Sacred Citadel - recenzja. Nie wszystko złoto, co się świeci

Sacred Citadel - recenzja. Nie wszystko złoto, co się świeci02.05.2013 15:08
marcindmjqtx

Złoto w tytule recenzji to odwołanie do kultowego Golden Axe. Sacred Citadel przez pierwszą godzinę wydawało mi się uwspółcześnioną wersją dawnego hitu. Później zostałem sprowadzony na ziemię.

Na początek wyjaśnijmy sobie kwestię tytułu. Sacred Citadel nie jest kolejnym hack and slashem z cRPG-owej serii. Jest nawalanką, która ma przypomnieć graczom o świecie Sacred zanim do sklepów trafi „trójka”. Rasy czy opisy lokacji odnoszą się do tego samego uniwersum, ale to tylko pozory. Ot, RPG-owa otoczka, która ma skłonić nas do myślenia, że Sacred Citadel to coś więcej niż prosta łupanka. A tak niestety nie jest.

Klasy postaci nie mają wielkiego znaczenia

Weźmy na przykład klasy postaci. Mamy wojownika, czarodziejkę (polska wersja gry nazywa ją „magiczką”, ale brzmi to podejrzanie), kapłankę i łowcę. Teoretycznie to hackandslashowy standard i każdą postacią powinno się grać inaczej. Nie tym razem. Niezależnie od tego, czy gracie sami, czy z dwójką druhów, strategia nie zmienia się ani na jotę - wystarczy przyprzeć wrogów do rogu ekranu i wykończyć ich podstawowym combosem. Obszarowe zaklęcia czy ataki z dystansu są zwyczajnie zbyt wolne i zbyt mało skuteczne, by stanowiły element różnicujący taktykę. Różnorodności nie pomaga też fakt, że czarodziejka z dwoma toporami w rękach to tutaj norma. Nie jest to gra, którą będziecie chcieli kończyć kilka razy, by przekonać się, jak walczy się innymi postaciami - różnice są czysto wizualne. Choć przyznam, że bohaterowie są bardzo ładnie animowani - patrzenie na ich ruchy sprawia frajdę.

Wrogowie nie są niczym innym jak tylko mięsem armatnim. Przede wszystkim nie potrafią się bronić; łykają wszystkie ciosy tak łatwo, że w graczu budzi się współczucie. Nie ma tu frajdy ze szlachtowania, nie ma efektownego łączenia combosów, konieczności knucia chociażby podstawowych taktyk. Wystarczy unik i klepanie tej samej serii ciosów. System nie jest elastyczny, nie pozwala na urozmaicenia. Sprowadza się do monotonnego powtarzania tej samej kombinacji, byle tylko wykończyć wszystkich przeciwników i odblokować dalszy etap. Inaczej sprawa wygląda z bossami. O ile ich pomagierzy tylko pozorują walkę, o tyle oni sami zostali zaprojektowani całkiem ciekawie i potrafią przytrzymać gracza na swojej arenie na tyle, by poczuł do nich respekt.

Same plansze też są zresztą interesujące. Gra potrafi namalować na ekranie śliczne widoki, a kolejne lokacje czasem mają też kilka elementów, które można wykorzystać do walki - takie jak spadające kamienie, kopalniane wózki czy podwieszona na środku areny kłoda, często będąca bronią obosieczną. Czasem pojawia się też możliwość przejażdżki na jakimś stworze lub w kabinie pojazdu. Nie są to najbardziej porywające fragmenty rozgrywki, ale niezawodnie przywodzą na myśl wspomniany wcześniej Golden Axe. Głównie nieporadnością sterowania.

Prawie jak Golden Axe

Plusem jest to, że w tych fragmentach doświadczenie i kolejne poziomy postaci lecą błyskawicznie. Inna sprawa, że pakowanie kolejnych punktów w statystyki nie ma tu wielkiego przełożenia na rozgrywkę. Nowe combosy odblokowują się same, nie można w nich przebierać, by wywrzeć jakiś wpływ na dostępny arsenał ciosów. Dobierać możemy natomiast uzbrojenie, wypadające z przeciwników lub kupowane u handlarzy w kolejnych wioskach. W zabawie z innymi graczami dominuje zasada „kto pierwszy, ten lepszy”. Przedmioty, z których może korzystać tylko jedna klasa, zdarzają się rzadko, więc wyścig po nowe uzbrojenie jest wpisany w każde starcie. Grając z Wojtkiem i Marcinem, wyraźnie widziałem, kogo nie interesowali ostatni przeciwnicy i kto zajmował strategiczne pozycje przy przedmiotach, czekając, aż reszta rozprawi się z wrogami. (W trakcie walki nie da się podnosić uzbrojenia).

Wspomniałem o polskiej wersji językowej gry (napisy), która była dla mnie zaskoczeniem. Możecie prychać, że ile tekstu może być w nawalance, ale przeciwnicy lubią tu sobie pogadać (raczej śmiesznie niż strasznie), a w trakcie loadingów możemy też sobie poczytać o świecie gry, zamieszkujących go rasach i fabule. Mała rzecz, a cieszy.

Werdykt Niestety to, co w grze najważniejsze, cieszy mizernie. Najlepsze, co mogę powiedzieć o Sacred Citadel, to to, że pozwala wyłączyć mózg i przyjemnie się na nie patrzy. Śliczna oprawa kryje jednak monotonną rozgrywkę, która nie potrafi dostarczyć odpowiedniej dawki radochy z masakrowania przeciwników. Nie znajdziecie tu ciekawego systemu walki, zróżnicowanych bohaterów ani satysfakcjonujących pojedynków z wrogami. Sacred Citadel to ładnie pomalowana wydmuszka. Można po nią sięgnąć, ale tylko ze świadomością, że za wiele w środku nie znajdziecie. Jeśli kupować, to na pewno nie za pełną cenę.

Maciej Kowalik

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.