Vikings: Wolves of Midgard - recenzja. Ragnarök niepotrzebny

Vikings: Wolves of Midgard - recenzja. Ragnarök niepotrzebny06.04.2017 11:43
Maciej Kowalik

Myślałem, że czas podrabiania Diablo mamy już za sobą.

Victor Vran czy The Incredible Adventures of Van Helsing - by nie wspomnieć już o grach, które nie tyle Diablo kopiują, co rzucają mu wyzwanie - pokazywały, że można na ogranych fundamentach stworzyć coś ciekawego. Tego samego próbuje Games Farm z Wolves of Midgard, ale zalicza zbyt dużo potknięć, by liczyć na sukces. Choć daleki jestem od twierdzenia, że jest to gra zła.

Platformy: PC, PS4, Xbox One

Producent: Games Farm

Wydawca: Kalypso Media Digital

Dystrybutor: cdp.pl

Data premiery: 24.03.2017

Wymagania: 2,1 GHz Dual Core; 4 GB RAM; GTX460 2GB

Graliśmy na PS4. Grę do recenzji udostępnił dystrybutor, zdjęcia pochodzą od redakcji.

Trzy kampanie, które składają się na opowieść o wodzu plemienia Wikingów (można grać też kobitką) walczącemu najpierw o odbudowanie zniszczonej atakiem lodowych gigantów osady, a potem starającego się powstrzymać Ragnarök, zaliczyłem w 13 godzin. Moje wrażenia zmieniały się w tym czasie dwukrotnie. Na gorsze.Przez kilka pierwszych godzin towarzyszyła mi myśl, że Wolves of Midgard jest lepsze niż sądziłem. Bardzo dynamiczne jak na hack and slasha. Uzbrojony w tarczę i miecz Maciu Macioffson sprawnie przeskakiwał od jednego przemielonego wroga do drugiego. Gdy wchodził "krytyk", czas zwalniał, a kamera robiła najazd na żegnające się z ciałem członki pechowego przeciwnika. Po wbiciu kilku poziomów szlachtowanko zaczęło być urozmaicanie przez ciosy specjalne.

W Wolves of Midgard nie ma klas postaci jako takich. Zamiast tego do każdego stylu walki (broń dwuręczna, broń i tarcza, kostur, łuk, broń w każdej ręce) przyporządkowany jest bóg z nordyckiej mitologii. Ofiarując mu zdobytą na polu walki krew, możemy kupować umiejętności pasywne i aktywne.A potem je ulepszać. Wystarczy zmienić uzbrojenie, by zmienić ich zestaw. W teorii to rozwiązanie pozwala na elastyczność i zmianę stylu zabawy w trakcie jednej rozgrywki bez konieczności tworzenia nowej postaci. W praktyce - rozwijając umiejętności miecza i tarczy, miałem dokładnie zerową motywację, by próbować czegoś innego. Po co w połowie gry porzucać umiejętności i od zera ładować się w inne drzewko?

Na normalnym poziomie trudności gra absolutnie nie zmusza do żadnego wysiłku czy kombinowania z buildem. Zresztą atakujące gracza hordy są tu skromniejsze niż u konkurencji. Częściej walczymy z mniejszą liczbą silniejszych - korzystających z umiejętności czy potrafiących blokować ciosy - wrogów niż z zalewem mięsa armatniego. Dzięki temu walka jest ciut bardziej osobista, choć nie będę też czarował - to wciąż hack and slash, więc siekanie, siekanie siekaniem pogania.Dużym plusem gry jest sensowne czerpanie z mitologii nordyckiej. Ale nie tylko, bo w trakcie przygody przyjdzie nam szukać sprzymierzeńców również na ziemiach Albionu - pewnie wiecie, co to oznacza. W ogóle jeśli idzie o różnorodność lokacji, to Wolves of Midgard naprawdę daje radę. Wpleciono też urozmaicenia - w skutych lodem jaskiniach Niflheimu od czasu do czasu trzeba się ogrzać przy palenisku. W lokacjach wypełnionych ogniem i lawą - odwrotnie. Choć dziwi na przykład fakt, że taki twardziel jak Maciu Macioffson mógłby bać się ciemności, przed którą ratują pochodnie.Jedne lokacje wyglądają lepiej, inne gorzej, ale patrząc na dewelopera i wydawcę, spodziewałem się tu dużo niższych walorów produkcyjnych. Tymczasem to całkiem ładna gra. A najlepszym elementem oprawy jest fantastyczna ścieżka dźwiękowa. Bynajmniej nie grająca na jedno - folkowe - kopyto, a mocno urozmaicona, dająca motywacyjnego kopa, by przeć przed siebie.No właśnie - przeć. Gdy minęły pierwsze godziny, podczas których okazało się, że Wolves of Midgard nie jest takie złe, miesiąc miodowy się skończył. O ile początkowo zachwycało mnie zróżnicowanie przeciwników, to później okazało się, że cały czas widuję tych samych. I nawet mając kilka poziomów mniej niż oni - bo dość prędko dałem sobie siana z nużącymi misjami pobocznymi pokroju "wróć jeszcze raz na tę samą mapę i zabij 50 wilków" - dalej nie musiałem się spinać.Za to zaczęły denerwować braki systemu walki. W przypadku większych wrogów gra zalicza trafienia losowo. Uciekałem więc spod topora czy kopniaka, a i tak pasek zdrowia malał. Do unikania ataków służy tu turlanie się, ale ma takie opóźnienie, że w praktyce w większości przypadków jest bezużyteczne.

Mocno rozczarowują też zawsze wpisane w ten sam schemat misje, z najdurniejszym backtrackingiem jaki można sobie wyobrazić. Nie ma tu co liczyć na skróty. Gdy dojdziesz do celu, gra i tak wyśle cię na drugi koniec mapy. Czasem nawet na trzeci i czwarty, bo do otworzenia bramy konieczne będzie jakieś ustrojstwo.A schemat, o którym wspomniałem, oznacza, że przed spotkaniem z bossem lokacji zawsze trafimy na kociołek odnawiający zdrówko i użycia leczniczego totemu. W trakcie przechodzenia misji nie ma się więc co oszczędzać. Zresztą bossowie - z kilkoma wyjątkami - to słabiutki element gry. Sami zobaczcie starcie z parką z drugiej połowy rozgrywki. Bez przygotowania, bez kombinowania.Wolves of Midgard rozczarowuje też w temacie absolutnego abecadła gatunku. Niby możemy sprowadzić do wioski kowala, płatnerza, mistrza run i jeszcze kilku specjalistów. Ale po co korzystać z ich usług, gdy po godzinie-dwóch cały ekwipunek gracza składa się już ze zdobytych na wrogach legendarnych przedmiotów? Po co miałbym wykuwać zbroję, gdy do wyboru mam pancerze Odyna, Beowulfa czy Fafnira? Początkowo przejmowałem się jeszcze tym, że ciężka tarcza czy zbroja spowalnia bohatera, ale potem doszedłem do wniosku, że nie ma to żadnego wpływu na rozgrywkę. A swojego arsenału nie zmieniałem przez jakieś ostatnie 4 godziny kampanii.Kampanii, która jest zresztą o połowę za długa. Która zwyczajnie nudzi i traci atuty, gdy wysyła gracza na kolejną misję, która ewidentnie została dodana, by wydłużyć czas rozgrywki. Jak na dłoni widać tu zadania z jakimś pomysłem na siebie i "spulchniacze". Pod koniec już bezceremonialnie ziewałem i oglądałem seriale na tablecie. Bez nich pewnie bym przy Wolves of Midgard zasnął, bo wszystko, co gra miała mi jeszcze do zaoferowania, widziałem wcześniej.

Jest tu tryb sieciowej kooperacji i nawet działa. Nie ma natomiast nic więcej. No, poza New Game+, które zachowuje poziom i umiejętności, ale odbiera wszystkie przedmioty. Ale nie wiem, czemu ktokolwiek chciałby przechodzić Wolves of Midgard dwa razy.

Gra byłaby dużo lepszą propozycją dla fanów gatunku, gdyby nie była wypchana niepotrzebną watą. Niepotrzebną z punktu widzenia frajdy gracza, ale chyba konieczną, gdy chce się sprzedawać grę za 220 zł - właśnie tyle wersja konsolowa kosztuje w sklepie dystrybutora. Kogoś mocno poniosło. To nie jest tytuł zły. Ale w tych okolicznościach absolutnie zbędny. Nic nie stracicie, po prostu go ignorując.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.