Właśnie dlatego nie mamy porządnej gry o Strażnikach

Watchmen: The End Is Nigh? Dajcie spokój. Autorzy The Mark of Kri pracowali nad czymś dużo ciekawszym.

Niezastąpione w takich tematach Unseen64 podrzuca nam kolejną historyjkę z gatunku "co by było, gdyby". Co by było, gdyby Warner Bros. złapało przynętę, kiedy studio BottleRocket Entertainment próbowało podpisać z wydawcą umowę na grę o Batmanie? Być może byłaby katastrofa, bo gracze nie mieliby szansy na poznanie trylogii Arkham od studia Rocksteady. Tej decyzji na najwyższych szczeblach pewnie nie żałujemy. Ale co by było, gdyby BottleRocket dokończyło prace nad swoją grą, biorącą na warsztat Strażników? Tego nigdy się nie dowiemy, ale produkcja, o której opowiada w poniższym materiale Liam Robertson brzmi jak coś, w co chciałbym zagrać.

Koncept kroniki, dokumentującej udział Strażników w historycznych wydarzeniach, które kształtowały rzeczywistość świetnie splata się z filmem Snydera. Reżyser chciał zresztą trzymać pieczę nad projektem, który miałby być mocno związany z jego filmową wizją. Możliwość wcielenia się w Komedianta (brutalna siła i gnaty), Rorschacha (skradanka i ciche eliminacje) i Nocną Sowę (bojowe gadżety) oznaczała trzy typy rozgrywki, a czasem również trzy perspektywy spojrzenia na te same wydarzenia.

Ale nie wyszło. Snyder chciał zmiany umowy pomiędzy Warnerem i developerem, a studio desperacko potrzebowało zastrzyku gotówki, więc zdecydowało się podpisać z innym wydawcą umowę na grę o Flashu. Wydawca upadł. Projekt również, a fanom strażników została uboga nawalanka o podtytule The End is Nigh. Szkoda tym większa, że chyba nie zanosi się na jakiś renesans popularności tej serii. A we właściwych rękach Strażnicy mogliby być materiałem na kapitalną grę.

Maciej Kowalik