odblokowywania kolejnych torów. Trzeba wracać i liczyć, że te kilkadziesiąt przejechanych tras, pozwoli teraz łatwiej wbijać srebra. Jest jednak ułatwienie. Zdobywając 3 razy niższy medal, dostajemy opcję skorzystania z "dżokera", który daje krążek z wyższego kruszcu. Ale i tak pogódźcie się ze świadomością, że mniej więcej od połowy stawki, początkowe harce zmienią się w orkę. Emocjonującą, piekielnie satysfakcjonującą ale jednak orkę.

Zanim przejdę do drugiego oblicza Trackmanii Turbo, muszę pochwalić twórców za multum opcji lokalnej zabawy z kumplami. Jest często pomijany w ostatnich latach w wyścigówkach splitscreen na 4 graczy, ale nie wyczerpuje on listy trybów. Co powiecie na możliwość sterowania jednym pojazdem w dwie osoby? Każdy odpowiada za gaz, hamulec i kierownicę, więc w teorii trzeba ze sobą współgrać. W praktyce gra jest tak szybka, że jest to bardzo trudne. I bardzo zabawne.

Ale jest też hot seat, czyli przekazywanie sobie pada. Jest również tryb arcade, w którym każdy ma kilka przejazdów, by ustanowić rekord trasy i zapisać go na wieki niczym w automacie w salonie na dworcu. Ba, są też ukryte (po co?) tryby zmieniające Trackmanię w namiastkę Mario Kart z powerupami na trasie czy wariację na temat "olimpiad", w której by jechać dalej musimy mashować przycisk gazu... Bogactwo opcji z miejsca kwalifikuje opisywaną grę do miana imprezowego skarbu. Ale na lokalnym multiplayerze opcje się nie kończą.Od dnia premiery nie ma problemów ze znalezieniem serwerów, na których szaleje kilkudziesięciu innych graczy. Wystarczy dołączyć do jednego z nich, by dołączyć do gromady i zaliczać kolejne trasy z playlisty. Trackmania Turbo to gra stworzona wokół trybu Time Attack, więc inni kierowcy widoczni są jako "duchy". O żadnym zderzaniu nie ma mowy. Za to rywalizacja wchodzi w sieci na najwyższe obroty.

Każdy stara się wykręcić jak najlepszy czas, a potem zbijać z niego kolejne ułamki sekund, by nie zatonąć w rankingu. Samo patrzenie na to stado maszyn płynące przez tor i topniejące z każdą przeszkodą jest przyjemne. Ale nie zliczę sytuacji, gdy kilka okrążeń wystarczyło mi do wbicia na szczyt rankingu grupy i trochę odpuszczałem. A potem, sekundy przed końcem, kilku gości zaliczało rundę życia i wypadałem z pozycji medalowej. Ale gdy walczy się przez cały czas, wpada się właściwie w trans. Każda wpadka przeciwnika powoduje wewnętrzny chichot, a napięcie trzyma do samego końca.A potem rywalizacja zaczyna się na nowo. Kapitalna sprawa zarówno na kwadrans, jak i godzinę czy dwie. Niestety zarządzanie rozgrywką z poziomu gry trochę kuleje. Opcje sortowania pokojów są nieco niezrozumiałe, brakuje też wyszukiwarki konkretnych tras. Ta jest dostępna... w formie strony internetowej. Trochę to dziwne jak na grę, w której olbrzymią rolę odgrywa edytor tras. Dostęp do twórczości społeczności powinien być rozwiązany dużo przystępniej.Pierwszemu obliczu Trackmanii Turbo patronują Trialsy. Drugiemu gra, której wielu z Was może nie pamiętać, ale mi wryła się głęboko w pamięć - Stunts. Trackmania Turbo to w zasadzie wszystko czego oczekiwałbym od Stuntsów w 2016 roku. Również tu sercem zabawy jest edytor tras. Potężny, ale oferujący kilka opcji upraszczających kreację dla wszystkich, którzy nie chcą dbać o pozycję każdego przydrożnego drzewa. W podstawówce wymieniałem się z kolegami trasami do Stunts na dyskietkach i gra nie chciała nam się znudzić. Z Trackmanią będzie podobnie.Dzięki kapitalnemu modelowi jazdy i urozmaiceniom związanymi z nawierzchniami nawet proste trasy odpalone z kumplami czy w sieci niosą tu masę frajdy. Dzięki edytorowi nowych wyzwań nigdy nie zabraknie, a właśnie na tym polega magia Trackmanii. Odpalamy tryb online, wpadamy na 5 minut na jakiś tor i wyciskamy z niego najlepsze okrążenie, na jakie pozwalają umiejętności. Potem przeskakujemy na kolejny i jeszcze jeden. Czy nie o to chodzi w arcade'owych ścigałkach?W recenzji wspomniałem o Trialsach i Stuntsach, ale Trackmania Turbo ożywiła we mnie jeszcze wspomnienia o drugim Motorstormie. To jedna z niewielu ścigałek, w których wkręciłem się w rywalizację z innymi graczami. Trackmania budzi we mnie podobny żar. Pewnie z czasem osłabnie, ale nie zmieni to faktu, że w tym momencie to właśnie ta gra definiuje arcade'owe ściganie na konsolach. To jest ta zręcznościówka, którą zawsze chcecie mieć pod ręką, gdy wpadną znajomi i którą odpalicie znowu, gdy już sobie pójdą. Zadbajcie tylko we własnym zakresie o porządną muzykę, bo największym minusem Trackmanii jest soundtrack. TRZEBA te poplumkiwania podmienić na coś z pazurem. Ale grać też TRZEBA. Jeśli choć trochę kręcą Was superszybkie wyścigi.Więcej o naszym systemie ocen.Platformy: PC, PS4, Xbox One

Producent: Nadeo

Wydawca: Ubisoft

Dystrybutor: Ubisoft Polska

Data premiery: 24.03.2016

PEGI: 3

Grę do recenzji udostępnił dystrybutor. Testowaliśmy wersję na PS4. Screeny pochodzą od redakcji.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.