Return of the Obra Dinn – recenzja. Kapitan topmana sztyletem w achterpiku

Return of the Obra Dinn – recenzja. Kapitan topmana sztyletem w achterpiku31.12.2018 08:09
Joanna Pamięta - Borkowska

Cluedo dla zaawansowanych i jedna z najlepszych gier tego roku.

Dobry statek Obra Dinn opuścił port w Londynie w 1803 roku. Miał dopłynąć z towarem do Przylądka Dobrej Nadziei. Na to liczył przewoźnik oraz 66 członków załogi i kilkoro pasażerów. Ale na darmo wypatrywano statku w porcie docelowym – nigdy tam nie dotarł. Za to po pięciu latach niczym widmo, ze śladami zniszczeń, ułamanym masztem i zniszczonymi żaglami Obra Dinn dobił do brzegu Falmouth.

Platformy: PC

Producent: Lucas Pope

Wydawca: 3909

Data premiery: 18.10.2018

Wersja PL: Tak, napisy

Wymagania sprzętowe: Windows 7 - 10, Intel i5 @ 2,0 GHz, 4 GB RAM, niezintegrowana karta graficzna

Grę do recenzji kupiliśmy sami. Obrazki pochodzą od redakcji.

Wcielamy się w inspektora, który z ramienia Kompanii Wschodnioindyjskiej udaje się na statek w celu ustalenia losów wszystkich pasażerów i załogantów. Do dyspozycji mamy opasły notes z listą osób, mapą statku, trasą, dwoma rycinami przedstawiającymi załogę (ale, oczywiście, postacie na nich widniejące nie zostały podpisane) oraz pustymi stronicami, które mamy wypełnić historią Obra Dinna.Niestety, minęło sporo czasu i na pokładzie nie zostało wiele po pasażerach. Ot, tu i tam czyjeś ledwo rozpoznawalne, żałosne szczątki, fragment nogi (w bucie). Na szczęście mamy do dyspozycji magiczny artefakt - tajemniczy zegarek kieszonkowy, który wraz z notesem wręczył nam niejaki Henry Evans. Dzięki niemu można przywołać z przeszłości momenty śmierci osób, których ciała uda nam się odnaleźć.I tutaj zaczyna się jazda bez trzymanki. Dla tych momentów warto było czekać na Return of the Obra Dinn. Na to, oraz na dźwięk, jaki wywołują zwoje mózgowie skręcające się z wysiłku. Dzieło twórcy Papers, Please to zmodyfikowany oraz znacznie rozszerzony zamysł Cluedo, popularnej gry detektywistycznej z 1949 roku. Musimy odgadnąć kto, kogo i czym zabił. Na podstawie strzępków rozmów, okrzyków, sporadycznie rzuconych imion oraz szczegółów w rodzaju charakterystycznego akcentu pobrzmiewającego w wypowiedzi uzupełniamy 10 rozdziałów tragicznej historii Obra Dinna.Dawno, oj, dawno nie przeżyłam czegoś takiego w grze wideo. Tego momentu, gdy słyszymy dziką szamotaninę, jakieś okrzyki, obrzydliwy dźwięk rozrywanego ciała i naraz wszelkie dźwięki gasną. Wtem pojawia się wizja człowieka w momencie śmierci. Wszystko wokół jest nieruchome – świadkowie sceny, woda, nawet pojedyncze kropce deszczu unoszą się w powietrzu. Niesamowicie wyglądają zwłaszcza rodzaje śmierci związane z wybuchami dział albo broni palnej – malownicze bryzgi krwi, dym prochu zastygły tuż nad wylotem lufy, ludzie uniesieni w powietrze. Wyraz twarzy – przerażenie, niedowierzanie. Niektóre sceny są wyjątkowo spektakularne, a niektóre przykre. Widać, że dana osoba umierała w samotności, nikt nie przyszedł jej z pomocą, bo wokół toczyła się zajadła walka, ktoś chował się za maszt, ktoś inny rzucał broń przyjacielowi, próbował zasłonić się przed ciosem.Albo ten moment, gdy znajdujemy fragment ciała wciśnięty w kąt, a pozostałych załogantów obserwujemy przez małe okienko – i nie dowierzamy własnym oczom, co tam się dzieje!Rodzaje śmierci wcale nie są takie oczywiste (i co najmniej raz było to trochę niekonsekwentne). Wydaje nam się, że ktoś złamał kark, ale tak naprawdę nie żył już wcześniej – po prostu ktoś go pchnął sztyletem. Podstępnie, ukradkiem. Wielu wydarzeń musimy się domyślać, ponieważ widzimy tylko momenty śmierci, nie cały przebieg potyczki. Bywa też, że osoba cierpiała przez długie godziny, a my przecież słyszymy tylko ostatnie sekundy przed zgonem.Wizualnie to jest majstersztyk przepełniający grozą, a wykorzystuje zaledwie dwie barwy (w ustawieniach można wybrać, czy gra ma „symulować” kolory np. Macintosha, Commodore 1084 czy IBM 5151). Od ciała do ciała cofamy się do początku historii, w której wszystko zostało już przesądzone. Wiemy, jak zginie ten marynarz, którego dzielny przyjaciel obronił własnym ciałem. Obserwujemy, jak walczy o życie, a potem, w innym czasie i innym miejscu, jak beztrosko gra w karty, podczas gdy za ścianą kona ktoś inny. Zresztą, na statku toczy się życie i zgon pojedynczej osoby nie musi odrywać załogi od jej codziennych obowiązków. Śmierć potrafi też być banalna.Ścieżka dźwiękowa to kolejny znakomity aspekt gry. Dźwięki są obrazowe, wyraziste, w kilku miejscach wręcz filmowe – szum fal, trzeszczenie desek i olinowania, westchnienia, krzyki oraz, co równie istotne, koszmarne dźwięki wydawane przez umierających. A w tle muzyka kojarząca się z klasycznymi obrazami takimi jak „Wyspa piratów” czy „Pan i władca: Na krańcu świata”.Return of Obra Dinn to dedukcja w najczystszej postaci – po odsłuchaniu wszystkich scen i obejrzeniu wszystkich momentów śmierci sporo czasu spędzimy ślęcząc nad notesem, wytężając wzrok nad niewyraźnymi szkicami postaci (te tatuaże są zastanawiające!), szukając wskazówek w zapisach dialogów, ustalając kolejność zgonów, demaskując winnych i ofiary.Gra została też świetnie przetłumaczona na język polski – co ma znaczenie o tyle, że np. ja jako typowy szczur lądowy, który dostaje choroby morskiej na widok pojedynczej falki marszczącej powierzchnię parkowego stawu, zupełnie jestem nieobeznana z marynistyczną terminologią. Na szczęście, dla takich ignorantów przewidziano nawet słowniczek (też przetłumaczony). Po polsku dostajemy napisy, a znakomite, pełne życia dialogi odsłuchujemy w wersji oryginalnej.Lucas Pope przedstawił koszmar 66 osób opowiedziany głosami martwych. Gra przeniknięta jest nastrojem grozy i strachu, a unosi się nad nią widmo wielkiego żalu, bo oto dowiadujemy się, jak najpodlejsze ludzkie cechy: chciwość i niegodziwość, potrafią skazać na cierpienia uczciwych ludzi z dobrego statku Obra Dinn.

Uwaga: informacje podane w tytule są nieprawdziwe – nie kapitan, nie topmana, nie sztyletem, a już na pewno nie w achterpiku.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.