Outlast - recenzja. Z kamerą wśród psychopatów

Outlast - recenzja. Z kamerą wśród psychopatów05.02.2014 19:55
marcindmjqtx

Oglądaliście hiszpański horror Rec? Dzięki Outlast możecie poczuć się jakbyście grali w nim główną rolę.

Każdy dziennikarz śledczy podskoczyłby z radości po otrzymaniu namiarów na pokaźnych rozmiarów aferę. Zamknięta przed laty placówka dla umysłowo chorych, która pod egidą prywatnej firmy wznowiła działalność i ukrywa jej szczegóły przed światem, to jeden z przykładów przecieku, który sprawia, że dziennikarz pakuje torby i wyrusza na miejsce. Tak właśnie zaczyna się Outlast. Bohater parkuje auto, sprawdza cyfrową kamerę i maszeruje w stronę ponoć nieczynnego ośrodka dla psychicznie chorych w Mount Massive. Jest noc. Dobijanie się do drzwi frontowych nic nie daje. Nikt na niego nie czeka. A przynajmniej... nikt, kogo chciałby spotkać.

Outlast

Outlast nie stroni od gatunkowych klisz. Dziennikarz zapuszczający się w nocy do ośrodka, w którym na pewno nikt nie przywita go kawą i ciastkami jest trochę jak filmowa blondynka, która schodzi do ciemnej piwnicy nawiedzonego domu, by poszukać sweterka. Chciałby się krzyknąć "NIE IDŹ TAM", ale wtedy nie byłoby przecież zabawy.

Gra trafiła na PS4 w polskiej kinowej wersji językowej. To ułatwi przeglądanie dokumentów znajdowanych w trakcie przygody.

Choć to może słowo trochę nie na miejscu w przypadku gry, w której nie tylko wirtualny bohater dyszy i dygocze z przerażenia. Outlast ma swoje momenty. Bierze gracza z zaskoczenia, bawiąc się z nim. Podpuszcza podpowiadając wyobraźni "przygotuj się", każe jej zgadywać jak przestraszy nas za moment. A gdy jesteśmy gotowi... nie robi nic. Upiorna muzyka cichnie, gracz zostaje sam. Horrorowi się nie śpieszy, poczeka aż uspokoisz się za bardzo. Tempo Outlast nie jest jednostajne, gra nie wpada w rutynę goniąc gracza pomiędzy jej straszydłami. Ktoś mógłby powiedzieć, że potrafi przynudzić, ale ten ktoś nie grał w nią w nocy, ze słuchawkami na uszach i na wyższych niż normalny poziomach trudności.

Outlast

Nie spodziewajcie się po Outlast nieustannego doprowadzania Was na skraj załamania nerwowego. To horror innego typu, subtelniejszy, działający na wyobraźnię. Trzeba mu trochę pomóc w tworzeniu klimatu, zapomnieć na moment o komórce, Facebooku, mailach. Przygasić światło. Ale słysząc jak podświadomie wstrzymujecie oddech idąc wirtualnym korytarzem docenicie to, jak mocno weszliście w świat gry. Jak daliście się otulić jej niepokojącej atmosferze.

Nie oznacza to bynajmniej, że czasem nie stanie na Waszej drodze dwumetrowe bydlę, potrafiące gołą łapą wyrywać flaki. W takich momentach trzeba wyrzucić z głowy pierwszy odruch każdego gracza - walkę. Bohater jest bezbronny, nie może podnieść nawet zwykłej dechy by ogłuszyć swojego napastnika. Może chować się pod łóżkami czy w szafkach i liczyć, że prześladowca akurat tam nie zajrzy.

Outlast

Może też wykorzystywać ślepotę potwornie okaleczonych pacjentów, przykucnąć w cieniu i wstrzymywać oddech. Innym wyjściem jest paniczna ucieczka, połączona z zamykaniem za sobą drzwi czy barykadowaniem przejść by utrudnić pościg. Skuteczna, ale grożąca zgubieniem drogi w bliźniaczo do siebie podobnych korytarzach. Wtedy mrok, który był naszym sprzymierzeńcem w wymijaniu psychopatów, staje się wrogiem. Tryb nocny w kamerze pozwala co prawda widzieć w ciemności, ale błyskawicznie wyczerpuje baterie. A to nie jest gra, w której chcecie patrzeć na czarny ekran, słuchając niepokojących odgłosów dobiegających gdzieś zza pleców. Duża część Outlast jest w nim skąpana. Gdy robi się jaśniej, szpital Mount Massive wcale nie zyskuje na wrażeniach wizualnych.

I nie jest to wina grafiki, choć ta na pewno nie jest demonstracją mocy PS4. Gra działa w rozdzielczości 1080p i 60 fps, ale poziomy nie zachwycają ilością detali. Pozbawienie gracza możliwości interakcji sprawia, że wyglądają sztucznie. Niczym wielka, holywoodzka, zalana krwią atrapa.

Outlast

Esteci znajdą tu więcej elementów do kręcenia nosem, ale pamiętajmy, że Outlast to gra bez wielkiego budżetu. Warto przyjąć to z całym dobrodziejstwem inwentarza.

W mroku Outlast stara się przytłoczyć napięciem i nerwami. W świetle wygląda jak scena kinowego slashera. Flaki, mózgi, pourywane członki walają się po podłogach i ścianach niczym niesmaczne dekoracje na Halloween. Niezrozumiałe hasła wypisano krwią lub wydłubano paznokciami. Przykuci do swoich łóżek czy foteli pacjenci w najlepszym razie mamroczą bez sensu coś o jakimś NIM, w najgorszym drą się wniebogłosy prosząc o śmierć. Nie wszyscy są do nas nastawieni agresywnie. Większość zdaje się powoli konać taplając się we własnej krwi i wymiocinach. Nie mają siły, by cokolwiek zrobić.

Outlast

Szybki rzut oka na przeorane bliznami ciała pozwala uzmysłowić sobie skalę tortur, które przeszli. Ale zdarzają się też fanatycy. Ci, którym cokolwiek zaszło w tym przedsionku piekła odebrało mózg, ale dało coś w zamian. Miałem ciarki widząc dwóch potężnie zbudowanych, nagich zbirów, którzy zza oddzielającej nas kraty zastanawiali się komu przypadnie jaki mój organ. Przerażająco spokojnie, prawie jak dwóch dżentelmenów upierających się, by to ten drugi przeszedł przez drzwi pierwszy. To nie było nasze ostatnie spotkanie.

Jakkolwiek by to brzmiało, szkoda, że tego typu sytuacje zatrzymujące na sobie uwagę gracza zdarzają się w Outlast bardzo rzadko. Szpital psychiatryczny we władaniu pacjentów to zgrany banał, który warto by wzbogacić o wyróżniające go elementy. Outlast potrafi przestraszyć, potrafi zaszczuć, ale nie zapada na długo w pamięć. Gracz trochę zbyt szybko oswaja się z otoczeniem. Zbyt łatwo przychodzi tu przestawienie się na tryb "OK, kolejne wariatkowo", a autorzy zbyt rzadko próbują zachwiać tę pewność.

Outlast

Brakuje chociażby ciekawszego zaprezentowania fabuły. Bezosobowe notatki bohatera czy znajdowane dokumenty to za mało. Przy pierwszych kilku razach, gdy uda nam się schować przed przeciwnikiem, serce podchodzi do gardła. Po kilku późniejszych spotkaniach okazuje się, że zawsze przeszukują kryjówki, w których nas nie ma, Przy odrobinie sprytu często dają się też wyminąć biegiem, a gdy przekroczymy niewidzialną linię punktu kontrolnego, rezygnują z pościgu. Po pierwszych godzinach nie spodziewałem się, że tak łatwo będzie zdemaskować ubogość podstawowej mechaniki. I trochę żałuję, że to zrobiłem.

Outlast

Dopiero na wyższych poziomach trudności, gdy do zabicia bohatera wystarczy pojedynczy cios, tania taktyka przestaje mieć zastosowanie. Osobiście nie lubię, gdy ktoś mówi mi jak mam grać, ale jeśli chcecie wyciągnąć z gry jak najwięcej, to nie grajcie na najniższym poziomie trudności. Przejdźcie Outlast raz, a porządnie.

Werdykt Outlast nie przerazi Was na śmierć, ale z wrzuceniem na plecy ciarek nie będzie miał problemu. Umiejętnie straszy zarówno tym, co widać jak i tym, co rodzi się w wyobraźni gracza. Nieco rozczarowuje, gdy serce powróci już do normalnego rytmu. Po kilku godzinach psychiatryk powszednieje, a autorzy nie mieli pomysłu jak sobie z tym poradzić. Weterani gatunku mogą kręcić nosem, ale niedzielni amatorzy kina z dreszczykiem powinni odwiedzić ośrodek w Mount Massive.

PS W Outlast od dziś bez dodatkowych opłat mogą zagrać posiadacze abonamentu PlayStation Plus na PlayStation 4

Maciej Kowalik

Platformy:PC, PS4 Producent:Red Barrels Wydawca:Red Barrels Dystrybutor:- Data premiery: PC- 04.09.2013; PS4- 05.02.2014 PEGI:18 Wymagania: 2,2 GHz, 2 GB RAM, karta graficzna 512 MB

Grę do recenzji udostępnił producent. Testowaliśmy wersję na PlayStation 4. Screeny pochodzą od redakcji.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.