Call of Duty WWII - ten powrót do korzeni to na poważnie

Call of Duty WWII - ten powrót do korzeni to na poważnie28.08.2017 12:49
Maciej Kowalik

Battlefield 1 bez dwóch zdań jest jakiś. Po becie nie mogę (jeszcze?) powiedzieć tego samego o Call of Duty WWII.

Call of Duty WWII to efekt trzech lat pracy studia Sledgehammer, więc ewentualna narracja o tym jak to Activision odpowiada EA w przypadku tego powrotu do przeszłości się nie zepnie. Ale mimo wszystko pod koniec roku to właśnie Battlefield 1, otrzymujący nowe dodatki w tempie dryfu kontynentalnego, wciąż pozostanie największym rywalem nowego Call of Duty wśród graczy, którzy wolą historyczne konflikty.Nie wiem, jak WWII wypadnie w singlu, bo tego sieciowa beta przetestować nie pozwoliła. Natomiast po kilku meczach multiplayera wrażenia mam... mieszane. Sledgehammer całkiem dosłownie potraktował hasło powrotu do korzeni. A nie wiem, czy faktycznie o to nam chodziło.

Jest... fajnie. Nie lubię tej myśli. "Fajnie" to w pisaniu o grach najniższy mianownik odczywanej frajdy. Surowy. Świadczy o braku argumentów do rozbudowania myśli i nie jest to przypadek, że w przypadku Call of Duty WWII trudno wyjść ponad to.Beta jest skąpa w zawartość, nawet jeśli idzie o rodzaje dostępnego uzbrojenia. Może w kolejnym etapie dojdzie więcej zabawek. Choć ja i tak do szczęścia nie potrzebuję nic więcej niż M1 Garand z odblokowanymi poziomami broni (w becie wpadają szybciutko), perkami szybszego przeładowania, celownika i sprawniejszego podnoszenia broni do oka. Uwielbiam tę broń. Napisałbym, że dzięki niej czuję się na frontach 2WŚ jak w domu, gdyby nie brzmiało to tak fatalnie.Ale w Call of Duty WWII każdy, kto zna serię sprzed jej futurystycznych odlotów, naprawdę poczuje się jak w domu. Beta pokazuje, że mówiąc o powrocie do korzeni, autorzy mieli na myśli pozbycie się sporej części balastu, którym Call of Duty obrosło przez lata. Nie mam tu na myśli tylko wyrzucenia egzoszkieletów na śmietnik i brak odrzutowych plecaków. W pełnej wersji na pewno wrócą pstrokate elementy dekoracyjne, których w becie nam oszczędzono. Ale nie zdziwiłbym się, gdyby reszta pozostała podobnie... ja powiem "prosta", ktoś inny - "archaiczna".Patrzę na wybór dywizji (zastąpił klasy, ale wydaje się zmianą kosmetyczną, część broni jest wspólna) i wszystko wiem od razu. Patrzę na perki do mojego karabinu i wiem, które mi się przydadzą.  Cudny jest ten brak potrzeby tłumaczenia wykwitów futurystycznych technologii na ludzki. W trakcie meczu ginę co chwilę, co chwilę kogoś zabijam. K/D ujemne, ale gra się tak zwiewnie, że śmierć nie boli. Zwłaszcza że nawet, gdy wroga drużyna ma wymiatacza wbijającego killstreak za killstreakiem nie mam wrażenia, że na pole walki ktoś raz za razem spuszcza atomówkę i najlepiej byłoby się poddać.Po "odlotowych" COD-ach, Overwatchu czy LawBreakers jest we mnie część, która docenia pierwotność tego morderczego berka. Ale jednocześnie czuję się dziwnie, grając w coś, co spokojnie mogłoby zastąpić Modern Warfare w roli sequela Call of Duty 3 i trudno byłoby wskazać multiplayerowe rozwiązania, zawstydzające ówczesne, "prawdziwe" Infinity Ward.

Sieciowe oblicze serii od lat wygląda gorzej niż singiel, ale w 2017 trudno patrzeć na tę betę bez rozczarowania oprawą. Malutkie, podziurawione ścieżkami jak szwajcarski ser, mapki sprowadzają tryby polegające na ataku/obronie wyznaczonych miejsc do parodii strzelaniny, w której o sukcesie czy porażce decydują umiejętności. Wracają czasy radosnych gonitw rodem z Benny Hilla, w których skręt w lewo lub w prawo decyduje o tym czy ty wybiegniesz komuś za plecy czy sam dostaniesz kulkę z tyłu. Projekty map podkręcają gonitwę, non stop stawiając gracza przed wyborem lewo/prawo. Na bazie nostalgii, wywołanej dźwiękiem wyskakującego z Garanda magazynku, zacząłem wspominać otwarte mapki z Modern Warfare... W Team Deathmatch jest z tym nawet gorzej, bo działania obu drużyn nie mają celu, na którym mogłyby się zogniskować.

Ale beta ma też wisienkę na torcie. To czteroetapowy tryb War, w którym Alianci muszą po kolei wypełniać niezmienną listę celów, by ostatecznie doprowadzić swój czołg (jeżdżący na szynach w tył i przód w zależności od sytuacji wokół niego) do baterii przeciwlotniczej wroga.

W teorii, każda faza to scenariusz wpisany w inny typ rozgrywki.Jest przejmowanie sztabu, jest podkładanie bomby, jest budowanie mostu pod krzyżowym ogniem wroga. No i jest wreszcie "przepychanie" czołgu. Warto współpracować, kończy się bezładna bieganina. Można na chwilę poczuć, że wybór wyposażenia pod rolę, ma sens. Tyle teorii. W praktyce, operacja Breakout w becie to raj dla kamperów. Szczęściem w nieszczęściu jest fakt, że mogą poszaleć po obu stronach konfliktu, więc powiedzmy, że jakoś się to równoważy. Choć stawia pod znakiem zapytania np. sens "budowania" na piętrze budynku stanowiska dla CKM-u, z którego zaraz usunie nas snajper.Ale i tak to właśnie War napawa mnie największym optymizmem przed premierą pełnej wersji gry. Sam pomysł nie jest oczywiście nowy, ale stoi w - moim zdaniem potrzebnej - kontrze do Operacji z Battlefield 1. Tu szast, prast i jest po krzyku, na co wcale nie mam zamiaru narzekać, pamiętając ciągnące się niemiłosiernie scenariusze z gry DICE. Każde podejście ma swoje plusy i minusy.

Ale nie odmówię Battlefieldowi, że jego autorzy naprawdę starali się na kanwie historycznego konfliktu stworzyć rozgrywkę, która nie mogłaby zadziałać w innych realiach. Mi te realia zupełnie nie podeszły i dlatego w niego nie gram, ale Battlefield 1 bez dwóch zdań jest jakiś. Po becie nie mogę (jeszcze?) powiedzieć tego samego o Call of Duty WWII. Jest fajnie, na tym podstawowym poziomie, na którym każde Call of Duty jest fajne. Ale nie widzę tu multiplayera, który przeniósłby drugowojenne starcia w XXI wiek, nie widzę nowych pomysłów. Wróciliśmy do korzeni, gdy świat poszedł naprzód.

Następna okazja do przetestowania bety już w najbliższy weekend. Tym razem już nie tylko na PS4, ale i na Xboksie One.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.