Siedem powodów, dla których warto zagrać w Yakuzę

Siedem powodów, dla których warto zagrać w Yakuzę10.01.2017 14:00
Adam Piechota

Spóźniliście się na tę serię? Nie szkodzi, nadchodzi najlepszy moment do nadrobienia zaległości. Bo zdecydowanie warto.

Rocznicowy plan Segi - Yakuza jako seria ma przecież już dziesięć lat - zakłada powrót marki na anglojęzyczny rynek z niemałym impetem. W trakcie roku z okładem otrzymamy aż trzy zaległe tytuły: Yakuzę 0 (prequel "jedynki"), Yakuzę Kiwami (pełnoprawny remake "jedynki") i najświeższą "szóstkę", zaledwie kilkanaście miesięcy po publiczności azjatyckiej, co w przypadku przygód Kazumy wydarzyło się zaledwie raz, na samym początku i PlayStation 2. Wielokrotnie dawałem już na łamach Polygamii dowód swojej sympatii dla życiowego dokonania pana Nagoshiego. Bo z Yakuzą jest trochę jak z niektórymi legendami Nintendo - trzeba spróbować, a jak "kliknie", to klikać będzie latami.

Yakuza 0: Legends Trailer | PS4

Gdy otrzymaliśmy kod recenzencki "zerówki", automatycznie przebudziłem się ze świątecznego letargu, spędzając w Kamurocho kilkadziesiąt godzin w trakcie ostatniego weekendu. O wiele więcej, niż tak naprawdę potrzebowałem, bo jak każdy fan widzący w japońskich "krzaczkach" blokadę nie do pokonania, ze scenariuszem zapoznałem się daaawno temu za sprawą garażowych tłumaczeń. Nie sądziłem nawet, że ujrzymy u nas tę odsłonę, nie miałem żadnych wyrzutów sumienia. Dlatego z grą bawię się trochę inaczej, nierecenzencko, z zajawkowymi wypiekami na mordce. Gdy to piszę, jest wieczór właśnie, dwudziesta druga, dowyrkowa, a ja myślę, czy z dzisiejszych siedmiu godzin "yakużenia" nie zrobić ośmiu lub dziewięciu nawet.

Moi znajomi często pytają mnie, gdy przewijam ogromne dialogi, co ja takiego w Yakuzie widzę. I to wcale nie jest trudne pytanie. Każdemu, kto ma tylko ochotę słuchać, odpowiadam wyćwiczonym monologiem, w punktach nawet. A zaczynam krzykiem. Siedem powodów, dla których warto pokochać Yakuzę!

1. Drama. Mafijna saga wysokiej próby, przepuszczona przez filtr japońskiej wrażliwości, ciągła i konsekwentna od dekady. Gdyby to spróbować spisać w powieściach, mielibyśmy liczbę kartek z czterema zerami. Gdyby przemianować na serial - dobrych kilkanaście sezonów. Jedynym problemem jest próba dołączenia gdzieś w środku, bo bez znajomości dziesiątek bohaterów oraz ich powykręcanych przeszłości, wrażenie jest mniejsze. Od czego są zatem takie momenty, jak obecny, gdy możecie sprawdzić "punkt zero"? W tej serii postacie dosłownie dorastają na naszych oczach. Ale najważniejsze, że bez popadania w żenadę wymuszonych kontynuacji. Prawie wszystkie Yakuzy proponują wielkie, umiejętnie napisane intrygi. Których poziom, co ciekawe, od trzech części tylko rośnie. Ale o scenariuszu "zerówki" więcej przeczytacie w naszej recenzji.

2. Miasto-bohater. Yakuza na przestrzeni lat zabierała graczy w wiele różnych lokacji, ale jedna mapka jest z serią od samego początku. Kamurocho, choć niewielkie, zmieniało się, ewoluowało i dojrzewało wraz z żyjącymi w nim indywidualnościami. Za każdym razem czymś jeszcze potrafi zaskoczyć - brakiem loadingów w "trójce", dachami i podziemiami w "czwórce" czy inną epoką oraz wymuszonymi przez nią zmianami stylistycznymi w "zero". Poruszam się w nim od dawna bez zerkania na mapkę. Wiem, co i gdzie znajdę, szukam drobnych nowinek. W tym miejscu pracowałem jako host, w tym walczyłem z bossem, tam zabrałem na karaoke swoją asystentkę, a tutaj oglądałem erotyki na VHS-ach. Kamurocho jest dla serii tak istotnym bohaterem, co jej główny protagonista. A dzięki innym mapkom, jakie pojawiały się w trakcie historii, powroty do niego smakują niczym rozmowa ze starym, dobrym kumplem. Jasne, że Sega wciskała Kamurocho do Yakuzy także przez produkcyjny pośpiech, lecz tak naprawdę tego nie sposób odczuć.

3. Moja inwencja terminologiczna: orientalizm realistyczny. Bo japońskie gierki są często "japońskie" pod tym względem, że dziwne, niewygodne z naszej perspektywy. Yakuza jest japońska prawdziwie. To znaczy, że żadna marka w naszej branży nie odda w Wasze ręce równie namacalnej wizji tego obcego przecież, egzotycznego świata. Mało tego, nawet łamie niepisaną zasadę i Japończyków w środku robi rzeczywistymi Japończykami, z japońskimi rysami twarzy, zamiłowaniem do ćmienia fajek, dziesiątkami skrytych ambicji wybuchającymi po kilku głębszych i skłonnością do wyolbrzymiania każdego problemu. Dla nas "japońskie" są zazwyczaj wzorowane na mandze wielkie oczy (którym wtórują, rzecz jasna, jeszcze większe biusty) i niemożliwe fryzury. Tego nie zobaczycie w Yakuzie.

4. Zobaczycie jednak również tę "japońszczyznę", którą kojarzycie lepiej, i to - w zależności od tego, jak uważnymi graczami jesteście - na przeróżnych używkach. Największe dziwactwa rzadko wychodzą z ukrycia misji pobocznych, ale czasem nawet na papierze wyglądają niczym sen po kwasie. Wyobraźcie sobie, że pokonaliście świtę jakiegoś ważniaka, który był Wami tak zachwycony, że zaprosił Was na swoją imprezę. Zjawiacie się we wskazanym miejscu, nieładnie przecież odmawiać, wpuszczają Was. Każą się rozebrać do naga, założyć pieluchę. Potem przychodzi panienka odgrywająca rolę mamuśki i chce się Wami opiekować. Chwila szamotania z opiekunką, po której wpadacie do drugiego pokoju, a tam wspomniany ważniak i jego ziomeczkowie, wszyscy w pieluchach, tulący się do swoich opiekunek, sepleniący jak bobasy. A skoro nie chcecie uszanować ich sposobu zabawy, to szykujcie się na lanie ich nagich ciałek koniem na biegunach. Od razu tygrys lub byk jako boss (sic!) robią mniejsze wrażenie.

5. Minigierki, te shenmueizmy, którymi Yakuza zasłynęła o wiele wcześniej, niż powinna. Bo tak naprawdę dopiero od "trójki" wzwyż aktywności pobocznych jest tak wiele, by można przy nich spędzić całą wieczorną sesję, nie dotykając w ogóle wątków fabularnych. Jak każdy element serii, i ten jest powoli doprowadzany do perfekcji. Dziś to nic dziwnego, że za bardzo wkręcicie się w kręgle, golfa, karaoke lub randkowanie z hostessami, ale dodatkowo możecie wbić do salonu arcade i ciąć w Virtua Fighter 2, albo świetne porty OutRuna, Space Harrier czy Fantasy Zone. Zrobiłbym pełną listę tych wciągających minigierek, ale prawda jest taka, że najlepiej smakują, gdy odkrywa się jakąś po dwudziestu czy trzydziestu godzinach zabawy. Uwierzcie tylko, że recenzje nie kłamią - można w tym się zatracić.

Yakuza 0 - Battle Systems Trailer | PS4

6. Mordobicie. Bo Yakuzy to tak naprawdę brawlery pod płaszczykiem uszytym z narracji, elementów RPG i symulatorów życia. Ale najważniejsze rozmowy prowadzi się w nich przy użyciu pięści. Pamiętacie na przykład takie Fighting Force z pierwszego PlayStation? Albo dwuwymiarowe gry akcji z naszych automatów (Cadillacs and Dinosaurs, Punisher, Asterix et cetera)? Tak, to jesteście w domu. Czaszki kruszy się tutaj na dziesiątki sposobów, zawsze z radością, zawsze z sadystycznym podziwem wymalowanym na twarzy. W której innej grze wyrwaliście w środku ulicznej walki zęba za pomocą obcęgów, wylaliście na kogoś wrzątek z czajnika, wywróciliście przeciwnika puszczoną po drodze kulą do kręgli? Gdy próbuję łatwymi porównaniami opisać fenomen walk w serii Segi, łączę zazwyczaj brutalność Def Jam (szkoda, że marka zdechła!) z prostotą Double Dragonów. Intrygujące, przyznajcie.

龍が如く / Yakuza - Original Soundtrack - 09 - Intelligence For Violence

7. Przekozackie ścieżki dźwiękowe. Całkiem niedawno mieliśmy tutaj na Polygamii rozmowę z czytelnikami o wspólnym temacie "gdzie podziały się prawdziwe soundtracki do gier", takie z pompą, jak chociażby w Doomie czy Furi. Sześć takich znajdziecie także w Yakuzach. Wszyscy dobrze wiemy, jak świetnie dobrany motyw bitewny zagrzeje nawet dwudziesty raz do tej samej walki. Kolekcję ulubionych riffów z tej serii mam przeznaczoną specjalnie na deadline - gdy czasu coraz mniej, a obowiązki nadal niepokonane. Tego mnie zresztą nauczył Kazuma Kiryu - każdy element życia należy traktować jak walkę. A tę, rzecz jasna, wygrywać. Najlepiej w rytm tych szlagierów.

Adam Piechota

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.