Reservoir Dogs: Bloody Days – recenzja. To będzie niespodzianka. Ale na pewno wam się (nie) spodoba

Reservoir Dogs: Bloody Days – recenzja. To będzie niespodzianka. Ale na pewno wam się (nie) spodoba24.05.2017 13:38
Bartosz Stodolny

Gdybym miał pojęcie kim jesteś, w życiu nie zgodziłbym się na granie w ciebie.

Superhot bardzo fajnie pokazał, jak w ciekawy sposób można się bawić czasem w grze wideo, a po stworzeniu wersji na wirtualną rzeczywistość wszystko nabrało dodatkowego smaku. Interesująco do tematu podeszło też Remedy w Quantum Break. A twórcy Reservoir Dogs, studio Big Games, mieli pomysł. Bardzo dobry pomysł. I na pomyśle się skończyło.

Platformy: PC

Producent: Big Games

Wydawca: Big Star Games

Data premiery: 18.05.2017

Wymagania: Windows 7, Intel Core i3-3220, 4 GB RAM-u, Nvidia Geforce GTX 750

Grę do recenzji udostępnił producent. Obrazki pochodzą od redakcji.

Growa adaptacja ma tyle wspólnego z filmem Quentina Tarantino, że są w niej te same postacie i parę akcentów. Mamy zatem panów „kolorowych”, Joego Cabota, parę lokacji, charakterystyczne, beżowe Camaro używane do ucieczki i… i tyle. Nie ma jakiejkolwiek, choćby szczątkowej fabuły, a kolejne zlecenia od Joego polegają w dużej mierze na tym samym – wejść do budynku, zrobić rozpierduchę, zgarnąć kasę i powtórzyć, tyle że w odwrotnej kolejności.To jeszcze nie jest tragedia, bo zrobienie dobrej, zawierającej fabułę gry na podstawie filmu to trudne zadanie, z którym małe, niezależne studio pewnie miałoby spore problemy. Szczególnie jeśli mówimy o filmie tak kultowym, jak „Wściekłe psy”. Tylko że w takim wypadku warto nadrobić to projektami misji, zróżnicowaniem zadań albo czymś, z czego film słynie – genialnymi dialogami.Tymczasem każde zlecenie nie dość, że jest identyczne w swoich podstawach, to jeszcze sposób jego przechodzenia i rozwoju wydarzeń jest za każdym razem taki sam. Zawsze w trakcie roboty pojawią się posiłki. Zawsze po zgarnięciu kasy pojawią się nowi przeciwnicy i zawsze tuż przed wyjściem z lokacji nadjedzie policja. Żeby jeszcze stanowiło to wszystko jakieś wyzwanie, ale gdzie tam. Sztuczna inteligencja jest taka tylko z nazwy, bo wrogowie pchają się pod lufy, nie korzystają z osłon, nie próbują zajść bohaterów z flanki. No nic nie robią, tylko idą na rzeź. A absolutnym mistrzostwem świata jest wabienie ich w wąskie przejścia. Najpierw oddajemy pojedynczy strzał, a potem dogodnie ustawiamy się z karabinem i robimy sieczkę. Rozumiem, że film jest z 1992 roku, ale gra już z 2017.To może chociaż dialogi? Przecież „Wściekłe psy” miały ich mnóstwo. Te co prawda pojawiają się w grze, ale są po prostu wrzucone w krótkie, rysowane przerywniki podczas skoków. Okej, są to słowo w słowo cytaty z filmu, ale wrzucone w jakiś zupełnie inny kontekst, przez co tracą na swym uroku. Najgorsze jednak, że kończenie kolejnych zadań nie niesie za sobą absolutnie niczego. Po prostu zdobywamy kasę na odblokowanie kolejnych robót i ewentualnie możemy kupić nowe bronie dla naszych „piesków”. Bronie, które i tak bez problemu zdobywamy w trakcie rozgrywki. Zresztą system ten jest na tyle niezauważalny, że pół gry przeszedłem w ogóle o nim nie wiedząc.

Gdyby Reservoir Dogs składała się tylko z wymienionych wyżej elementów, nie byłaby to gra warta czyjejkolwiek uwagi. Na szczęście ekipa z Big Games wpadła na świetny pomysł i wprowadziła do gry zabawę czasem.JTNDZGl2JTIwc3R5bGUlM0QlMjdwb3NpdGlvbiUzQXJlbGF0aXZlJTNCcGFkZGluZy1ib3R0b20lM0E1NyUyNSUyNyUzRSUzQ2lmcmFtZSUyMHNyYyUzRCUyN2h0dHBzJTNBJTJGJTJGZ2Z5Y2F0LmNvbSUyRmlmciUyRk5lZ2xpZ2libGVJbXBvbGl0ZUhhcmUlMjclMjBmcmFtZWJvcmRlciUzRCUyNzAlMjclMjBzY3JvbGxpbmclM0QlMjdubyUyNyUyMHdpZHRoJTNEJTI3MTAwJTI1JTI3JTIwaGVpZ2h0JTNEJTI3MTAwJTI1JTI3JTIwc3R5bGUlM0QlMjdwb3NpdGlvbiUzQWFic29sdXRlJTNCdG9wJTNBMCUzQmxlZnQlM0EwJTNCJTI3JTIwYWxsb3dmdWxsc2NyZWVuJTNFJTNDJTJGaWZyYW1lJTNFJTNDJTJGZGl2JTNFDziała to w ten sposób, że szef ekipy tworzy czas dla swoich kolegów. W jego turze startuje zegar, a my wykonujemy różne czynności tak, jak zwykle podczas gry. Jeżeli postać zginie albo wciśniemy spację, czas się cofa i startuje kolejny bohater. Ten z kolei ma dokładnie tyle czasu na poruszanie się, strzelanie i tak dalej, ile stworzył dla niego szef i porusza się symultanicznie z nim. Na tym etapie nie możemy już ręcznie cofnąć zegara, a kiedy odliczanie dobiegnie końca, jesteśmy przełączani na następną postać. Potem wszystko zatacza koło i zaczynamy od nowa.Brzmi to skomplikowanie i faktycznie potrzeba trochę czasu, żeby oswoić się z tą nietypową mechaniką, ale kiedy już to zrobimy, zabawa nabiera dodatkowych kolorów. Przede wszystkim musimy trochę przemyśleć poczynania kolejnych postaci, bo poruszają się one w linii czasu stworzonej przez pierwszego i wszystko co się dzieje, tak naprawdę już się wydarzyło. Zatem jeśli zdejmiemy strażnika, którego wcześniej zabił nasz poprzednik, i tak odda on strzały i będzie zachowywał się tak, jak kiedy nim sterowaliśmy.Czasami jednak możemy lekko wpłynąć na bieg wydarzeń. Zdarzają się sytuacje, w których jedna postać zostaje poważnie ranna w walce z przeciwnikiem i ginie, gdy dochodzi do konfrontacji z kolejnym. Po przełączeniu się na kolejnego bohatera, możemy albo wspomóc pierwszego w walce z tym, który go ranił (dzięki czemu zachowa on zdrowie), albo przemknąć się do tego, który go zabił, ratując tym samym kolegę.Niestety zdarzają się błędy w Matriksie i przeciwnicy potrafią spawnować się w innym miejscu, albo zachować zupełnie inaczej. Coś takiego nie powinno się przytrafiać, skoro po cofnięciu czasu oglądamy wydarzenia, które miały już miejsce. Poza tym cała ta mechanika pokazuje, jak zmarnowanym potencjałem jest Bloody Days. Wystarczyło dodać do tego choćby możliwość chowania się za osłonami i już byłoby ciekawiej. Jeden bohater ostrzeliwałby przeciwnika, a po cofnięciu czasu drugi zaszedłby go z flanki i wykończył.Słabo też współgra to z koszmarnie głupimi wrogami. Choć twórcy chcieli, byśmy kombinowali i planowali poczynania ekipy, jest to zwyczajnie zbędne. Większość poziomów można spokojnie przejść jedną postacią i wtedy cofanie czasu staje się irytującym przerywnikiem, bo trzeba gdzieś doprowadzić kolejnych bohaterów. A w tych nielicznych, trudniejszych momentach jesteśmy po prostu otoczeni i musimy walić w spację jak wariaci w nadziei, że tym razem rozwalimy przeciwników w odpowiedniej kolejności.Reservoir Dogs: Bloody Days wydaje się być niczym innym, jak skokiem na kasę i próbą wybicia się na fenomenie filmu. Gra tylko luźno nawiązuje do „Wściekłych psów” i jeszcze robi to bardzo nieudolnie. Do tego dochodzi słaba oprawa graficzna, która wygląda, jakby twórcy kupili gotowe assety w sklepie Unity i tylko lekko je zmodyfikowali. Jeśli natomiast chodzi o muzykę, to przez całą grę słyszymy tylko jeden kawałek, który przez pierwsze dwa skoki jest fajny, ale potem spowodował, że zdjąłem słuchawki z uszu.Nie zapominajmy też o błędach i ogólnym niedopracowaniu. Słaba SI przeciwników, szwankowanie systemu cofania czasu, ale też błąd, który spowodował, że gra nie zapisała moich postępów tuż przed końcówką (ręcznego zapisu nie ma) i byłem zmuszony cofnąć się mniej więcej do połowy. To wszystko powoduje, że w Reservoir Dogs nie gra się przyjemnie, a tytuł nie robi nic, żeby do siebie zachęcić i szczerze powiedziawszy, jeszcze parę lat temu trafiłaby na jakąś stronę z flashowymi gierkami.W ostateczności można dać jej szansę tylko z powodu ciekawego pomysłu z cofaniem czasu, ale wyłącznie na jakiejś solidnej wyprzedaży, bo choć kosztuje 15 euro, to ciągle za dużo jak na to, co ma do zaoferowania.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Wybrane dla Ciebie
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.