Operation Flashpoint: Cold War Crisis

Operation Flashpoint: Cold War Crisis26.10.2001 15:24
marcindmjqtx

Gra wojenna, która może podziałać jak zimny prysznic na naiwnych militarystów, bez makijażu pokazując grozę współczesnego pola walki. Nieustraszeni bohaterowie szturmujący pozycje wroga niczym Rambo giną pierwsi, zwykle nawet nie wiedząc, skąd nadleciała kula.

Operation Flashpoint: Cold War Crisis

Gra wojenna, która może podziałać jak zimny prysznic na naiwnych militarystów, bez makijażu pokazując grozę współczesnego pola walki. Nieustraszeni bohaterowie szturmujący pozycje wroga niczym Rambo giną pierwsi, zwykle nawet nie wiedząc, skąd nadleciała kula.

Przewrotna lekcja pacyfizmu

Operation Flashpoint: Cold War Crisis

Gra wojenna, która może podziałać jak zimny prysznic na naiwnych militarystów, bez makijażu pokazując grozę współczesnego pola walki. Nieustraszeni bohaterowie szturmujący pozycje wroga niczym Rambo giną pierwsi, zwykle nawet nie wiedząc, skąd nadleciała kula.

„Operation Flashpoint” bywa klasyfikowana jako gra akcji, jednak ta szuflada jest dla produktu czeskiego studia Bohemia Interactive stanowczo zbyt ciasna. „OP” to faktycznie totalny symulator amerykańskiego żołnierza. Sterujemy nie tylko pojedynczą postacią, której działania obserwujemy, zależnie od widzimisię, z perspektywy pierwszej lub trzeciej osoby. Z czasem, gdy awansujemy, dostajemy pod dowództwo własny oddział. Możemy też jeździć czołgiem, transporterem opancerzonym lub latać śmigłowcem, nie wspominając o czymś tak banalnym jak prowadzenie dżipa lub ciężarówki.

Kraksa pierestrojki

„Operation Flashpoint” prezentuje alternatywny wariant historii nowożytnej. Jest rok 1985, Gorbaczow próbuje wprowadzić pierestrojkę. W tym czasie my, kadet marine Armstrong, nudzimy się na obozie szkoleniowym gdzieś na nienazwanym przez twórców gry archipelagu (nazwy miejscowości, roślinność i ukształtowanie terenu sugerują raczej środkową Francję). Wraz z kumplami liczymy dni do przepustki. Nic z tego. Świat nagle traci łączność z wyspą Evelon. Ostatnie doniesienia mówią o inwazji niezidentyfikowanych wojsk. Wysłane na rekonesans helikoptery nie wróciły. Najbliższej położone od Evelonu siły NATO to właśnie garść amerykańskich żółtodziobów.

- Nie ma wyjścia, Armstrong. Zabierajcie swój tyłek i razem z kolegami sprawdźcie, co się tam dzieje, w miarę możliwości nie dając się zabić! - mówi sierżant.

Szybko okaże się, że naszym przeciwnikiem są Rosjanie. Moskwa jednak stanowczo zaprzecza, że ma cokolwiek wspólnego z tym aktem agresji. Czyżby zatem był to efekt puczu odłamu twardogłowych wojskowych, którzy nie chcą pogodzić się z prozachodnią polityką Gorbaczowa i utratą przez ZSRR statusu mocarstwa? Jeśli jednak armia inwazyjna chce osiągnąć cele polityczne, dlaczego zezwala się żołnierzom na okrutne traktowanie ludności cywilnej? Kto za tym stoi i o co mu chodzi?

Z czasem zaczniemy rozumieć. Fabuła skonstruowana jest umiejętnie, przedstawione w grze wydarzenia wydają się wiarygodne. Wysoka wiarygodność - na ile tylko pozwala na to konwencja gry komputerowej - była niewątpliwie na szczycie listy priorytetów Czechów z BI. Żadna gra tego typu pod względem poziomu realizmu nawet nie zbliża się do „Operation Flashpoint”. Jako symulator pola walki „OF” zdecydowanie bliższa jest naturalizmowi „Szeregowca Ryana” niż bajkowości filmów z Sylvestrem Stallone'em lub Chuckiem Norrisem.

Strach pomaga przeżyć

Gry akcji dopracowały się swojej konwencji - tak powszechnej, że traktowanej jako coś oczywistego. Główny bohater, niczym olimpijski heros, potrafi sam jeden pokonać hordy wrogów, zaliczywszy przy tym ledwie kilka draśnięć. Jak oberwie mocniej, podleczy zdrowie jedną z walających się wszędzie apteczek lub magicznym zaklęciem. Jak ktoś już zauważył, najpotężniejszym i najpowszechniej używanym w grach czarem jest uniwersalny „save/load”.

Konsekwencja i nonszalancja, z jaką twórcy „Operation Flashpoint” łamią te zasady, zapiera dech w piersiach.

Żołnierz jest tu żołnierzem - kruchą istotą ludzką, a nie wybrańcem bogów. Beztroski bieg na pozycje wroga jest pewnym samobójstwem.

Kto chce bawić się w rzeź, udając herosa, niech lepiej pozostanie przy „Quake'u”. Tu podstawowym problemem jest to, jak przeżyć rozpętane przez Bellonę piekło. W większości misji pełnimy funkcję mało istotnego trybiku w wojennej machinie. Niejednokrotnie możemy zaliczyć dany etap kampanii, nie oddając nawet jednego strzału. Wystarczy tchórzliwie zadekować się pod jakimś krzakiem, podczas gdy nasi koledzy z drużyny walczą i giną, zgodnie z rozkazem zdobywając wioskę lub pomagając utrzymać atakowaną pozycję, z której nadeszła rozpaczliwa prośba o posiłki. Wiąże się z tym jednak zawsze moralny dylemat, nad którym nie sposób po prostu się prześlizgnąć.

Gra nie wzbudzałaby takich emocji, gdyby nie to, że stara się symulować hipotetycznie prawdziwe wydarzenia. W ten sposób staje się probierzem naszych reakcji i postaw. Zaryzykuję tezę, że emocjonalne zaangażowanie, jakie czasami „OF” wymusza na graczu, może pełnić funkcję kuracji w przypadku tych osób, które mają o wojnie błędne, romantyczno-heroiczne wyobrażenie. „OF”, choć jako gra z samego założenia ma dostarczać rozrywki, jest zaprawiona gorzkim sarkazmem, demistyfikującym naszą obłudę - wojna to nie zabawa, zawsze kończy się źle. Gdy prowadzony przez gracza żołnierz ginie, pojawia się jakiś klasyczny cytat o śmierci i wojnie, przypominający, że ten horror nie dotyczy tylko ekranu komputera.

Bez ograniczeń

„OP” łamie wiele reguł gier akcji. Po pierwsze, nie ma mowy o obowiązkowym szybkim tempie i strzelaninie w każdej scenie. Zdarza się, że przez kilka minut po prostu jedziemy ciężarówką i oprócz tego nie dzieje się literalnie nic! Co najwyżej wysłuchamy wymiany zdań zdezorientowanych kolegów (dialogi jak z życia, nie ma tu dętej pasikowszczyzny).

Arena działań jest olbrzymia, co wyraźnie widać na mapie, z której zawsze możemy skorzystać. Nieraz będziemy przemierzać ciągnące się za horyzont łąki lub gęste lasy. Nigdy nie wiemy przy tym, co nas czeka, nawet gdy po raz kolejny próbujemy osiągnąć cele danej misji.

Zdarzyło się, że transporter opancerzony, który miał dowieźć moją drużynę na wyznaczone miejsce, natknął się po drodze na czołg T-72 z obstawą piechoty. Dowódca kazał opuścić transporter, by w rozproszeniu próbować pokonać wroga lub - w domyśle - przynajmniej się wycofać (ręczna wyrzutnia rakiet ppanc to kiepska alternatywa dla czołgowego działa, oględnie rzecz ujmując). Pech chciał, że nie było się gdzie odczołgać, więc po chwili dosięgły mnie kule.

Wczytałem stan gry (w jednej misji można zapisać grę tylko raz). Tym razem transporter bez niespodzianek dojechał do celu, nikogo nie spotkaliśmy. Zaniepokojony ruszyłem na zwiady. Po chwili gryzłem już piach, bo nadziałem się prosto na radziecką czujkę.

Po ponownym wgraniu misji dojechałem na miejsce spotkania bez żadnych problemów, automatycznie przechodząc do kolejnego etapu.

Warto wspomnieć, że nie możemy zamieniać się w chodzący arsenał, nosząc przy sobie sterty broni, jak to ma miejsce w typowej grze akcji. Jeśli chcemy podnieść zdobycznego kałacha, musimy odłożyć M-16. Znacznie trudniej też trafić, bo starano się wiernie oddać charakterystykę broni, dlatego lepiej nie rzucać samotnie rękawicy kilku wrogom, bo na pewno nie zdążymy dać im rady, zanim oni dadzą radę nam.

„OF” pozwala kierować pojazdami, przy czym, np. wsiadając do czołgu, możemy zdecydować, czy pełnimy obowiązki kierowcy, strzelca czy dowódcy. Na pewno bardzo urozmaici to grę wieloosobową.

Gotów na rozkazy, sir!

W grze pojedynczej także musimy opanować umiejętność kooperacji, bowiem z czasem dostajemy pod komendę własną drużynę. Menu rozkazów jest bardzo rozbudowane, pozwalając dowódcy na dużą kontrolę nad żołnierzami. W ogniu walki nie musimy jednak tracić czasu na niańczenie - podwładni potrafią wykazać się inicjatywą, zachowując się całkiem sensownie. Eter przeszywają wtedy meldunki radiowe pozwalające lepiej zorientować się w sytuacji: „Żołnierz na jedenastej”, „Szóstka został ranny”, „Kończy mi się amunicja” itp.

Niestety, nieudolne polskie tłumaczenie wprowadza niezły mętlik. Na przykład komunikat „Damn! Five is down”, czyli, powiedzmy: „Cholera! Piątka nie żyje” (każdy żołnierz naszej drużyny ma swój numer identyfikacyjny), jest tłumaczone jako „Cholerny piąty za tobą”. Na szczęście polski przekład pojawia się tylko w formie napisów, z głośników słyszymy oryginalny angielski. Inna rzecz, że niekiedy ścieżka dźwiękowa zanika.

Te drobne felery nie są jednak w stanie popsuć ogólnego wrażenia - „Operation Flashpoint” to najlepszy symulator pola walki w historii komputerów osobistych.

Olaf Szewczyk

„Operation Flashpoint: Cold War Crisis”, Bohemia Interactive, dystr. IM Group, cena 99 zł, wymagania: Pentium II 400 MHz, 64 MB RAM, CD-ROM x8

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.