To już ostateczny koniec Kinecta. Ktoś będzie tęsknił?

To już ostateczny koniec Kinecta. Ktoś będzie tęsknił?25.10.2017 19:36

Microsoft kończy produkcję swojego kontrolera ruchowego. To dobra okazja, by przypomnieć jego historię.

Jak poinformował serwis Co.Design, Microsoft oficjalnie zakończył produkcję Kinecta. Jedyne egzemplarze tego urządzenia, które będą jeszcze dostępne na rynku, to te, które znajdują się już w rękach sprzedawców i dystrybutorów. Kiedy trafią do ostatnich klientów, kontroler ruchowy do Xboksa One przestanie być dostępny na rynku pierwotnym.

Oznacza to koniec urządzenia, które swoje życie zapoczątkowało jeszcze za czasów pierwszego Wii i przeprowadzonej przez konsolę Nintendo rewolucji ruchowej. Nagle okazało się, że jest cały wielki, niezagospodarowany rynek potencjalnych graczy i każdy chciał uszczknąć coś dla siebie z tego tortu.

Sony weszło nieco ostrożniej ze swoim Move’em, który funkcjonalnie był po prostu inną wersją Wiimote’a Nintendo, Microsoft postawił zaś na kolejną rewolucję. Nie chciał jedynie kopiowania pomysłów Japończyków, chciał coś świeżego, nowego, całkowicie swojego.

E3 2009: Project Natal Milo demo

Do historii przeszło już wystąpienie Petera Molyneux na E3 w 2009 roku, kiedy to Kinect nazywał się jeszcze Project Natal. Opowiadał on o urządzeniu wyznaczającym nowe standardy interakcji konsoli z użytkownikiem, połączonym z jakąś niewiarygodną realizacją sztucznej inteligencji. Już wtedy powszechnie podejrzewano, że więcej tu fantazji niż rzeczywistości, ale nie to było ważne. Ważne było, że wizja urządzenia trafiła do wyobraźni odbiorców, a hasło o tym, że teraz to „gracz będzie kontrolerem” było zrozumiałe, efektowne i zachęcające do zabawy.

W ciągu pierwszych dwóch miesięcy sprzedaży gigantowi z Redmond udało się więc sprzedać 8 milionów Kinectów (dla porównania, według oficjalnych informacji podawanych przez Nintendo Switch znalazł w ciągu niecałych czterech pierwszych miesięcy sprzedaży 4,7 miliona nabywców). Urządzenie Microsoftu na krótki czas zawładnęło wyobraźnią mediów i graczy (szczególnie tych, dla których elektroniczna rozrywka była czymś nowym).

Szkoda tylko, że za tym sukcesem sprzedażowym nie poszedł jakiś pomysł na Kinecta. Nie miał go ani sam producent, ani twórcy gier. Przypadki pomysłowych, faktycznie innowacyjnych gier na niego były rzadkie, a kiedy się pojawiały, to najczęściej okazywało się, że i tak to samo można by osiągnąć kontrolerami ruchowymi Nintendo czy Sony.

Dance Central Poison Trailer

Chyba jedynym naprawdę unikatowym, faktycznie wymagającym Kinecta tytułem było Dance Central od Harmonix, a i tutaj różnica wprowadzona przez śledzenie ruchów całego ciała (w odróżnieniu od pojedynczych "różdżek" Nintendo i Sony) nie dla każdego musiała być jasna i oczywista. Powoli trzeba było sobie zdać sprawę, że kontroler Microsoftu więcej obiecał, niż był w stanie dostarczyć.

Przez chwilę wydawało się jeszcze, że sytuację może zmienić premiera Xboksa One, który początkowo sprzedawany był wyłącznie w wersji z Kinectem. Obecność urządzenia w każdym zestawie mogła zachęcić studia developerskie do tworzenia gier pomyślanych od początku do końca na niego. Tak się jednak nie stało.

Nic dziwnego więc, że niecały rok po premierze konsoli Microsoft wycofał się z tego pomysłu i zaczął sprzedawać Xboksa One bez kontrolera ruchowego w zestawie. Wystarczyły kolejne dwa lata, by wraz z premierą Xboksa One S w ogóle zrezygnował z wsparcia dla tego gadżetu i usunął jego port z konsoli.

Aktualna wiadomość o zakończeniu produkcji Kinecta wydaje się już ostatnim rozdziałem jego historii. Siedem lat od premiery jego pierwszej wersji, z 35 milionami sprzedanych egzemplarzy obu wersji urządzenia, możemy je chyba ostatecznie pożegnać.

I chociaż odpowiedź na pytanie zadana w tytule wydaje się oczwista („nie, nikt nie będzie tęsknił”), to przecież sam pomysł rozpoznawania ruchów ciała gracza nie był skazany na porażkę. Było w nim coś ciekawego, faktycznie nowego i potencjalnie rewolucyjnego. Nie udało się, trudno, nie każda tego typu koncepcja musi wypalić. Ale dobrze, że czasami się one w świecie gier pojawiają.

Dominik Gąska

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.