Steampunk, wąsy, Zeppeliny - sprawdziliśmy w akcji The Order: 1886

Steampunk, wąsy, Zeppeliny - sprawdziliśmy w akcji The Order: 188611.12.2014 18:34
marcindmjqtx

The Order: 1886 to jeden z tych tytułów, który jest mi obojętny. Może to i lepiej, bo gdybym miał wobec niego jakieś oczekiwania, po sprawdzeniu krótkiej wersji testowej, srogo bym się rozczarował.

Demo, które przyszło mi sprawdzić trwało nie więcej niż pół godziny i prezentowało jedną z misji, podejrzewam, że wyciągniętą z mniej więcej połowy gry. Oznacza to, że nie wiedziałem ani w kogo się wcielam, ani z kim walczę. Kompletnie nie potrafiłem się więc wczuć w sterowaną postać i dać się porwać fabularnej opowieści.

Trochę za prosto Bardzo podoba mi się klimat, jakiego w The Order: 1886 pełno. Steampunk, wąsy, zeppeliny. Tu bardzo łatwo wkręcić się w klimat, jaki towarzyszy grze. Misja zaczęła się na zewnętrznej stronie wspomnianego balonowego sterowca, gdzie bohater wraz ze swoimi towarzyszami zjeżdżał po linach do jednej z części pojazdu. Wszystko przedstawiono w prostej sekwencji QTE, gdzie wystarczyło naciskać jeden przycisk. Proste QTE to dość istotna część rozgrywki w The Order: 1886. Korzystałem z niej w scenkach przerywnikowych oraz podczas ataków z ukrycia, gdy zachodziłem wroga od tyłu lub atakowałem stojąc za rogiem. „Proste QTE” oznacza niestety wciskanie jednego przycisku, czasem dwóch, trzech - jeden po drugim. Ani razu w odstępach czasu wymuszających wykazanie się refleksem. W ten sposób niszczyłem też skrzynki przekaźnikowe i otwierałem zamknięte drzwi kombinując wytrychem przy zamkach. Proste, za proste

fot. Sony

Ziew Misję demonstracyjną podzielono na dwa fragmenty. W pierwszym skupiałem się na pozostaniu w ukryciu i likwidowaniu wrogów z zaskoczenia, w drugim chwytałem broń i szyłem w przeciwników niczym w Gears of War, przytulając się do osłon. Boli to, że fragmenty skradankowe włączają się niejako same i tylko w nich mogłem chodzić na kuckach. Do tego były raczej nijakie. Nie wymagały żadnego planowania, czy uczenia się trasy pokonywanej przez przeciwników. Boli również to, że poszczególne sekwencje były od siebie tak mocno i widocznie oddzielone. Dynamiczniejsza część zabawy rozpoczęła się od likwidowania przeciwników ze snajperki. Tyle tylko, że owego karabinu nie znalazłem przypadkiem właśnie wtedy - broń nosiłem przy sobie już wcześniej. Czemu więc nie użyłem jej od razu, zamiast biegać na kuckach i wbijać nóż w plecy przeciwników? Bo twórcy mi na to nie pozwolili.

Góra i dół ekranu przykryte są czarnymi pasami. Mam nadzieję, że ten kiepski patent zniknie w pełnej wersji gry.

Wynudziłem się przy demie The Order: 1886 okropnie. Ślamazarne tempo pierwszej połowy misji ratowały trochę fajnie zrealizowane elementy strzelankowe. Pokazano wyłącznie szeregowych, niespecjalnie inteligentnych przeciwników. Przez chwilę myślałem, że to szczwane bestie (grałem na średnim poziomie trudności) i będą umiejętnie kryć się za osłonami - okazało się natomiast, że faktycznie stoją za rogiem, ale jedyne co robią, to strzelanie na oślep wyciągniętą zza ściany ręką z pistoletem. Tyle tylko, że w ową rękę można bez problemu strzelić i jeśli nie za pierwszym, to za drugim razem zwyczajnie posłać oponenta do piachu. Też mi wyzwanie.

fot. Sony

Ale było też kilka pozytywnych odczuć The Order: 1886 wygląda ślicznie. Żałuję, że zablokowano możliwości robienia zrzutów ekranu i nagrywania filmów. Świetny pokaz możliwości graficznych PlayStation 4. Do tego wpadający w ucho motyw przewodni. Specjalnie zostawiłem konsolę włączoną na prawie godzinę po to, by go sobie osłuchać.

...i nic poza tym. Read at Dawn potrafi robić fajne gry z wciągającym systemem rozgrywki, czego dowodem są chociażby dwie przenośne wersje God of War, wydane na PSP. Tu tego nie ma. Może to kwestia kiepskiego fragmentu wykorzystanego w demie, ale ja po tym co wiedziałem, jestem już do The Order: 1886 nastawiony sceptycznie. Zdaję sobie sprawę z tego, że twórcy chcieli pokazać działający kawałek kodu i doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że gra wygląda świetnie. Ale poza ładnym opakowaniem trzeba też pokazać taki fragment, po którym testujący będzie chciał pobiec do sklepu i kupić pełną wersję albo chwyci czerwony mazak i zaznaczy nim w kalendarzu datę premiery. Ready at Dawn się to niestety nie udało.

Paweł Winiarski

Grę do testów udostępnił wydawca, od niego pochodzą również screeny.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.