Assassin's Creed Valhalla: Świt Ragnaröku - obietnice bez pokrycia [RECENZJA]

Assassin's Creed Valhalla: Świt Ragnaröku - obietnice bez pokrycia [RECENZJA]21.03.2022 10:32
Assassin's Creed Valhalla: Świt Ragnaröku

Najnowsze DLC do Valhalli to wbrew szumnym zapowiedziom po prostu "jeszcze więcej Valhalli". Złe to nie jest, ale czy komukolwiek do czegokolwiek potrzebne?

Ubisoft nazywa Świt Ragnaröku "najbardziej ambitnym rozszerzeniem fabularnym w historii serii". Ponad rok od premiery Assassin's Creed: Valhalla i po dwóch innych fabularnych DLC są trochę jak przebrzmiała gwiazda rocka, która zrobiła już w karierze wszystko, ale musi sprzedać kolejny album. I podobnie zapowiedzi okazują się być ostatecznie mocno na wyrost, wszystko to już było, a akurat ambicja jest tym, czego najbardziej brakuje. 

Nowa kampania fabularna do Valhalli nie jest zła. Jeżeli koniecznie chcecie spędzić przy czymś kilkanaście godzin (mi zajęła jakieś 12), to są pewnie na to gorsze sposoby. Są też dużo, dużo lepsze.

Assassin's Creed Valhalla: Świt Ragnaröku
Assassin's Creed Valhalla: Świt Ragnaröku

Kłamstwo Yggdrasila

Świt Ragnaröku w odróżnieniu od dwóch poprzednich DLC do Valhalli nie rozgrywa się w średniowiecznej Anglii. Zamiast tego skręca w kierunku fantasy, zabierając nas do mitycznej krainy nordyckich bogów. Gracz wciela się w Odyna, nazywanego tutaj, podobnie jak w podstawowej wersji gry, jednym z jego alternatywnych imion - Havi. 

Tak jak w analogicznych sekcjach z podstawowej wersji gry, zmiana bohatera jest tylko powierzchowna. Cały czas biegamy tym samym Eivorem, z tym samym wyposażeniem i tym samym wyglądem (z jedną drobną, kosmetyczną różnicą). Bo przecież to tylko sen. Albo wizja. Albo cholera wie co.

Równie powierzchowna jest cała reszta. Mamy tu niby miejscami piękny i fascynujący świat fantasy, ale większość czasu spędzamy biegając i galopując po lasach nieodróżniających się szczególnie od tego, co widzieliśmy w podstawowej wersji gry. W oddali możemy zauważyć wielkie korzenie Yggdrasila, chyba najciekawszy wizualnie element tego świata. Jakby zapowiadały one graczowi coś wielkiego i imponującego, być może nawet "najbardziej ambitne rozszerzenie fabularne" w historii serii. Nie zdziwi was zapewne, że nigdy do nich nie trafiamy i pozostają one jedynie dekoracją.

Assassin's Creed Valhalla: Świt Ragnaröku
Assassin's Creed Valhalla: Świt Ragnaröku

Powierzchowne zmiany

Taka sama jak ten górujący nad horyzontem Yggdrasil jest reszta tego DLC. Imponujące w obietnicach i tylko w tym. Dostajemy niby możliwość zdobywania nowych umiejętności, aktywowanych w nieco inny sposób i używających nowego zasobu. Możemy latać jako kruk, bić lodem, chodzić po lawie, czy teleportować się do pozawieszanych w świecie gry znaczników. Nic z tego znacząco nie wpływa na rozgrywkę. 

Walki wciąż da się przejść naciskając cały czas lekki atak, przez co usprawnienia do arsenału zdają się kompletnie niepotrzebne. Zaś umiejętności związane z przemieszczaniem się - kruk i teleportacja - wykorzystywane są głównie w bardzo mało pomysłowych zagadkach. 

To przy okazji drugi powód, dla którego praktycznie nie korzystałem z "boskich" umiejętności bojowych. Każdorazowo można mieć wybrane tylko dwie, a zmiana wymaga znalezienia pokonanego wroga, dysponującego daną zdolnością. Wiedząc, że za każdym rogiem może czaić się element wymagający chodzenia po lawie albo wlecenia gdzieś jako kruk, wolałem już pozostać przy tych dwóch, żeby nie zawracać sobie głowy szukaniem ich, kiedy będą potrzebne.

Assassin's Creed Valhalla: Świt Ragnaröku
Assassin's Creed Valhalla: Świt Ragnaröku

Nigdy więcej drzwi

Poza tymi powierzchownymi i ostatecznie mało interesującymi nowościami, reszta Świtu Ragnaröku to po prostu więcej Valhalli. Do tego stopnia, że są tu nawet kolejne "klasztory" do zaatakowania z rzeki (nazywają się i wyglądają nieco inaczej, ale mechanizm jest dokładnie ten sam). Ba, nawet znowu trzeba szukać okien, przez które da się zniszczyć blokujące drzwi bariery.

Jeżeli jeszcze raz będę musiał szukać okien, przez które da się zniszczyć blokujące drzwi bariery, to chyba się załamię. Nie, żeby to był zły pomysł sam w sobie - to coś, co wprowadziła Valhalla. Większość skarbów i znajdziek nie leży więc sobie po prostu w świecie gry, jak bywało w poprzednich częściach, tylko wymaga rozwiązania jakiegoś prostego wyzwania logicznego. Mniej więcej połowa z nich polega na, tak, zgadliście, na szukaniu okien, przez które da się zniszczyć blokującą drzwi barierę.

Było to w porządku przez pierwsze kilkadziesiąt godzin Valhalli. A później to samo powtarzały dwa poprzednie DLC, to samo powtarza też Świt Ragnaröku. A ja naprawdę mam już dość.

Assassin's Creed Valhalla: Świt Ragnaröku
Assassin's Creed Valhalla: Świt Ragnaröku

Czas już odejść

Podobnie dość mam całej reszty. Assassin's Creed: Valhalla to naprawdę przyzwoita część serii, którą Ubisoft zajechał już do wszelkich granic przyzwoitości.

W Świt Ragnaröku nie grało mi się źle. Nie cierpiałem przy tym, nic z tych rzeczy. Były nawet momenty, że bawiłem się całkiem nieźle - szczególnie podczas eksploracji świata i interakcji z jego mieszkańcami. Dopóki fabuła nie zaczęła się przesadnie rozwadniać - a oczywiście to robi - byłem nawet zainteresowany tym, jak się potoczy. Jeżeli z jakiegoś powodu macie jeszcze apetyt na więcej Valhalii, to jak najbardziej - grajcie.

Miejcie tylko świadomość, że ostatecznie kompletnie nic z tego nie wyniknie. Ani dla rozgrywki, ani dla fabuły. Miałem nadzieję, że na koniec dostaniemy chociaż coś nowego do całościowej mitologii serii albo historii Eivora. Nic z tych rzeczy. Pokonujemy ostatniego bossa i gra puszcza napisy.

Assassin's Creed Valhalla: Świt Ragnaröku
Assassin's Creed Valhalla: Świt Ragnaröku

Kilkanaście godzin przy Świcie Ragnaröku ostatecznie zlewają mi się w jedną masę wraz z całą resztą Valhalli. Gry, przed którą spędziłem już łącznie 180 godzin. I nie wiem jak wy, ale ja nie potrzebuję już ani jednej godziny więcej - i nie potrzebowałem również przed premierą tego dodatku.

Ocena: 3/5

Grę do recenzji udostępnił nam jej wydawca, Ubisoft Polska. Graliśmy na konsoli Xbox One X. Screeny podchodzą od redakcji.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.