"Łotr 1. Gwiezdne wojny - historie" - recenzja. Szturmowiec Ryan

"Łotr 1. Gwiezdne wojny - historie" - recenzja. Szturmowiec Ryan14.12.2016 17:47
Patryk Fijałkowski

Dawno, dawno temu w odległej galaktyce była wojna. I - wbrew obiegowej opinii - zmieniła się.

Szturmowcy są celniejsi. Mają brudniejsze kostiumy, jeżdżą czołgiem, a niekiedy potrafią nawet wzbudzić nutkę niepokoju. "Łotr 1" to rzeczywiście film wojenny w uniwersum "Gwiezdnych wojen". Nie oczekujcie co prawda bluzgów, ściskania własnych flaków i chorej, naturalistycznej atmosfery, wszak ciągle jesteśmy u Disneya, ale film i tak ma zdecydowanie inny wydźwięk niż wszystko, co do tej pory oglądaliśmy w kinie w temacie odległej galaktyki. Zaliczacie się do grupy, która narzekała, że "Przebudzenie Mocy" to tylko remaster "Nowej nadziei"? Tutaj dostaniecie dużo nowego.Wychodzimy z kolorowego świata mieczy świetlnych i wszechpotężnej Mocy, by wylądować twardo na ziemi z blasterem w ręku. "Łotr 1" jest historią partyzantów, strzelanin na ulicach okupowanych miast, zamachów i niewygodnych rozkazów. Tutaj nie liczy się midichlorianów, tylko granaty jonowe. Stawka może wydawać się bardziej kameralna, ale w rzeczywistości trudno o wyższą: chodzi w końcu o zdobycie planów Gwiazdy Śmierci, by Luke i spółka mogli wysadzić tę ograną już stację bojową w "Nowej nadziei". Jeśli boicie się natomiast, że bez skupienia na Jedi i Sithach kultowe uniwersum nie będzie tak atrakcyjne, to uspokajam - jest atrakcyjne. I świeższe.Do jednej z największych zalet filmu zaliczam znaczące wzbogacenie kolorytu konfliktu między Imperium a Rebelią. Znamy ich niby na wylot, ale pojawienie się ekstremistów po stronie Rebeliantów czy imperialnych obozów pracy sprawia, że kosmiczna wojna, która zaczęła się pod koniec lat 70., staje się nieco bardziej realna, chrzęści nam w zębach jak piach i pokazuje terror wojennych działań tak dokładnie, na ile pozwala na to film od trzynastego roku życia. Nawet klasyczne wiązki z blasterów zdają się tutaj cięższe, bardziej zabójcze, a wszechobecny brud oraz chaos podkreślają odmienny nastrój filmu.

Trwa wojna, przygotujcie się zatem na dużo akcji. Dopiero teraz, patrząc na przebieg tej ponad dwugodzinnej przygody, uświadamiam sobie, jak mało w "Łotrze 1" momentów spokoju, chwil na odsapnięcie, obmycie brudnej od błota twarzy i porozmawianie ze swoimi kompanami. Strzelanina goni strzelaninę, a szaleńczy pęd zabiera nas na kilka nowych planet, które przyjemnie połaskoczą każdego nerda uniwersum. Wszystkie potyczki zrealizowano z odpowiednią dynamiką i wdziękiem, nie martwcie się więc o nudę, szczególnie że stawka tych bojów zawsze wzbudza emocje - nawet kiedy nie chodzi bezpośrednio o Gwiazdę Śmierci.Wojna potrafi być też upiornie piękna. Kilka scen swoją pomysłowością czy rozmachem zapiera dech w piersi; role główne grają w nich gwiezdne niszczyciele, kostury, maszyny kroczące AT-AT, fale uderzeniowe, ciężkie karabiny oraz wybuchające w burzy naloty X-Wingów. Efekty specjalne są doskonałe i - podobnie jak w "Przebudzeniu Mocy" - często opierają się na praktycznych rozwiązaniach, a nie komputerach.Ofiarą tempa akcji padają sami bohaterowie. Osobliwa hałastra Łotra 1 składa się z ciekawych, charyzmatycznych postaci, które nie mają wystarczająco dużo czasu, by popisać się swoją charyzmą. Nie opowiadają o sobie i nie rozmawiają ze sobą, bo zazwyczaj zajęci są strzelaniem, uciekaniem czy ratowaniem sobie tyłków. Zabrakło mi między nimi większej interakcji. A szkoda, bo ich wyjściowe portrety, a może raczej szkice, prezentują się intrygująco.Wystarczająco dużo czasu antenowego dostaje chyba tylko główna bohaterka Jyn, żołnierz Rebelii Cassian i obowiązkowy dla "Gwiezdnych wojen" droid kradnący show - tym razem wygadany K-2SO, który przypomina ugrzecznioną wersję HK-47 z Knights of the Old Republic. Resztę zbyt szybko pochłania wojenna zawierucha. Mads Mikkelsen jako ojciec Jyn i główny architekt Gwiazdy Śmierci wypada jak Mads Mikkelsen - to solidna, standardowa dla aktora rola, która w jednym, małym aspekcie okazuje się przewrotna.W filmie są też bohaterowie, których z założenia miało być mało - na przykład Darth Vader. Obecność jednej z najbardziej kultowych postaci w historii popkultury jest satysfakcjonująca, logiczna i dopasowana. Nie czuć tutaj natrętnego nadużywania ikony. Vadera faktycznie jest niewiele, ale kiedy się pojawia, przynosi ze sobą ciarki na plecach. Usłyszeć po tylu latach głos Jamesa Earla Jonesa wzmocniony kinowymi głośnikami to jednak nie lada atrakcja. A na zapakowanym w zbroję Sithu seria większych i mniejszych nawiązań do Starej Trylogii oczywiście się nie kończy. Bądźcie gotowi na sporo nostalgicznych uśmiechów.

I na patos, oj, na patos też bądźcie gotowi. Ale to chyba nie powinno Was dziwić, prawda? W końcu to "Gwiezdne wojny".Po zwiastunach "Łotra 1" bałem się, że kinowe uniwersum odarte ze swojej awanturniczości stanie się zbyt nadęte i ciężkostrawne, ale reżyser Gareth Edwards odwalił dobrą robotę, zachowując złoty środek. Jest i trochę awantury, i szczypta patetycznej dramaturgii, i K-2SO na rozładowanie napięcia. Ostatecznie może z dwie przesłodzone przemowy wywołały delikatne mdłości, poza tym jednak byly to nowe, dobre "Gwiezdne wojny" w wojennym wydaniu. No i ostatnie pół godziny naprawdę potrafi zerwać hełm. Nie wspominając o ostatnich minutach!

Po skończeniu seansu natychmiast chciałem zacząć oglądać "Nową nadzieję". "Łotr 1" to świetny, w pełni autonomiczny film, ale jednocześnie łączy się z tym, który to wszystko zaczął jak zgrabnie dopasowany puzzel albo kryształ z rękojeścią miecza świetlnego. Fabularnie wiemy co prawda, dokąd to wszystko mniej więcej zmierza i brakuje większego pochylenia się nad poszczególnymi postaciami, ale mimo wszystko wrażenia i tak pozostają naprawdę pozytywne."Łotr 1" robi to, czego nie zrobiło osadzone w dalekiej przyszłości "Przebudzenie Mocy". Wprowadza nowe - w kwestii atmosfery, środka ciężkości, mrocznych szczegółów najsławniejszego konfliktu Galaktyki - mimo że dzieje się w tak znajomym okresie uniwersum. I choć "Przebudzenie Mocy" zrobiło na mnie większe wrażenie, wojenna zawierucha nowego filmu zasługuje na brawa. Udało im się, łotrom jednym.

Patryk Fijałkowski

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.