Gomez, psychotropy i stara szafa, czyli jak zakochałem się w Fez [RECENZJA]

Gomez, psychotropy i stara szafa, czyli jak zakochałem się w Fez [RECENZJA]16.04.2012 18:05
marcindmjqtx

W ostatni piątek na XBLA ukazał się „Fez”, dzieło studia Polytron. Od tamtego czasu growy Internet oszalał na jego punkcie. Wszyscy (no, prawie wszyscy) moi grający znajomi mówią tylko o nim. Rozmaite fora pełne są wątków na temat tej gry. „Fez” jest wszędzie, „Fez” zachwyca. Powiadam wam: zaiste jest się czym zachwycać.

Z najbardziej dosłownego, oczywistego punktu widzenia „Fez” to (kolejna) niezależną gra logiczno-zręcznościowa na XBLA. Toczy się w trójwymiarowym otoczeniu, w którym wszyscy bohaterowie są jednak... dwuwymiarowi. Samo skakanie po kolejnych platformach rozgrywa się na płaskich planszach, gdzie głębia nie ma znaczenia. Główny bohater, Gomez, dzięki swojej tytułowej czapce może tym światem jednak kręcić, obracając go za każdym razem o 90 stopni. Dzięki temu otrzymuje się więc cztery różne „spojrzenia” na poszczególne etapy. Błędnik trochę szaleje, a wrodzone poczucie perspektywy błaga o litość, ale rozwiązywanie zagadek w tak pokręconej mechanice już od samego początku sprawia mnóstwo frajdy. Główny cel, ten niezbędny do skończenia gry, nie jest zbyt skomplikowany: trzeba po prostu uzbierać odpowiednią liczbę rozrzuconych na kolejnych etapach kostek. Trochę kombinowania, odpowiedniego manewrowania między różnymi „rzutami” na świat, zręcznego skakania i zwykle nie ma z tym większych problemów. Sterowanie mogłoby być trochę lepsze, bardziej płynne, ale da się to przeboleć. Jest po prostu miło i relaksująco.

Tak przedstawia się „Fez” na pierwszy rzut oka. Takiej gry spodziewaliśmy się przez pięć lat, oglądając kolejne zwiastuny. Ale jeżeli już się do niej dorwiecie i wciągnięcie się trochę bardziej, to odkryjecie, że jest też czymś o wiele, wiele większym.

Odkryjecie jeden z najbardziej frapujących, nieoczywistych światów, jakie ostatnimi czasy przedstawiono w grach (pierwsze skojarzenie: „Dark Souls”, przynajmniej jeśli chodzi o ogólnie pojętą „tajemniczność”). Choć pikselowa grafika nie jest już czymś tak wyjątkowym, jak pięć lat temu, gdy po raz pierwszy „Fez” zapowiadano, to nadal robi ogromne wrażenie. Duża w tym zasługa umiejętnego doboru kolorów, filtrów i rozmaitych efektów - kanały są naprawdę zatęchłe i śmierdzące, a etapy na cmentarzu chce się jak najszybciej opuścić, bo po dłuższym przebywaniu na nich zaczyna się odczuwać dreszcze. W dodatku wszystko tchnie tak sugestywną psychodelią, że niejeden pewnie chciałby wiedzieć, co takiego brał twórca i gdzie to kupić. Nie ma takiej potrzeby: podczas oglądania zakończenia i tak poczujecie się, jakbyście przed chwilą sami taki specyfik zażyli.

Odkryjecie, że świat ten jest, wzorem chociażby „Metroida”, otwarty, a przemierzać go można w prawie dowolnej kolejności. Dość prędko się w nim zgubicie, ale gdy już opanujecie obsługę mapy, podróżowanie nie sprawi już takiego problemu. Okaże się natomiast, że ciągle są jeszcze miejsca, w których nie byliście, a nawet takie, do których jeszcze nie wiecie, jak dojść. Nawet po pierwszym ukończeniu gry (co powinno zająć jakieś 6-7 godzin).

Odkryjecie, że fabuła tylko na pozór jest szczątkowa. Zaczniecie poznawać zakręconą historię przedstawionego świata i próbować jakoś złożyć jej szczątki w całość. W pewnym momencie przestaniecie aż tak bardzo przejmować się kolejnymi pomniejszymi zagadkami na poszczególnych etapach - najbardziej będziecie chcieli rozwiązać tę największą, czyli wreszcie dowiedzieć się, o co tu właściwie chodzi.

Okiem Wojtka Kubarka: „Fez” jest grą genialną pod każdym względem. Wygląda i brzmi fantastycznie, a, co najważniejsze, mechaniką wraca do czasów, gdy gry były wyzwaniem nie tylko dla kontrolera, ale także dla mózgu. Zagadki potrafią przyprawić o konkretny ból głowy. Łapię się na tym, że robię rysunki pomocnicze, a nawet małe pomocnicze modele 3D z rzeczy, które znajdują się na biurku - coś, czego nie robiłem od czasów porzucenia gier na PC. Fez to gra, która posiada „drugie dno”. Można ją przejść dość szybko, ale odradzam to, gdyż pominie się wtedy 3/4 tego, co pod zagadkami ukryli twórcy.

Odkryjecie jedne z najlepszych (i czasami najtrudniejszych) zagadek w historii gier wideo. W „Fezie” nikt nie mówi, co trzeba teraz zrobić, przynajmniej nie w wypadku tych najbardziej skomplikowanych, poukrywanych na niektórych etapach łamigłówek. Znajdujesz wielki dzwon - albo wodospad, albo dziwaczny magnes, albo cokolwiek innego - i wiesz, że coś trzeba w tym miejscu zrobić. Ale co - tego już domyśl się samemu, bo gra nie da ci żadnej podpowiedzi. Zaczniecie więc rozrysowywać na kartkach rozmaite schematy, znaczki i symbole (kiedy ostatnio robiliście to podczas grania?), próbując jakimś cudem poskładać wszystko w całość. Jeśli będziecie mieć wystarczająco dużo samozaparcia, być może uda wam się nawet odszyfrować cały obcy alfabet, który ukryto w tej grze. To naprawdę możliwe.

Odkryjecie też świetną ścieżkę dźwiękową. To, co zrobił na potrzeby „Feza” niejaki Disasterpeace, zasługuje na osobny akapit, bo momentami wręcz urywa głowę. Największymi inspiracjami tego artysty są ponoć Boards of Canada oraz M83 - i to słychać. Ambientowa, czasami trochę IDM-owa muzyka w chiptune'owej oprawie fenomalnie pomaga budować klimat i tylko zwiększa poczucie oderwania od rzeczywistości, jakie na kilometr tchnie od gry.

Przeżyjecie jedną z najfajniejszych podróży - bo na podstawowym poziomie „Fez” jest właśnie historią drogi - w swoim życiu. Czasem śmieszną, czasem straszną, czasem frapującą.

Zaczniecie się bać sów.

Werdykt Lubię być zaskakiwany. Lubię czytać kolejne powieści Chiny Mieville'a, w których co trzy strony znajduję coś, czego wcześniej nijak bym się nie spodziewał. Ze wszystkich przesłuchanych albumów z ostatnich lat najbardziej zachwyciła mnie „Cosmogramma” Flying Lotusa, której za pierwszym razem słuchałem z rozdziawionymi ustami, zastanawiając się, o co w niej właściwie chodzi, i dlaczego to jest tak, jak jest. Lubię, gdy zmusza się mnie do mówienia „wow”. „Fez” sprawił, że zrobiłem to nieraz. Byłem odkrywcą nieznanego, trochę niepojętego lądu, gdzieś za drzwiami jakiejś starej szafy. Wrócę tam jeszcze na pewno, bo jeszcze sporo zagadek zostało do rozwiązania. Wam też polecam tę niezwykłą podróż.

Tomasz Kutera

Fez dostępny jest tylko w cyfrowej dystrybucji i tylko na Xboksie 360. Kosztuje 800 MSP.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.