Dirt: Showdown - recenzja

Dirt: Showdown - recenzja11.06.2012 16:35
marcindmjqtx

Codemasters pokazało już, że jak mało kto wie, co ryczy w silnikach samochodów rajdowych, w pit-stopach Formuły 1 i na kolejnych okrążeniach wyścigów modeli seryjnych. W „Showdown” firma postanowiła zrobić krok w bok od swoich uznanych serii i spróbować czegoś nowego.

Ocena: 4/5 "Wreszcie gra dla tych, których nie interesuje dżentelmeńska rywalizacja"

Kopnięcia mechanicznych koni „Dirt: Showdown” kupiło mnie od razu założeniami rozgrywki. Nawet w konkurencjach stricte wyścigowych zabawa nie polega tu na wyszukiwaniu idealnej linii pokonywania zakrętu i urywaniu kolejnych sekund z czasu okrążenia, by w dżentelmeński sposób objechać innych i zdobyć miejsce na podium. Nie, tu zabawa opiera się na urywaniu zderzaków, wjeżdżaniu w bagażnik tak, by przeciwnik stanął w poprzek trasy, i rozsmarowywaniu innych aut na barierkach. Wszystkie chwyty dozwolone.

I choć na trasie nie ma miejsca na sentymenty, a gra oferuje mnóstwo trybów o rozmaitych - czasem postrzelonych - zasadach, to mimo wszystko Codemasters nie zaszalało tak do końca. Owszem, wszystkie auta, które znajdziecie w grze, wyposażone są w dopalacz, ale nie ma tu żadnego systemu power-upów, strzelających w przeciwników rakietami czy wylewających na trasę kałuże oleju.

Sam model jazdy też wyda się znajomy osobom, które miały już styczność z grami Codemasters. Wymaga pewnego wyczucia, bez którego zakręty bierze się „na raty”, bo jak wspomniałem, autorzy nie postawili tu na stuprocentowy arcade, tylko stworzyli swój miks symulacji z grą zręcznościową. Ale po kwadransie nie będziecie już mieli problemów z pokonywaniem ich długimi driftami, auto przestanie zarzucać tyłkiem i będziecie mogli skupić się na walce.

Wyścig, walka, sztuczki - jest wszystko A tej nie brakuje w żadnym z wielu, naprawdę wielu trybów, które ma do zaoferowania „Showdown”. Codemasters bardzo się postarało, by gracz nie nudził się, czekając na kolejną porcję demolki. Nawet zwykłe wyścigi zmieniają się tu w festiwal destrukcji dzięki poustawianym na trasie skoczniom, przeszkodom i ciasnym zakrętom, na których często dochodzi do przetasowań stawki. Niektóre tory oferują też skrzyżowania, na których nigdy nie wiadomo, czy ktoś nie wbije nam się z całej siły w bok auta.

Fanów demolki usatysfakcjonują zamknięte areny, na których jedynym celem jest masakrowanie innych maszyn i zdobywanie za to punktów. Tutaj jednak trochę nie pasuje mi bardzo losowe ustalanie ich liczby. Czasem więcej punktów dostawałem, gdy sam byłem celem szarży, niż w odwrotnej sytuacji. Tego problemu nie ma w konkurencjach polegających na spychaniu innych aut z podwyższonej platformy. „Sumo na czterech kołach” świetnie sprawdza się w gronie znajomych, kiedy wiemy, w kogo celować, by z głośników usłyszeć serię przekleństw.

Albo zarobić mięśniaczka, jeśli pechowiec siedzi obok na kanapie, bo „Dirt: Showdown” jest jedną z tych gier, które umożliwiają zabawę na podzielonym ekranie.

Ostatnim rodzajem zawodów są pokazy panowania nad maszyną.

Najwięcej emocji przynosi rozgrywka 1 na 1, w której zawodnicy startują zwróceni do siebie tylnymi zderzakami, niczym rewolwerowcy, i muszą w jak najkrótszym czasie pokonać tor przeszkód. To bardzo techniczna dyscyplina, ale zaliczenie szybkiego, płynnego przejazdu bez pomyłek daje mnóstwo satysfakcji.

To tylko kilka przykładów zabaw, jakie przygotowali autorzy gry. I chwała im za to, bo szczerze mówiąc, właśnie dzięki tej różnorodności trybowi kariery udało się mnie nie znudzić. Próbował z całych sił klockowatymi menusami, które już dawno powinny odejść do historii, i słabiutkimi opcjami rozbudowy dostępnych maszyn.

Nie żeby samych aut było mało. Po prostu spora część z nich - ta nielicencjonowana - nie budzi takich emocji, gdy zasiadamy za kółkiem. Szybko znajdziecie kilka ulubionych maszyn do różnych zastosowań, za zarabiane w wyścigach pieniądze odblokujecie ulepszenia i będziecie rozczarowywali się kolejnymi zdobywanymi modelami.

Sterowani przez konsolę kierowcy na szczęście uatrakcyjniają samotną zabawę. Skupiają się co prawda bardziej na jechaniu przed siebie niż zaczepkach, ale potrafią nas tak szturchnąć, że manewr kończymy obróceni tyłem do przodu, czy też wepchnąć nas na skocznię pod kątem niedającym szans na pomyślne lądowanie. Są zadziorni, ale nie stawiają sobie za punkt honoru eliminacji gracza.

Daj się złapać w sieć „Dirt: Showdown” to gra, która bardzo, ale to bardzo zyskuje w trakcie zabawy w sieci. Nawet w sensie dosłownym - zyskuje kolejne tryby zabawy i system rzucania wyzwań znajomym, podobny do Autologa, znanego z serii "Need for Speed".

Ale ważniejsze w grze, która polega nie tyle na ściganiu, ile na walce z innymi kierowcami, jest to poczucie, że po drugiej stronie kabla jest ktoś, kto tę kraksę sobie zapamięta. I może weźmie nas na cel. Ta rywalizacja świetnie tu funkcjonuje, dorzuca do zabawy tonę emocji. W "Showdown" jest to o tyle ważniejsze, że w innych grach, samochody reszty kierowców są w zasadzie tylko tłem. Stłuczki spowalniają nas i redukują szanse na zwycięstwo, więc choć ścigamy się z innymi, tak naprawdę ścigamy się głównie ze sobą, starając się ich omijać. Tutaj walka na torze wre w najlepsze i nikt się nie uchowa.

Szczerze mówiąc, od pierwszego odpalenia „Showdown” w sieci samotna jazda wydawała mi się stratą czasu. Brakowało tej nieprzewidywalności i spontaniczności zachowań na drodze. Wyjątki robiłem tylko dla trybu Joy Ride. Mamy w nim dwie otwarte areny pełne i pełne wyzwań. Bez presji czasu możemy poczuć się tu jak Ken Block, łącząc kolejne drifty, bączki i skocznie w efektowne (naprawdę efektowne!) przejazdy, zaliczając przy okazji zadania. Dla czerpiących frajdę z technicznej jazdy to odpowiednik piaskownicy pełnej zabawek.

Kraksa zamiast karambolu Pewnie wiecie już, że „Dirt Showdown” bardzo mi się podoba. To trochę dziwne, bo ani „Dirt”, ani „Grid” nie dały rady skraść mi tylu godzin. Nowa produkcja Codemasters ma jednak jeden element, który mocno mnie zawiódł. Nigdy bym się nie spodziewał, że tak miernie zostaną tu oddane efekty zderzeń. Okej, można zgubić drzwi, maskę, oponę (przezabawnie się wtedy jeździ), ale same kraksy, nawet te najmocniejsze, nijak się mają do tego, co widzieliśmy kiedyś w „Burnout Paradise”, czy nawet niedawno w „Ridge Racer: Unbounded”. Autorzy umieścili w grze możliwość przyglądania im się z bliska, ale po pierwszych kilku razach nie czułem takiej potrzeby. Nie ma po co - wyglądają słabo.

Szkoda, bo reszta gry prezentuje wysoki poziom, typowy dla napędzanych silnikiem EGO produkcji Codemasters.

Werdykt „Dirt: Showdown” to bardzo udany eksperyment. Wreszcie gra dla tych, których nie interesuje dżentelmeńska rywalizacja i którzy na torze chcą przede wszystkim sprawdzić wytrzymałość klatki ochronnej w innych autach. Różnorodność trybów i świetny model jazdy przekładają się tu na godziny zabawy na wysokich obrotach. Przy czym tak wysoką ocenę wystawiam przede wszystkim ze względu na czas spędzony w sieci.

Jeśli nie należycie do graczy, którzy są otwarci na emocje płynące z rywalizacji z innymi, to odejmijcie od oceny jeden punkt. Bo to właśnie taki typ zabawy - w grupie rozpala emocje, których próżno szukać, gdy rywalizujemy z konsolą.

Ocena: 4/5 - Warto (Ocenę 4 otrzymują gry, które sprawiają sporą frajdę, ale brakuje im ostatecznych szlifów.)

Maciej Kowalik

  • Data wydania: 6 czerwca 2012
  • Producent: Codemasters
  • Wydawca: Codemasters
  • Dystrybutor: Techland
  • PEGI: 7

Gra do recenzji została dostarczona przez dystrybutora, firmę Techland.

Dirt Showdown (PS3)

  • Gatunek: wyścigi
  • Kategoria wiekowa: od 7 lat
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.