Apache: Air Assault - recenzja

Apache: Air Assault - recenzja28.11.2010 12:56
marcindmjqtx

Do tej pory, jeśli chcieliśmy usiąść za sterami śmigłowca, mogliśmy liczyć jedynie na epizody w popularnych strzelaninach. Gaijin Entertainment postanowiło coś z tym zrobić, ale podobnie jak ich wcześniejsza gra - IL-2 Sturmovik - Apache: Air Assault jest skierowany do węższej rzeszy graczy, niż można się było spodziewać.

Łatwo... usnąć Demo narobiło mi smaka na sympatyczną strzelaninę, ale już po kilku misjach kampanii w pełnej grze okazało się, że Air Assault ma zupełnie inne ambicje. Powiedzmy sobie szczerze - na poziomie trudności Training gra jest po prostu nudna i spełnia jedynie funkcję "przedszkola" dla nieopierzonych pilotów.

Gracz musi prosić się o kłopoty, wlatując w krzyżowy ogień kilku stanowisk AA, albo zupełnie nie zważać na ostrzał, by uszkodzić śmigłowiec. Rzadko jednak oznacza to poważniejsze kłopoty. Owszem, bez jednego silnika śmigłowiec z ważki zamienia się w latającego słonia, a zniszczenie radaru oznacza, że bezużyteczne są nie tylko kierowane rakiety Hellfire, ale też wyświetlacz, na  którym nie zobaczymy oznaczeń celów. Koniec misji? Gdzie tam! Możemy skorzystać ze specjalnego lądowiska, w którym wszelkie usterki zostaną naprawione, albo po prostu wykorzystać kolejne "życie", których na tym poziomie trudności mamy aż cztery.

Nie myślcie tylko, że sam fakt, iż trudno o zawalenie misji oznacza frajdę płynącą z beztroskiego przetrzebiania oddziałów wroga kolejnymi salwami rakiet. Arsenał jest bardzo ubogi i zamyka się w działku 30 mm, niekierowanych rakietach, pociskach Hellfire oraz rakietach powietrze-powietrze. O ile pierwsze dwa typy śmiercionośnych zabawek są dostępne w zasadzie przez cały czas, to oczekiwanie na przeładowanie pozostałych bywa krępujące, zwłaszcza gdy wokół kręci się stado Hindów.

Scenariusz?

W zabawie nie pomaga fakt, że misje wydają się sklecone na kolanie. Na dobrą sprawę przypominają najbardziej schematyczne strzelaniny, w których po dojściu do oznaczonego punktu zewsząd wylewają się wrogowie. Nieważne, że przed chwilą wybiliśmy wszystkich żołnierzy w wiosce. Gdy będziemy ochraniać przejeżdżający przez nią transport marines, przeciwnicy znów wybiegną z chatek lub bez skrępowania pojawią się znikąd. Ta przewidywalność dokłada swoją cegiełkę do kolejnych ziewnięć. Nie ma problemu z ustawieniem się zawczasu i czekaniem, aż sylwetki żołnierzy zapłoną białym światłem w świetnie zrealizowanej termowizji.

I proszę, nie pytajcie mnie, jacy to marines i z kim poza morskimi piratami walczymy w trzech fikcyjnych teatrach wojennych. Wstęp do misji to ściana tekstu, którą oglądamy w trakcie ładowania planszy, a późniejsze komunikaty radiowe wyjaśniają niewiele więcej.

Kolejnym rozczarowaniem jest fakt, że w trakcie misji nie są zapisywane żadne punkty kontrolne. W większości zadań na najłatwiejszym poziomie faktycznie nie są one potrzebne. Czasem zdarza się jednak, że pod koniec misji przeciwnicy są spuszczani ze smyczy tak szybko, że gracz nie daje rady. Nie tyle zapewnić bezpieczeństwa sobie, co przyjaznym jednostkom, których musimy bronić. Wtedy nie pomaga nawet dodatkowe życie - misję trzeba zaczynać od początku. Rezygnacja z tak podstawowej mechaniki to zwykły strzał we własne kolano. Na szczęście większość misji zajmuje od 10 do 15 minut.

Przyjemne męki Poza poziomem trudności Training mamy jeszcze dwa. Model lotu jest w obu taki sam, ale Veteran góruje nad Realistic brakiem dodatkowych żyć i nieskończonej amunicji. Po wystrzeleniu wszystkich rakiet musimy znaleźć lądowisko, by uzupełnić zapas. Na nim rozgrywka zaczyna nabierać sensu, a powyższe wady nie rażą już tak w oczy.

Grę testowałem na padzie i naprawdę żałowałem, że nie mam w domu joysticka. Samo zapanowanie nad maszyną to naprawdę ciężki kawałek chleba, ale jednocześnie również nowe manewry, których wcześniej nie mogliśmy wykonać z powodu ograniczeń. Pozbawienie się wspomagaczy skutkuje powrotem tego, czego bardzo brakuje, gdy gra trzyma nas za rękę - emocji.

Wcześniej po prostu leciałem nad wskazane cele, odpalałem salwę za salwą i leciałem dalej. Przy podejściach na wyższym poziomie trudności nieodzowny jest już ostrożny zwiad, wypatrzenie i wyeliminowanie z bezpiecznej odległości najbardziej zagrażających nam jednostek wroga. Ochraniając z powietrza sojuszniczych żołnierzy, nie możemy  już po prostu wisieć nad nimi, nie przejmując się kolejnymi komunikatami o lecących w naszą stronę pociskach. Musi więc jednocześnie koncentrować się na panowaniu nad maszyną, ochranianiu sprzymierzeńców i wyeliminowaniu grożących nam celów. Nie jest łatwo, ale dużo ciekawiej, niż poprzednio.

Niestety, misje wcale nie są mniej schematyczne, więc w razie wpadki obserwujemy ponownie ten sam scenariusz i możemy w zasadzie w ciemno wybierać kolejne cele. Przydatną sztuczką jest na przykład chwilowe oszczędzenie ostatniego wroga do momentu, gdy ustawimy się w pozycji pozwalającej skutecznie odeprzeć falę przeciwników, którzy pojawią się po jego śmierci. Tanie zagranie, ale skoro autorom nie chciało się opracować kilku schematów, to trudno mieć pretensje do graczy, którzy ich lenistwo wykorzystują.

Tryby Kampania (którą z braku lepszego słowa muszę nazwać fabularną) składa się z 16 misji i jest do zaliczenia w około cztery godziny. Zanim jednak podniosą się głosy, że to strasznie mało, spieszę z wyjaśnieniem, że to nie ona jest głównym daniem Apache: Air Assault. Gaijin przygotowało bowiem 13 misji, stworzonych z myślą o współpracy od dwóch do czterech graczy. Można oczywiście grać w nie samemu (albo we dwie osoby na jednym telewizorze, choć rola operatora działka 30 mm to nużąca zabawa), ale dopiero w komplecie rozgrywka nabiera rumieńców.

Autorzy bardziej na luzie podeszli tu do sprawy misji. Mamy więc między innymi obowiązkowy wyścig czterech Hindów przez kanion, w którym dodatkowo stacjonuje zatrzęsienie wyrzutni AA, walki z chmarami obcych jednostek, a nawet możliwość polatania bezzałogowym śmigłowcem zwiadowczym i oznaczania celów dla kolegów. Jest różnorodnie, ciekawie i trudno. Niestety jest również pusto na serwerach. Skompletowanie ekipy, w której  ktoś nie wleci w grunt po kilku sekundach od startu misji, to niestety olbrzymia rzadkość.

Gdyby się nie udawało, jest jeszcze tryb Free Flight, w którym ustalamy podstawowe parametry (lokacje, rodzaj i wyszkolenie jednostek wroga i sojuszniczych itp.) i bez zbędnego przedłużania ruszamy na łowy.

Werdykt Apache: Air Assault wywołuje we mnie mieszane uczucia. Nie da się ukryć, że to niedopracowany technicznie i niezbyt piękny symulator śmigłowca bojowego, z misjami, których konstrukcja urąga fanom gatunku, do których jest skierowany. Na pewno nie mają tu czego szukać fani zręcznościowego podejścia do sprawy. Szybko zniechęci ich skomplikowane sterowanie i brak fajerwerków.

Produkcja studia Gaijin oferuje jednak naprawdę ciekawy tryb dla czterech graczy, który wynagradza cierpliwość w przeczesywaniu internetu w poszukiwaniu chętnych. Na horyzoncie nie czai się też żaden inny tytuł, w którym wirtualni piloci śmigłowców mogliby pokładać swoje nadzieje, a do tego Air Assault w sklepach kosztuje niecałe 140zł. Przed wycieczką do sklepu musicie po prostu zastanowić się, ile jesteście w stanie wybaczyć w zamian za możliwość podjęcia próby okiełznania Apache.

Maciej Kowalik

Wybrane dla Ciebie
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.