Matterfall - recenzja. Skacz, strzelaj i nie myśl o poprzednich hitach Housemarque

Matterfall - recenzja. Skacz, strzelaj i nie myśl o poprzednich hitach Housemarque16.08.2017 11:30
Adam Piechota

Pod nieobecność Samus każda twarda babka w kosmosie powinna mieć nieco łatwiej. Tymczasem Avalon wyszło tak sobie.

"Zaraz, chwila, już mamy następną grę Housemarque? Przecież nawet nie wymasterowałem Nex Machiny" - chciałoby się powiedzieć. Poprzednia pozycja zadebiutowała w czerwcu, serio. Ale w gruncie rzeczy Finom zdarzały się podobnie aktywne okresy w przeszłości. Dobrze, że złapali mocniejszy wiatr w żagle, bo na małą premię zdecydowanie zasługują. Można tylko zadrżeć w obawie przed jakością samych gier - nie od dziś wiadomo, że nic tak nie niszczy naszej branży jak taśmowa produkcja. Matterfall miał jednak mocno odcinać się od tradycyjnych "housemarkwizmów", stawiając raczej na ich wizję dwuwymiarowej gry zręcznościowo-strzelanej, aniżeli próbować coś jeszcze dorzucić do "dwugałkowych" bullet hellów. Udało się? I tak, i nie. Jak zawsze.

Avalon Aran... tfu, to znaczy Darrow jest dzielną babką, która wkrótce uratuje ludzkość - tyle powinniście wiedzieć. Przed czym? To naprawdę istotne? Jest cała armia zabójczych maszyn, jest przejęta przez nie metropolia, są niezbędni cywile do uratowania w każdym poziomie. Choć tła od czasu do czasu się zmieniają, uwaga gracza w stu procentach skoncentrowana będzie na pierwszym planie: rozłożeniu przeciwników, dziesiątkach pocisków i szukaniu bezpiecznych pozycji. Tak, Matterfall to głównie gra akcji. Oczywiście taka, gdzie za wszystko dostaje się punkty, a perfekcyjne skupienie owocuje rosnącym mnożnikiem. Założę się, że nawet gdyby Housemarque zrobiło psychologiczny horror, znaleźlibyśmy w nim globalną tablicę najlepszych wyników.

Chociaż swoim blasterkiem celujemy prawą gałką, podstawą są tutaj elementy zręcznościowe. Wypełnione wrogim ścierwem plansze należy rzeczywiście przebiec, do samego prawego końca. Po drodze Avalon zgarnia checkpointy, popisuje się podwójnym skokiem i liże ściany w poszukiwaniu ukrytych przedstawicieli rasy ludzkiej, którzy wraz z "dziękuję" częstują zdrówkiem lub jedną z kilkunastu dopałek (te, co ciekawe, pozostaną w plecaku permanentnie). Jeżeli komuś marzy się wysoki wynik i satysfakcja zobaczenie swojej nazwy użytkownika na początku stawki, musi nie tylko świetnie reagować na kolejne fale przeciwników, lecz również wykuć sekcje zręcznościowe. Jeden z plusów grania przed premierą? Bez większego wysiłku udało mi się wbić do pierwszej dziesiątki światowego rankingu.Pod L1 znajdziecie unik. Na początku podchodziłem do niego sceptycznie, bo przecież wystarczy mi przeskakiwanie wszystkich pocisków. Spokojnie, Matterfall bardzo szybko przypomina nam, jakie studio było u sterów. A unik jest jedynym sposobem na... "zgaszenie" wrogich strzałów, robienie sobie wyrw w ich - jak mówi nazwa gatunku, którego deweloper ponoć próbował uniknąć - piekle. Wokół bohaterki tworzy się wtedy małe pole ochronne. Można nim obezwładnić także samych przeciwników, co da wam dużo więcej punktów. Nim zatem przeskoczymy do drugiego z trzech światów (liczcie po godzinkę na każdy), ciągłe unikanie mamy już we krwi.Są także momenty, w których deweloper może trochę przekłamać "nową" konwencję: sekcje pozbawione grawitacji. Banalne - bohaterka zaczyna swobodnie latać i przez kilkadziesiąt sekund porzucamy "platformówkę" na rzecz dowolnej produkcji zapatrzonej w Geometry Wars. I co ciekawe, to właśnie wtedy Matterfall kręci najsłabiej. Choć to bardziej wina źle ustawionej kamery, przez którą nie widzimy tak dużo, jak w "dwugałkówce" powinniśmy. Niemniej uznałem, że to wniosek warty zanotowania. Już od jakiegoś czasu widzę, że Housemarque coraz trudniej uatrakcyjnić swój własny gatunek.W przeciwieństwie do Nex Machiny, hitem imprezy są tutaj trzy walki z bossami. Panowie nie grzeszą jakimś fantastycznym wyglądem, ale już na średnim poziomie trudności wymagają gigantycznej wprawy. To właśnie podczas nich na próbę zostaną wystawione wszystkie sztuczki, jakich uczycie się w normalnych poziomach. Ba, nawet starcie w sekcji bezgrawitacyjnej elektryzuje. Chcecie poznać użyty tutaj przepis? Te walki są długie. Należy zatem radzić sobie na tyle dobrze, by nie musieć powtarzać od początku ostatnich sześciu minut ciągłego naparzania / unikania. A niebezpiecznych rzeczy na ekranie tylko przybywa z każdym momentem. Zdecydowanie na plus.

Trochę mi szkoda, że ci bossowie nie trafili właśnie do Nex Machiny. Bo ostatecznie jest to doskonalsza pozycja (choć werdykt Macia był na moje oko odrobinę za wysoki). Matterfall cierpi na delikatny kryzys wieku średniego. Leży tak zwany design, bo ile jeszcze będziemy patrzeć na kilka odmian czerwonych robotokosmitów, rozdziawiać buźkę, gdy szef rozsypie się na tysiące cząsteczek lub oglądać dymiące fabryki w tle? Ten deweloper potrafił kiedyś przeskoczyć z Super Stardust do Dead Nation, przypominam. Tymczasem - znowu science-fiction, blasterki, błyszczące powierzchnie i retroelektronika w ścieżce dźwiękowej. Ja ziewam.

Technicznie również jest nieperfekcyjnie. Kwestię ułożenia kamery już poruszałem, ale to nic, do czego nie można się przyzwyczaić. Gorzej z loadingami, które puentują porażkę - powrót do ostatniego punktu zapisu następuje dopiero po kilkunastu sekundach spędzonych z ekranem ładowania. Twórcy nie mają żadnej wymówki, w takich pozycjach wybijanie z rytmu jest ciężkim grzechem. Brakuje również jakiegoś odpowiednika trybu Arena z poprzedniego szlagiera. Bo jednak specjalnie skonstruowane wyzwania wkręcają mocniej niż powtarzanie przygody na wyższym poziomie trudności. Nic z tych rzeczy. Jeszcze raz albo w ogóle. I dlatego chętniej wrócę do Nex Machiny, proste.Matterfall polecam sprawdzić w ostatniej kolejności. Po wszystkich ciekawszych grach studia: Alienation, Dead Nation, Resogunie czy wspomnianej już kilkukrotnie Machinie. Najnowsza pozycja zła, rzecz jasna, nie jest, lecz przegrywa z nimi na wielu płaszczyznach. Sony mocno walczyło o kolejny przebój na wyłączność od fińskich speców. Tym razem zainwestowali nietrafnie i na pewno plują sobie w brodę od czerwca.

Adam Piechota

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.