Shadow Warrior 2 - recenzja. Kontynuacja jakich mało

Shadow Warrior 2 - recenzja. Kontynuacja jakich mało13.10.2016 11:40
Maciej Kowalik

Ambicja. Jedno z moich ulubionych słów. Tak się jakoś składa, że odnoszące największe sukcesy polskie firmy growe dobrze znają jego znaczenie.

Każda kolejna część Wiedźmina była większa, lepsza, ambitniejsza. Techland ambitnie rozwinął formułę Dead Island w znakomite Dying Light. A teraz do tego zacnego grona dołącza Flying Wild Hog. Jak nazywa się ambicja w wykonaniu Flying Wild Hog? Wangbicja.

Platformy: PC; w planach również PS4 i Xbox One

Producent: Flying Wild Hog

Wydawca: Devolver Digital

Data premiery: 13.10.2016

Wymagania: Intel Core i3-6300 (2 * 3800) or AMD A10-5800K APU (4 * 3800) ; 8GB RAM; GeForce GT 560Ti (1024 MB) or Radeon HD 6850 (1024 MB)

Grę do recenzji udostępnili autorzy, zdjęcia pochodzą od redakcji

Ok, to może nie był najlepszy żart, ale wszyscy fani pierwszego Shadow Warriora wiedzą, czego spodziewać się po scenariuszu i dialogach drugiej części. Shadow Warrior 2 rzuca żartami na prawo i lewo, od odzywek Lo Wanga podczas walki przez uszczypliwe dialogi między postaciami na nazwach broni skończywszy. I wiecie co? Te wszystkie żarty z penisów wcale nie przeszkadzają.Na samym początku gry obawiałem się, że zaczną bawić dopiero po jakimś czasie, kiedy słowo „Wang” tak bardzo wbije się człowiekowi w głowę, że nawet najgłupsze zabawy słowne zaczynają śmieszyć, ale nie… Shadow Warrior 2 w najlepszym wypadku potrafi naprawdę rozbawić, w najgorszym zaś po prostu pozostawia człowieka obojętnym wobec dialogu, ale nigdy nie irytuje. Przez ani jeden moment nie wydaje się, że coś tu jest wymuszone czy wstawione na siłę.

Grając w Shadow Warriora 2 ma się poczucie, że jego twórcy świetnie bawili się podczas pracy. Wspomniane powyżej poczucie humoru przenika bowiem z postaci i ich odzywek w świat gry. To nie jest przestrzeń, która próbuje sprzedać nam swoją wiarygodność, wręcz przeciwnie, na każdym kroku podkreślany jest jej umowny, popkulturowy charakter. Choćby przez liczne nawiązania do innych gier czy filmów.Dla przykładu, jeden z pistoletów żywcem wyjęty z „Łowcy androidów” nosi nazwę DECK-ard. Podczas jednej misji w Zilla City, futurystycznym, lśniącym mieście, któremu klimatem bliżej do pierwszej gry Flying Wild Hog, czyli Hard Reset, napotykamy większego przeciwnika noszącego dumną nazwę Unit-65 Commodore. Służąca do walki wręcz piła mechaniczna zaś to Warrrsaw. Ktoś bardzo dobrze się tu bawił podczas pracy i to poczucie dobrej zabawy przerzuca się na gracza jak stara piosenka, której człowiek nie może sobie wybić z głowy.A w czym, zapytacie, przejawia się wspomniana na początku artykułu ambicja, skoro jak na razie dowiedzieliśmy się, że w Shadow Warriorze 2 jest pełno dobrych żartów? Ano w rozwinięciu w zasadzie wszystkich elementów rozgrywki i dodaniu do tego kilku nowych. No bo powiedzcie, jaka druga część liniowej strzelanki dodaje w kolejnej odsłonie otwarte mapy, misje poboczne, dziesiątki rodzajów broni oraz możliwości ich modyfikacji, a do tego jeszcze tryb współpracy? Odpowiedź brzmi: żadna.Tak naprawdę dzisiejsi twórcy grają bardzo bezpiecznie. Jeśli tylko udało im się znaleźć formułę, która spodobała się graczom, to nie starają się jej raczej zmieniać ze strachu przez naruszeniem nie zawsze do końca rozumianej delikatnej równowagi elementów rozgrywki. Flying Wild Hog pokazuje takiemu podejściu swojego wanga. Dorzuca więc nieliniowe, otwarte poziomy, w których istnieje wiele ścieżek dojścia do celu, zaś wszystkie one okupowane są przez przeciwników. Do miejscówek, które już zwiedziliśmy możemy sobie wrócić w poszukiwaniu lepszych przedmiotów lub aby wypełnić misje poboczne dla tej czy tamtej postaci, co zdecydowanie zwiększa ilość godzin, które w Shadow Warriora 2 można wbić.Kolejną nowością w stosunku do oryginału są modyfikacje broni, których w grze znajdujemy na pęczki. Na początku wydaje się, że dotyczą one tylko i wyłącznie lekkiej zmiany tej czy tamtej cechy danej spluwy, jak choćby obrażeń zadawanych mniejszych przeciwnikom czy czasu przeładowania magazynku, ale już po chwili zaczynamy znajdować modyfikacje, które naprawdę potrafią zmienić rozgrywkę. Irytuje was, że nie można używać dwóch spluw jednocześnie? Nie ma sprawy, jest na to modyfikacja. Chcielibyście, aby ładunki wybuchowe wystrzeliwane z granatnika zamiast odbijać się dookoła przyklejały się do wroga? Nie ma sprawy. Trzeba je tylko znaleźć, ale sądząc po częstotliwości ich wypadania z ciał i skrzynek nie powinno z tym być problemów.Do tego wszystkiego dochodzi żywcem wyjęty z action-RPG-ów system umiejętności i wytrzymałości przeciwników. Najprostsi wrogowie nie są trudni do pokonania, wystarczy wcisnąć w nich wystarczająco dużo amunicji albo naciąć ich w odpowiedniej ilości miejsc i po sprawie. Z bossami jest już trochę większy problem, ponieważ wykazują się oni odpornością na niektóre z naszych ataków, ale nie martwcie się, napakowanie pociskami położy tak czy siak każdego. System odporności sprawia, że kombinowanie z upgrade’ami broni ułatwia rozgrywkę i sprawia, że jest ona ciekawsza. Dzięki temu w naszym arsenale nosimy uzbrojenie przystosowane do konkretnych rodzajów przeciwników. Dodaje to lekki element kombinowania z rozwijaniem postaci.

Nasz bohater zyskuje również punkty, które możemy wydać na konkretne umiejętności zaprezentowane w formie kart do gry. Podobny system istniał już w poprzedniej części, ale tutaj jest on zaprezentowany dużo przejrzyściej i ciekawiej. Grałbym w taką karciankę.A na koniec dodany zostaje tryb współpracy, który w zasadzie zmienia Shadow Warriora 2 w troszkę mniejsze Borderlandsy. Niestety nie udało nam się go przetestować ze względu na problemy techniczne. Zrobimy to po premierze. Muszę tylko wspomnieć, że podczas samotnej gry nie odczułem ani przez chwilę, że jest ona zaprojektowana tylko i wyłącznie pod większą ilość graczy, co się chwali. Zbyt często przy tworzeniu gier do trybów osobowych zapomina się o tym, że nie zawsze człowiek jest w stanie zebrać odpowiednio dużą ekipę albo ma ochotę pobiegać sam.Ambicja jest fajna, ale tylko wtedy, jeśli to, co dzięki niej powstaje, jest dobre. A jaki jest Shadow Warrior 2 podczas rozgrywki? Wpisuje się on w wyśmienity strzelankowy trend nieprzejmowania się realizmem i taktyką. Podobnie jak w Doomie, tutaj ważne jest zachowanie odpowiedniego tempa walki, i właściwego wykorzystania broni. Amunicja potrafi się szybko kończyć, więc lepiej jest nosić przy sobie kilka ulubionych rodzajów broni, choć zawsze pozostaje do wykorzystania broń biała (albo pazurowa), która w mig pokroi przeciwników na kawałki.Rozgrywka w Shadow Warriorze 2 jest więc po prostu radosna, jeśli w ogóle można użyć takiego przymiotnika w kontekście gry o strzelaniu do setek przeciwników, potwornych, ludzkich czy mechanicznych. W kwestii różnorodności mięsa armatniego utwór ma bowiem wiele do powiedzenia. Ani przez moment człowiek nie czuje, że widział już wszystko i jest na wszystko przygotowany. Kiedy już myśli, że nic mu nie zagrozi, atakuje go chmara radośnie piszczących stworów-samobójców, samoleczący się drzewiec albo irytująco śmigający dookoła dron. Albo niegroźnie wyglądający potworek, który zmienia się w groźnego giganta. Albo mech strzelający rakietami. Albo cyberninja.Premiera nowego Dooma i Shadow Warriora 2 sprawiły, że rok 2016 oficjalnie stał się wyśmienitym rokiem dla strzelanek pierwszoosobowych. O ile jednak ta pierwsza gra to jednak liniowy shooter (choć genialny), to Shadow Warrior 2 zaprojektowany został po to, aby cieszyć dłużej. Tak w ogóle to wydaje mi się, że to była jedna z ambicji twórców. Skoro pierwszy Shadow Warrior tak bardzo się spodobał, to powiększmy drugą część, ale nie po prostu przez dodanie większej ilości poziomów, ale całego grona elementów, broni i upgrade’ów, które pogłębiają i wydłużają rozgrywkę oraz zachęcają do ponownego odwiedzania miejscówek. Wyśmienita strzelanka, która nie traktuje samej siebie zbyt poważnie, ale graczy – już tak.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.