Assassin’s Creed: Odyssey po 20 godzinach. Koniec “asasyna”

Assassin’s Creed: Odyssey po 20 godzinach. Koniec “asasyna”01.10.2018 13:00

Parę słów o tym, dlaczego nie będzie dziś recenzji Assassin’s Creed: Odyssey.

Po jakichś 20 godzinach rozgrywki w Assassin’s Creed: Odyssey ciągle nie jestem pewien, jaka to jest właściwie gra. Jedno wiem na pewno - nie jest to Assassin’s Creed, jakiego znamy i pamiętamy z poprzednich odsłon. Nawet z Origins (nie jest to bowiem, jak niektórzy się obawiali, grecka “skórka” na Origins). I to jest bezsprzecznie bardzo dobra wiadomość.Ubisoft pozwala na publikowanie profesjonalnych recenzji Assassin’s Creed: Odyssey już dziś, na pięć dni przed premierą (gra wychodzi w piątek, 5 października). To oczywiście nie musi nic oznaczać, ale można się domyślać, że wydawca jest gry raczej pewien. Nietrudno zauważyć, dlaczego.Assassin’s Creed: Odyssey jest grą olbrzymią. Nawet w porównaniu do poprzedniej odsłony, która też wyróżniała się wielkością na tle wcześniejszych. To, co dzieje się tutaj, to naprawdę coś wcześniej niespotykanego w tej serii. I nie chodzi tu tylko o wielkość mapy. Chodzi też o liczbę nowych mechanizmów, pomysłów, schematów rozgrywki, jakie wprowadził tu Ubisoft.Przede wszystkim - tak, transformacja się zakończyła i Assassin’s Creed jest teraz pełnoprawnym action-RPG. Nie jest grą akcji z elementami RPG, nie jest jakimś gatunkowym miszmaszem, jest stuprocentowym erpegiem. Jedna z pierwszych informacji samouczka, jakie dostajemy, informuje nas o tym, jak to “decyzje będą miały konsekwencje”. I nie są to tylko czcze przechwałki. Poza statystykami przedmiotów, poziomami postaci i nowymi w serii opcjami dialogowymi, to chyba ten element najdobitniej podkreśla gatunkową przemianę.Odczuć to można już na wyspie Kefalonia, gdzie odbywa się około 6-godzinny prolog. Jedno z zadań głównego wątku polega na wykradnięciu drogocennego obsydianowego oka z posiadłości lokalnego zbira. Dający nam to zlecenie przybrany ojciec podkreśla, że bardzo istotne jest, byśmy nie dali się zauważyć. Ja oczywiście zauważyć się dałem, ale misję normalnie dało się ukończyć - nie żyjemy już w czasach, gdy w takich przypadkach wyświetla się “game over”. Co mnie jednak zdziwiło, to jak po powrocie do winnicy zleceniodawcy zobaczyłem palące się spichlerze, atakujących wszystko bandytów i jego samego, krzyczącego: “przecież mówiłem, żebyś nie dał się zauważyć”.Innym razem człowiek, który poprosił mnie o pomoc, gdy odpowiedziałem, że nie interesują mnie jego problemy, rzucił się na mnie z bronią, anulując zadanie. Mam nadzieję, że te przykłady z początku gry nie są tylko takim popisywaniem się i będzie tego więcej dalej. Bo to z całą pewnością coś dla serii nowego i miło to widzieć. Szczególnie te niespodziewane konsekwencje decyzji, objawiające się w sposób ciekawy nawet w gatunku RPG.Czymś zupełnie nowym jest również system najemników, trochę przypominający Middle Earth: Shadow of Mordor. W toku rozgrywki poznajemy tożsamość kolejnych potężnych wrogów, wyświetlających się wraz z rangą na osobnym ekranie. Ich eliminowanie daje wyjątkowe nagrody, a oni sami są również w stanie polować na gracza - jeżeli ten dopuści się określonej liczby “niedozwolonych” czynów, takich jak napadanie na wojskowe obozy czy kradzieże (nie można tu już, jak w Origins, zabierać sobie wszystkiego, co nie jest przybite do podłogi - część rzeczy ma właścicieli i jeżeli je zabierzemy - wzrośnie nagroda za nas, a wraz z nią zainteresowanie najemników).Ten system również przedstawiany jest graczowi w prologu, gdzie jeden z takich najemników zaczyna go ścigać z powodów fabularnych. Trochę to przypomina sytuację z filmu “It Follows”. Zainteresowany nami najemnik cały czas idzie powoli w naszą stronę (widać go jako ikonkę na mapie). W tym wypadku jest on w dodatku o kilka poziomów silniejszy i praktycznie niemożliwy do pokonania - trzeba więc wykonywać zadania poboczne, zdobywać silniejszy ekwipunek i zdolności postaci, jednocześnie cały czas pamiętając o tym zagrożeniu.Tworzy to sytuacje, przypominające trochę bardziej Far Cry’a niż Assassin’s Creeda - gdy wspomniany najemnik zaczyna atakować nas, gdy akurat jesteśmy w trakcie podkradania się do jakiejś fortecy, wymuszając zmianę planów i szybką improwizację. Zresztą to podobieństwo do innej serii Ubisoftu jest też dobrze widoczne w innych momentach - takich wynikających z systemów gry, dynamicznych sytuacji jest więcej i cała rozgrywka sprawia przez to wrażenie znacznie bardziej zaskakującej, mniej z góry zaplanowanej przez twórców, a bardziej doświadczanej na bieżąco przez gracza.Inną nowością jest możliwość bezpośredniego zaangażowania się w wojnę między Ateńczykami a Spartanami i zdobywania poszczególnych obszarów mapy w imieniu jednych bądź drugich. W ramach takiego podboju musimy zabijać znajdujących się na danym terenie żołnierzy, palić zapasy żywności i wykradać pieniądze, przeznaczone na żołd. Po wykonaniu dostatecznie dużej liczby tego typu wyzwań siła broniącego danego obszaru dowódcy spada i możliwe jest zabicie go.Na pierwszym obszarze, w którym to robimy, podbój kończy się spektakularną bitwą, w której na ekranie walczą ze sobą lekką ręką dziesiątki Spartan i Ateńczyków. Biorąc w niej udział i eliminując kolejnych wrogów przechylamy pasek zwycięstwa na stronę tych pierwszych i pieczętujemy podbój.Jest też znane z Assassin’s Creed: Black Flag pływanie statkiem, wzbogacony o system rekrutowania załogi. Jej poszczególni członkowie (wybrani jako przyboczni) dają dodatkowe bonusy, a ich rekrutowanie jest możliwe w zadaniach (gdzie np. poznana jeszcze w prologu Odessa, potomkini Odyseusza, po skończeniu jej serii zadań oferuje swoje usługi i przyłącza się do naszej załogi); ale również podczas samej rozgrywki - każdego wroga można zamiast zabijania oszołomić i przekabacić na swoją stronę.Słowem, jest tego wszystkiego strasznie dużo. Na tyle dużo, że po wspomnianych 20 godzinach trudno jeszcze powiedzieć, na ile składa się to w spójną całość. Jedno można powiedzieć na pewno - jest ciekawie. Gram dalej z dużym zainteresowaniem i niemałą satysfakcją, mając nadzieję, że już do piątkowej premiery będę w stanie napisać recenzję i wystawić ocenę.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.