Wolfenstein 3D - 20 lat gry, która zmieniła świat. I wywróciła mój żołądek do góry nogami

Wolfenstein 3D - 20 lat gry, która zmieniła świat. I wywróciła mój żołądek do góry nogami10.05.2012 16:27
marcindmjqtx

W zeszłym tygodniu Wolfenstein 3D, jedna z najważniejszych gier w historii, świętowała 20 już urodziny. Tyle wspomnień!

Za każdym razem gdy rozpoczyna się dyskusja o szkodliwym wpływie brutalnych gier i konieczności ograniczania najmłodszym dostępu do nich, z pewnym rozrzewnieniem wspominam początki swojego grania. Była pierwsza połowa lat 90. w domu nie było jeszcze komputera osobistego, więc świat gier poznawałem przychodząc do pracy ojca, gdzie stały maszyny z takimi klasykami na dysku jak pierwszy Commanche, Supaplex, Prince of Persia. W pewnym momencie pojawiło się tam też Wolfenstein 3D. Gra ociekająca krwią, oferująca możliwość strzelania do skrzeczących po niemiecku nazistów. W finale na gracza czekał Hitler! Idealna produkcja dla 8-9 latka! Przynajmniej zdaniem mojego ojca.

Aby uczcić jubileusz Wolfensteina id Software udostępniło grę w przeglądarce. Sprawdźcie sami.

Wolfenstein 3D powstał w 1992 roku rękami id Software, sześcioosobowej grupy pod przewodnictwem dwóch Johnów: Romero i Carmacka. Swoje pierwsze prawdziwe pieniądze za robienie gier zdobyli za sprawą Comandera Keena, gry platformowej w stylu Super Mario. Rok przed Wolfensteinem stworzyli Hovertank i Catacomb 3-D, dwie gry z trójwymiarowym labiryntem obserwowany z perspektywy pierwszej osoby. Jednakże dopiero przerobienie tego pomysłu na strzelanie do nazistów przyniosło im oszałamiającą sławę.

Tytuł gry nawiązywał do wydanego w 1981 roku Castle Wolfenstein, w którego za młodu grali członkowie id. Wolfenstein 3D był wręcz swego rodzaju""trójwymiarową adaptacją" starej gry, o której oryginalny autor, Silas Warner, w ogóle nie wiedział. Gdy już po premierze Romero i Jay Wilbur spotkali Warnera, gra mu się bardzo spodobała i złożył autograf na pudełku z "wersją 3-D”.

Oryginalny Castle Wolfenstein

Fabuła była banalna i chyba nawet nie zdawałem sobie sprawy z jej istnienia. Dziś wiem, że B.J. Blazkowitch był uwięziony w zamku Wolfenstein i musiał wywalczyć sobie wolność wyżynając hordy nazistów. Dla mnie wówczas gra była po prostu wariacją na temat Czterech Pancernych i Psa, ale na ekranie monitora.

Gdy rozmawiamy dzisiaj o możliwościach drzemiących w cyfrowej dystrybucji i natychmiastowym dostępie do gier często zapominamy, że na początku lat 90. internet w Stanach Zjednoczonych wyglądał zupełnie inaczej niż w Polsce.

Wolfenstein 3D był po części tym, co dzisiaj nazywamy "grą z cyfrowej dystrybucji”, tylko, że wtedy to nazywało się "shareware”. Na dodatek był też tym, co dzisiaj nazywamy "grą epizodyczną” i co kilka lat temu, gdy Valve użył tego określenia na dodatki do Half-Life 2 z 2004 roku pachniało niesamowitą nowością. Ba, Wolfenstein 3D był też grą testowaną za pośrednictwem sieci, bo autorzy rozsyłali próbną wersję graczom do betatestów.

Gracze mogli za darmo pobrać z sieci BBS (Bulletin Board System) za pomocą swoich modemów pierwszy epizod Wolfensteina, a jeśli im się spodobał, za resztę zapłacić i otrzymać pocztą. Oczywiście zestaw wszystkich epizodów był bardziej opłacalny niż paczka z trzema.

5 maja 1992 roku gra została przesłana na serwery. Początkowo planowano wydanie łącznie trzech epizodów, ale jako, że stworzenie jednego poziomu zajmowało id mniej więcej dzień, postanowiono rozszerzyć grę dwukrotnie, aż do sześciu epizodów. Łącznie oznaczało to kilkadziesiąt poziomów. Za 50 dolarów.

Ogółem licząc, budżet gry wyniósł 25 tysięcy dolarów. Ich dotychczasowy sukces, Commandor Keen, przynosił około 30 tysięcy dolarów miesięcznie. Pierwszy czek ze sprzedaży Wolfensteina opiewał na... 100 tysięcy dolarów. Na koniec roku ich zyski zaczęły być liczone w milionach.

Nie wiem w jaki sposób mój ojciec zdobywał gry. Wówczas w państwowym ośrodku badawczym w którym pracował było kilku młodszych od niego kolegów, którzy grali po pracy na służbowych komputerach. Podejrzewam, że jak wszyscy brali od znajomych, albo właśnie z raczkującej w Polsce sieci. Ojciec specjalnie zostawał nieco dłużej w pracy abym mógł sobie pograć lub drukować cliparty z Corela na gigantyczny ploterze stojącym w jego pokoju.

Dzisiaj dyskusja pomiędzy miłośnikami konsol i pecetów często sprowadza się do tego, czym lepiej jest sterować w strzelankach: padem czy myszką i klawiaturą. Wolfenstain powstał w czasach, gdy w FPS-ach jeszcze nie korzystano z myszek, dzięki czemu grało się w nie trochę tak jak w dzisiejsze gry wyścigowe. Wolfenstein był bardzo szybki, pędziło się pikselowymi korytarzami i zabijało hordy nazistów. Od tempa mogło się zwrócić w głowie. I zawróciło - pewnego razu podczas gry zrobiło mi się po prostu niedobrze i zwymiotowałem prosto na stanowisko pracy mojego ojca.

Z tego co pamiętam, następnego dnia mama nie puściła mnie do szkoły.

Była to jedyna gra, która wywołała u mnie nudności. Spędziłem potem setki (tysiące?) godzin na strzelankach, nigdy też nie skarżyłem się na chorobę lokomocyjną. Gra id Software była wyjątkowa. Przez wiele lat nie mogłem znaleźć drugiej osoby, która miałaby podobne objawy podczas Wolfensteina co ja. Okazuje się jednak, że w żadnym wypadku nie byłem odosobniony. Gracze dzień i noc wydzwaniali do siedziby id i ich wydawcy z zażaleniami na nudności wywołane przez grę. Niektórzy uważali, że to dlatego, że zwiedzanie korytarzy było takie płynne. Inni obarczali winą szybkie tempo poruszania się. Ówczesne amerykańskie fora dyskusyjne pełne były historii na ten temat.

Posłuchaj Johna Carmacka wspominającego pracę nad Wolfenstien 3D

Jednakże nudności były niczym w porównaniu ze skalą oburzenia wywołaną poziomem przemocy zaprezentowanej w Wolfensteinie. Gdy wydawca pudełkowej wersji gry jeszcze przed jej wydaniem zwrócił uwagę, że jest trochę zbyt krwawa, reakcją id Software było... zamieszczenie jeszcze większej ilości obrazów pełnych krwi i przemocy. Ze ściany zwisały kościotrupy, naziści byli przerabiani na krwawe ochłapy, po korytarzach walały się zwłoki. Wolfenstein 3D był czymś drastycznie innym niż Commandor Keen.

I gracze oszaleli na jego punkcie.

Potem nastąpiły kolejne gry id Software, jeszcze większy sukces Dooma, Quake'a. Ale to właśnie Wolfenstein jest uważany za pierwszą strzelankę. Setki jego naśladowców uczynił zapoczątkowany przez amerykanów gatunek jednym z najpopularniejszym w historii gier.

Lata później, już gdy byłem w liceum, Wolfenstein, czy też jego demo, zostało umieszczone na płycie dodawanej do CD-Action. Zainstalowałem, odpaliłem, chwilę pograłem i nie uwierzycie, co się stało...

Przy pisaniu tekstu korzystałem z "Masters of Doom” Davida Kushnera, świetnej książki poświęconej id Software, którą Wam z całego serca polecam.

Konrad Hildebrand

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.