Child of Eden - recenzja

Child of Eden - recenzja23.06.2011 13:41
marcindmjqtx

Kiedy ostatni raz płynęliście przez cyfrowy ocean w otoczeniu płaszczek, strzelając do gigantycznych waleni? Ja ostatnio, w Child of Eden.

Child of Eden jest umocowanym na szynach celowniczkiem. Gra w swoim tempie przesuwa przed oczami gracza kolejne obrazy, a jego zadaniem jest likwidowanie nadlatujących przeciwników. W 2001 roku to samo studio stworzyło identyczne w swoich założeniach Rez. CoE jest rozwinięciem tego pomysłu,  wzbogaconym o wykorzystanie kontrolerów ruchowych. W przypadku testowanej przeze mnie wersji na Xboksa 360 - Kinecta.

Sterowanie przy pomocy nowego kontrolera wygląda tak, że gracz stoi przed telewizorem. Ruchami prawej ręki zaznacza cele dla swojej "wyrzutni torped", którą odpala się pchnięciem dłoni w stronę ekranu. Z kolei lewa ręka to "karabin maszynowy", który strzela tam, gdzie akurat wskazujemy. Gra zmusza do częstych zmian dłoni, bo przeciwnicy potrafią być odporni na któryś atak. Od czasu do czasu można wyciągnąć ramiona w górę aby, odpalić "superbombę", niszczącą wszystko na ekranie. I tyle.

System jest prosty i właściwie jego jedyna wada to to, że trzeba przez cały czas stać przed telewizorem z wyciągniętymi ramionami, co po dwóch etapach może skutkować lekkim odrętwieniem rąk. Strzelanie promieniami z dłoni spełnia część dziecięcych marzeń o zostaniu członkiem drużyny X-Men, ale na dłuższą metę po prostu męczy. Fizycznie.

Jeżeli Kinect Was nie przekonuje, zawsze można grać padem - gra oddzielnie zlicza punkty w tym trybie, bo mimo wszystko tradycyjny kontroler jest znacznie bardziej precyzyjny niż machanie rękami. Na dodatek, dzięki wbudowanym wibracjom, o wiele lepiej czuć rytm odtwarzanej w CoE muzyki - wibrujący kubrak, pomysł, który swego czasu wzbudził sporą wesołość, wcale nie byłby taki głupi w trybie z Kinectem.

UC UC UC UC UC UC Rez zapisał się w historii gier za sprawą oprawy audiowizualnej i hakersko-narkotycznego klimatu. Od strony wizualiów Child of Eden jest jego godnym następcą. Akcja ponownie zabiera gracza w znajdującą się gdzieś na krawędzi zmysłów cyberprzestrzeń, którą zamieszkują w równym stopniu zarówno komputerowe wirusy, jak i zdigitalizowane sny i marzenia. Rez w wektorowości swojej grafiki był dla mnie w jakiś sposób "zimny", Child of Eden jest znacznie cieplejszy, bije z niego życie.

Stworzone na użytek gry sekwencje potrafią zaskoczyć projektami przeciwników i wywołać lekki zawrót głowy feerią barw. Miłośnicy większej dawki kwasu mogą odblokować kilka różnych filtrów, które sprawiają, że gra wygląda jak chory sen VJ-a. Nie chcę rozwodzić się nad tym, co widać w konkretnych etapach, nie ma sensu psuć niespodzianek, napiszę tylko, że ostatni raz tak dobrze bawiłem się podczas narodzin wszechświata w Bayonetcie.

To co zawodzi, to muzyka. W CoE w dużo mniejszym stopniu, w porównaniu do Reza czuć władzę gracza nad rytmem i tym, co wydobywa się z głośników. W 2001 roku trafienie w przeciwnika tworzyło ścieżkę dźwiękową. Tutaj jest zaledwie elementem drugiego planu, dostarczając różnych blipnięć i blupnięć. Gracz sobie, a muzyka sobie - nie jestem szczególnym koneserem elektronicznych brzmień, ale zdarzyło mi się równie często rytmicznie tupać nogą, co krzywić się na różne cukierkowe "flyyyyy awaaaay wiiith meeeee" wyśpiewywane przez wokalistkę.

Gra aż tak ładnie nie wygląda jak na szkicach koncepcyjnych, właściwie, jest w porównaniu z nimi trochę zachowawcza

Głównym problemem Child of Eden jest jednak to, że cała gra zamyka się w sześciu etapach. Z których każdy został zaprojektowany na około 10-15 minut. Do momentu ukończenia piątego, twórcy próbują sztucznie zawyżać czas rozgrywki poprzez zmuszanie gracza do zbierania odpowiedniej liczby punktów, które umożliwiają dostęp do kolejnych etapów. Gdy piąty zostaje zaliczony, otwiera się wolna droga do graficznych filtrów, wyższego poziomu trudności i innych bonusów.

Czy Child of Eden to gra, która zachęciła mnie do maksowania wyników i wałkowania w kółko tych samych poziomów? Zdecydowanie nie - nagrody są byle jakie, a zbyt częste oglądanie tych samych momentów może popsuć radość z obcowania nawet z najbardziej oryginalnymi wizualizacjami. Jeżeli ktoś poczuje ambicje, to droga wolna - Child of Eden to gra, którą bardzo łatwo można "skończyć", ale już osiągnięcie wyższych wyników nie jest takie proste. Myślę jednak, że w połączeniu z Kinectem może sprawdzić się jako świetna gra imprezowa, zwłaszcza w trybie z włączoną nieśmiertelnością.

Werdykt W momencie, w którym piszę te słowa, za Child of Eden trzeba zapłacić około 160 złotych. Nie lubię przeliczać czasu spędzonego z grą na jej cenę, ale równowartość 50 dolarów za rozgrywkę z minionej epoki ubraną w sześć ładnych wizualizacji to zdecydowanie za dużo. Radziłbym poczekać, aż gra stanieje o połowę i wtedy spokojnie kupować - produkcja Q Entertainment nie ma konkurencji w swojej kategorii.

Child of Eden wygląda jak gry, które wyobrażali sobie ludzie żyjący w latach 80. XX wieku, że takie będą właśnie produkcje z wieku XXI. Główny nurt elektronicznej rozrywki poszedł w stronę fotorealizmu i wojennego bumbumbum, ale Q Entertainment udało się spełnić tamte wizje.

Ocena 3/5 - Można (Ocenę 3 otrzymują gry średnie, którym nieco brakuje. Można zagrać w wolnej chwili, ale nic się nie stanie, jeśli się z tym poczeka)

Konrad Hildebrand

Deweloper: Q Entertainment Wydawca: Ubisoft Dystrybutor: Ubisoft Data premiery: 17 czerwca 2011 PEGI: 7

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.