Przybijając wirtualne piątki

Przybijając wirtualne piątki26.12.2011 11:05
marcindmjqtx

Łukasz, 28 lat - zasadniczo pracuje w technologie.gazeta.pl, ale w biurze siedzi akurat między redaktorami Polygamii. Do rozmów o grach nad głową jest przyzwyczajony, ale gdy każdego ranka zaczynamy temat League of Legends, zakłada na uszy słuchawki. Twierdzi, że w tym momencie coś krzyczy w jego głowie.

Gdy po wybraniu postaci czekamy na wgranie się gry, zwykle dyskutujemy na temat bohaterów, z którymi przyjdzie się nam zmierzyć. Narzekamy, jeśli wśród przeciwników trafi się Fiddlesticks albo Karthus. Master Yi bądź Tryndamere witani są jękiem zawodu pod tytułem "znooowu oni? Ile można..." Pojawienie się Nidalee z kolei prawdopodobnie zaowocuje rzuconym przez kogoś dowcipem o chapaniu dzidy, który wprost zaprowadzi nas do niespecjalnie wyrafinowanej rozmowy o seksie. Sformułowanie "robienie loda" pojawi się mniej więcej trzy razy.

To my i nasze męskie wieczory.

Konrad, 26 lat - staż w grze: najdłuższy ze wszystkich. Jest świetnym teoretykiem (praktykiem nie gorszym) i prawdopodobnie jako jedyny z nas wie, co to jest to całe ELO. Ma psa Fiszera, który czasami szczeka w tle, co trochę zaburza komfortową intymność teamspeaka. Preferowane postaci: Vladimir, Leona, Riven.

Ciągle mnie zadziwia, jak bardzo od strony psychologii League of Legends (inne gry drużynowe pewnie też, ale skupmy się na jednym) przypomina prawdziwy sport. Wspomniany moment oczekiwania na start meczu jest jak chwila tuż przed wyjściem z szatni, kiedy z jednej strony dodajemy sobie wigoru, deprecjonując (często niecenzuralnie) przeciwników, a z drugiej nerwowo dogadujemy ostatnie założenia taktyczne. Podczas samej gry kluczowe jest morale - wiele razy, gdy "duch w drużynie był silny", wygrywaliśmy boje z lepszymi przeciwnikami. Albo przegrywaliśmy z gorszymi, jeśli akurat wspomniany duch upadał. A po meczu? Po meczu pewnie chętnie poszlibyśmy razem na piwo - gdybyśmy tylko nie grali za pośrednictwem sieci.

Niektórzy moi znajomi regularnie spotykają się "na piłę". Wynajmują halę albo boisko i grają. Znajdą się pewnie też tacy, którzy wolą koszykówkę. Albo siatkówkę. My wybieramy League of Legends. Poza tym różnicy nie widzę.

Paweł K., 26 lat - mimo stażu dłuższego od większości z nas, jako jedyny chyba nie jest uzależniony. Czytaj: odstawienie narkotyku nie powoduje u niego stanów lękowych, więc potrafi nie grać nawet przez kilka dni. Zajmuje się wtedy innymi grami albo żoną. Tak, żoną. Fakt, że Paweł takową posiada budzi w nas trochę zazdrość, a trochę lęk, więc zwykle z tego żartujemy, czego potem odrobinę się wstydzimy. Prefereowane postaci: Twisted Fate, Kayle, Sona.

Gry sieciowe zwykle mnie nie pociągają. Raz, że w całej elektronicznej rozrywce najbardziej lubię dobre historie i fakt, że mogę wziąć w nich udział, a dwa, że w ogóle współzawodnictwo niespecjalnie leży w mojej naturze. Jak trafiłem na League of Legends? Konrad grał i długo naciskał, żebym też spróbował. Z oporami, ale ostatecznie się zgodziłem. I w końcu się uzależniłem.

Jakoś tak jednak wyszło, że nie tylko ja. W ciągu paru tygodni, cały czas gadając o i podniecając się w biurze LOL-em, wciągnęliśmy w nałóg jakąś połowę osób z naszego kącika w agorowym budynku. Dziś nasza drużyna liczy już dziesięć osób i sporo wskazuje na to, że w najbliższym czasie jeszcze się powiększy. Pewnie nie każdy z nas dojdzie do mitycznego trzydziestego poziomu, ale przecież nie każdy musi. Gramy rekreacyjnie, nie uprawiamy tego sportu dla sławy i wygranych turniejów, ale dla czystej przyjemości z kooperacji, wspólnego działania.

Paweł P., 21 lat - kiedy na pytanie czy zagra z nami w LOL-a odparł, że chętnie, że trochę już grał i miał "dobre k/d", tylko uśmiechnęliśmy się pod nosem. "LOL to nie Battlefield (ulubiona gra Pawła), tu się to nie liczy - pokażemy ci, jak się gra", pomyśleliśmy. Potrafi nie odzywać się cały mecz jednocześnie będąc najlepszym graczem na polu bitwy. Preferowane postaci: Annie, Caitlyn.

Sporo graczy w League of Legends gra samemu, bez swoich drużyn, z losowo dobranymi graczami. Przyznam, że choć też mi się to zdarza - w ramach trenigu - to na dłuższą metę chyba bym chyba tego nie zniósł. To, co ja tu znajduję, to drużynowe emocje. Poczucie więzi. Znam je doskonale z grania w zespole muzycznym, ale tu jednak jest intensywniejsze, jako że muzyka to nie sport, tam nikt z nikim nie współzawodniczy.

Wspólne wygrywanie oznacza wspólne wrzeszczenie do mikrofonu, wspólne przegrywanie - poklepywanie się po plecach z nadzieją, że "następnym razem będzie lepiej". Drużyna to jednak nie tylko to, co dzieje się podczas meczu, to także wszystkie te rozmowy, które toczymy, gdy akurat nie gramy. Co wtorek głównym tematem jest nowa rotacja darmowych czempionów. Co dwa tygodnie zaś nasze serca rozgrzewa nowy bohater, który właśnie trafia na Summoner's Rift. To właśnie tego dosyć ma wspomniany na samym początku Łukasz, ale to właśnie to też buduje naszą więź, sprawia, że możemy przeżywać LOL-a, nawet w niego nie grając.

Radek, 30 lat - gra od niedawna, ale już zdążył dobrze opanować kilka postaci. Pewnie dlatego, że kiedyś wyczynowo grał w Battlefielda - jak lubi powtarzać, był w klanie, który zajmował piąte miejsce w Europie. Na co dzień jest menadżerem, częścią jego pracy jest wyglądanie dobrze i mówienie mądrych rzeczy. Gra tylko, jeśli pozwoli mu na to jego dziewczyna, Ewelina. Ma psa Pepe, którego często pozdrawiamy przez teamspeak. Preferowane postaci: Heimerdinger, Singed.

League of Legends to dla mnie idealny sport cyfrowy. Jedna mapa jest jak zawsze takie samo boisko do piłki nożnej (OK, jest jeszcze wersja trzech na trzech, ale jest jak, skoro przy futbolowych porównaniach jesteśmy, halówka. Dominion to zaś zupełnie inna dyscyplina). Zasady są niby banalnie proste, ale jednak pełno tu statystyk, teorii, strategii, wyliczeń - zaliczyliśmy więc łatwy start, a teraz możemy coraz bardziej zgłębiać zawiłości gry. "Easy to learn, hard to master", jak mawiają Anglosasi.

Przede wszystkim jednak rolę główną gra perfekcyjnie zaplanowana dramaturgia meczu. Początkowe przepychanie się na linii z przeciwnikiem jest może mało drużynowym momentem gry, ale cały czas czuje się jednak na sobie odpowiedzialność za powodzenie zespołu. Wystarczy umrzeć tę parę razy za dużo i już jeden "nakarmiony" przeciwnik może wygrać cały mecz. Tu nie ma jednego bramkarza, na którego w razie czego można potem zwalić całą winę. Każdy jest jednocześnie obrońcą i atakującym. A potem, gdy mecz się rozwija i dochodzi do teamfightów? Wtedy właśnie czuję się potegę drużyny. Brakuje tylko jakiejś podniosłej muzyki w tle.

Andrzej, 16 lat - kiedyś stażysta w Polygamii, teraz ma na to mniej czasu ze względu na szkołę, ale ciągle czasami coś dla nas robi (poza tym oczywiście, że jest z nami w drużynie). Potrafi grać jak szatan, potrafi też feedować jak szalony. Jest najmłodszy, więc, jak w każdym zespole, traktujemy go czasami trochę z góry, ale wynika to z troski, a nie złośliwości - takie sztubackie żarty. Preferowana postać: Ashe.

Doskonale zdaję sobie sprawę, jak niektórzy gracze patrzą na League of Legends. Wiem, wiem, kolorowa gra dla dzieci, niepoważna, niefajnie wyglądająca, prostacka. Grają w nią nastolatki, wiem, darmowa jest, wiem, jak Tibia, wiem. Nie zamierzam nikogo wyprowadzać z błędu ani nikogo przesadnie namawiać do spróbowania. Po co? Wieczorem i tak wrócę na Summoner's Rift by skopać moim Blitzcrankiem/Urgotem/Ahri kilka wirtualnych tyłków i razem z drużyną przybić sobie wirtualne piątki.

Tomasz Kutera

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.