Enslaved: Odyssey to the West - recenzja

Enslaved: Odyssey to the West - recenzja01.10.2010 17:45
marcindmjqtx

Czarny koń: "ktoś, kto nieoczekiwanie zwycięża, odgrywa wielką rolę w jakichś wydarzeniach, choć nikt się tego nie spodziewał".*

Gdybym na początku stycznia poprosił Was, żebyście spróbowali przewidzieć pięć najlepszych gier 2010 roku, czy wymienilibyście wśród nich Enslaved? Wybaczcie, ale śmiem wątpić. Sam też bym tego nie zrobił. God of War III, Mass Effect 2, Halo: Reach, Heavy Rain, Mafia 2 - to na te tytuły, przykładowo, czekano. Nie na kolejną produkcję twórców Heavenly Sword.

Tymczasem dziś, gdy skończyłem już Enslaved, jestem przekonany, że za parę miesięcy w wielu podsumowaniach roku gra ta pojawi się w co najmniej pierwszej piątce najlepszych tytułów. A może nawet w trójce. Bo jest najzwyczajniej w świecie znakomita.

Słowo klucz: bezpretensjonalność Historia gry, oparta zresztą, co ciekawe, na "Wędrówce na Zachód", klasycznej chińskiej powieści, dzieje się mniej więcej w oddalonej o 150 lat przyszłości. Ziemia jest całkowicie zniszczona. Ludzi praktycznie już nie ma. Świat opanowuje za to dzika przyroda i wszechobecne roboty, które zajmują się eksterminacją pozostałych przy życiu szczątków rodzaju ludzkiego. Dlaczego? "Tak mają", jak stwierdza w którymś momencie Monkey, główny bohater.

Przedstawiony świat naprawdę zachwyca. Ile widzieliśmy już postapokaliptycznych rzeczywistości? Pewnie nie starczyłoby palców, by je zliczyć. Zdecydowana większość była szara, bura i brudna. W Enslaved jest zupełnie inaczej. To świat przepełniony kolorami, urzekający. I choć grafika nie stoi może na aż tak niebotycznym poziomie, jak chociażby w Uncharted 2, to i tak nieraz zdarzyło mi się zapatrzeć na serwowane przez grę widoki. Jest pięknie.

Dwójkę głównych bohaterów - osiłka Monkeya i hakerkę Trip - poznajemy, gdy uciekają z przewożącego ich w nieznane podniebnego statku niewolników i rozbijają się w porośniętym dżunglą Nowym Jorku. Trip zamierza wrócić do swojej rodzinnej wioski, sama nie ma jednak na to szans - przy pomocy specjalnej opaski zniewala więc jego i zmusza tym samym do pomocy. Monkey nie ma wyboru - jeśli jego towarzyszka zginie, to samo stanie się z nim. I choć od razu zaznacza, że po dotarciu na miejsce skręci dziewczynie kark, to oboje ruszają w drogę.

Enslaved, jak naprawdę niewiele dzisiejszych gier, stara się pokazać przede wszystkim ludzi i relacje zachodzące między nimi. To jest tu najważniejsze, nie ratowanie świata czy walka z odwiecznym złem. Zamiast superbohaterów twórcy dali graczom dwójkę (później trójkę) zwykłych osób, z normalnymi rozterkami czy uczuciami (duża w tym zasługa świetnej gry aktorskiej). Zamiast "epickiej fabuły" - prostą historię o powrocie do domu (niepozbawioną pełnych rozmachu scen), która zdaje się też być metaforyczną opowieścią o znaczeniu takich pojęć, jak "wolność" czy "niewola". Pozbawioną zbędnego patosu i z zakończeniem tak zaskakującym, że ostatni raz czułem się podobnie po przejściu Braida. Przy uroczo bezpretensjonalnym Enslaved prawie wszystkie najgłośniejsze gry, wszystkie te Dragon Ejdże, Asasins Kridy i Mas Ifekty, z ich niewiedzącymi na co się porywają bohaterami, wydają się zwyczajnie potwornie nadęte. Głupie.

W grę się gra... ...a nie ją ogląda, wiem. Ninja Theory miało do opowiedzenia świetną historię i zrobiło to w znakomity, bardzo filmowy, sposób. To jednak gra wideo - jeśli rozgrywka nie stoi na równie wysokim poziomie, mało kto się nią zainteresuje. Na szczęście, stoi.

W kwestii samych rozwiązań twórcy nie silili się na oryginalność. Najważniejsze są tu dwie rzeczy - walka i skakanie po platformach. Obie zrealizowano w dość uproszczony sposób. Zacznijmy od tej drugiej.

Zgodnie z najnowszymi trendami, wszystko można zrobić jednym przyciskiem, zaś bardziej od sprawności manualnej liczy się wyczucie tempa. Wielu osobom nie spodoba się pewnie to, jak zaznaczono elementy otoczenia, po których można się wspinać - błyszczą się w dość paskudny sposób (żebyśmy się przypadkiem nie zgubili. Brakuje jeszcze tylko strzałek z napisem "tędy"). Dodajcie sobie do tego jeszcze to, że ze wszystkich krawędzi nie sposób spaść. Zgadza się - to nie jest trudna gra. Choć muszę uczciwie przyznać, że zdarzyło się parę momentów, które musiałem powtarzać.

Walka również nie jest skomplikowana. Wzorowana na slasherach w rodzaju God of War, została jednak mocno uproszczona. Nie ma tu mnóstwa kombinacji ciosów czy dziesiątek broni. Zwykle nie atakuje nas także wielu wrogów. Zamiast tego są oni trochę bardziej odporni niż w typowych grach tego typu i wyróżniają się całkiem niezłą sztuczną inteligencją.

Choć skakanie po platformach i walka z robotami stanowią podstawowe elementy rozgrywki, to jednak, na szczęście, nie jedyne. Mamy tu także trochę zagadek logicznych (zwykle prostych, ale bardzo fajnie wkomponowanych w świat gry), zdarzają się walki z bossami, jest trochę walki na dystans. Często też trafiają się momenty, w których musimy wykorzystywać umiejętności dwojga bohaterów (np. by oflankować ostrzeliwujące wieżyczki, Trip może rozstawić przynętę, która ściągnie ich ogień, pozwalając tym samym Monkeyowi na przebicie się). No i najfajniejsze - cloud, "chmurka", czyli coś w rodzaju deskolotki z "Powrotu do przyszłości", na której w określonych momentach można się poślizgać.

Najważniejsze jest jednak to, jak perfekcyjnie dobrano w Enslaved tempo. Cała rozgrywka to przemieszane ze sobą jej części - skomponowane w taki sposób, by pod żadnym pozorem nie znudzić gracza. Najpierw więc jest trochę skakania po platformach, potem trochę walki, zagadka logiczna, skakanie, pościg na chmurce, walka z bossem, zagadka, skakanie, walka... Dzięki bardzo częstym zmianom, zupełnie nie zauważa się tego, że poszczególne elementy nie są rozbudowane. O rutynie nie ma mowy.

Werdykt Choć od jakiegoś czasu sporo osób czekało na Enslaved, to nie sądzę, by ktokolwiek spodziewał się, że będzie to aż tak znakomita produkcja. Rozgrywka składa się z wielu prostych elementów - świetnie ze sobą połączonych, dzięki czemu udaje się zachować wyśmienite tempo i nigdy nie doprowadzić gracza do znudzenia. Ale najważniejsza w grze i tak jest historia, do której rozgrywka jest tylko przystawką. Nie tylko perfekcyjnie przedstawiona, osadzona w interesujących realiach czy wypełniona charyzmatycznymi bohaterami, ale także dająca do myślenia. A to w grach wideo ciągle rzadkość.

Tomasz Kutera

*http://portalwiedzy.onet.pl/polszczyzna.html?qs=czarny+ko%F1&tr=pol-fra, za: Podręczny słownik frazeologiczny, pod redakcją Katarzyny Głowińskiej, rok wydania 2008, ISBN:978-83-7476-363-9,

Enslaved: Odyssey to the West (PS3)

  • Gatunek: akcja
  • Kategoria wiekowa: od 16 lat
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.