Life Is Strange - recenzja aktualizowana

Life Is Strange - recenzja aktualizowana09.02.2015 15:13
marcindmjqtx

Nie zliczę, ile razy, będąc nastolatkiem, marzyłem o tym, by móc cofać czas. Trochę zazdroszczę Max Caulfield - ona naprawdę to potrafi. A poza tym jest główną bohaterką Life Is Strange, wyjątkowej produkcji, do której jak do chyba żadnej innej przed nią pasuje określenie "gra obyczajowa".

UWAGA: Life Is Strange ukazuje się w epizodach. W związku z tym niniejszą recenzję będziemy aktualizować po premierze każdego z nich, a ocenę wystawimy dopiero po ostatnim.

Gry Telltale (Walking Dead, The Wolf Among Us), a przed nimi produkcje Quantic Dream (Fahrenheit, Heavy Rain) przetarły szlak i pokazały, że da się tworzyć przygodówki, których mechanika ograniczona jest do minimum i gdzie zagadki są banalnie proste, a i tak ciężko się od nich oderwać. Jeśli pośrednio kreowana przez gracza fabuła jest wciągająca, to nie trzeba nic więcej. Life Is Strange to kolejny przedstawiciel nowego gatunku, który jednak zamiast opowiadać historie kryminalne czy o apokalipsie zombie, mierzy się z tematem o wiele trudniejszym - z wchodzeniem w dorosłość.

Muzyka to ważna część Life Is Strange. Max, jak widać, sama też grywa na gitarze

Odcinek pierwszy: Chrysalis Max Caulfield wychowała się na prowincji, w niewielkim Arcadia Bay w stanie Oregon. Gdy miała 12 lat, razem z rodzicami przeniosła się do Seattle, zostawiając ze sobą nie tylko zielone lasy zachodniego wybrzeża, ale także najlepszą przyjaciółkę, Chloe. Kilka lat później, tuż po osiemnastych urodzinach, wraca w rodzinne strony, by uczyć się fotografii na prestiżowej Blackwell Academy. Nie mija wiele czasu, gdy odkrywa, że z jakiegoś powodu potrafi... cofać czas. Jakby tego było mało, wszystko wskazuje na to, że miasteczku zagraża katastrofa...

Pierwszy epizod, zaskoczenia nie ma, pełni rolę wstępu do późniejszej historii. Trochę szkoda, że by poznać wcześniejsze losy Max, należy od razu przeczytać jej dziennik - krótki filmik byłby bardziej na miejscu. Nie każdy będzie miał ochotę zagłębiać się w całkiem sporą ilość tekstu już na samym początku zabawy, a bez tego historia może stać się nieczytelna. Tak czy inaczej, w czasie całego odcinka poznajemy "śmietankę" uczniowską, na czele z zołzowatą Victorią, dowiadujemy się o zaginionej jakiś czas temu Rachel Ambers, oddajemy pendrive'a nowemu przyjacielowi głównej bohaterki i na chwilę lądujemy także w domu Chloe, gdzie okazuje się, że jej ojczym to tyran z obsesją kontroli. Aktorzy wychodzą na scenę i prezentują się publiczności. Do eskalacji napięć między nimi dojdzie w kolejnych aktach.

Dziennik Max

Razem z Max uczymy się też, jak cofać czas. Rozwiązujemy więc kilka BARDZO prostych zagadek, które przypominają mocno uproszczone zmienianie wspomnieć z Remember Me, poprzedniej produkcji studia Dontnod. Tak jak tam, tak i tu mamy określony czas na wykonanie kilku czynności w konkretnej kolejności. W razie porażki, cofamy wydarzenia i możemy próbować jeszcze raz. Z jednej strony szkoda, że nie jest choć odrobinę trudniej, z drugiej dobrze, że łamigłówki nie wywołują przestojów. Tak, to w dużej mierze jest "gra o chodzeniu", przyglądaniu się otoczeniu i rozmawianiu. Jeśli komuś to nie odpowiada, nie powinien po Life Is Strange w ogóle sięgać.

Proste łamigłówki to jedno, ale cofanie czasu pozwala tez na coś o wiele bardziej interesującego. W grze studia Dontnod, podobnie jak w produkcjach Telltale, często docieramy do momentu, w którym jesteśmy jasno informowani, że dana czynność będzie mieć konsekwencje w przyszłości. Albo musimy podjąć ważną decyzję podczas rozmowy - choćby zadeklarować się po czyjejś stronie czy utaić prawdę bądź ją wyznać. W Life Is Strange nic nie stoi na przeszkodzie, by przetestować wszystkie opcje. Dalsze konsekwencje są oczywiście nadal niewiadome, ale ten prosty pomysł dodaje grze świeżości. Decyzje wcale nie robią się przez to łatwiejsze do podjęcia - wręcz przeciwnie.

To nie jest ładna gra, ale momentami ciężko odmówić jej uroku

Nie ukryje tego nawet najbardziej efektowna praca kamery - Life Is Strange wygląda paskudnie, momentami przypomina raczej pierwsze lata siódmej, a nie ósmej generacji konsol. Co prawda nie miało to dla mnie wielkiego znaczenia przy zabawie, ale uczciwie ostrzegam. Pozytywnie zaskakuje za to ścieżka dźwiękowa - gitarowa, akustyczna, spokojna, momentami jakby żywcem wyciągnięta z "Juno". Max słucha na swojej wieży José Gonzáleza, a Chloe Sparklehorse czy Angusa i Julii Stone. Może nie jest to muzyka, której słuchałbym dziś na co dzień, ale jako podkład do trudów dorastania pasuje idealnie. Na samym początku pierwszego epizodu główna bohaterka przechodzi szkolnym korytarzem, mijając kolejnych uczniów i komentując ich w myślach. W tle - to znaczy w jej słuchawkach - rozbrzmiewa "To All of You" Syd Matters. Cudny moment, z gatunku tych, jakie bardzo rzadko, jeśli w ogóle, zdarzają się w grach.

Życiowe problemy Max nie są moimi problemami - jestem na nie jakieś 8-10 lat za stary - więc ciężko mi się z nimi identyfikować, ale mimo to spędziłem przy pierwszym epizodzie Life Is Strange bardzo przyjemne dwie i pół godziny. Chwilami czułem się młodszy, poznając główną bohaterkę i jej świat. Inspiracje twórców są bardzo czytelne i podobna historia opowiedziana chociażby przy pomocy filmu byłaby prawdopodobnie wtórna i mało porywająca, ale w świecie gier, gdy w bohaterkę można się wcielić, a nie tylko ją obserwować, to coś zupełnie nowego. Nie poleciłbym całego sezonu w ciemno po zaledwie jednym odcinku - szczególnie, że istnieje pewna obawa, iż całość pójdzie w stronę mało ciekawej fantastyki, a nie obyczajowego dramatu - ale z pewnością będę czekał na kolejne.

Tomasz Kutera

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.