The Club - recenzja

The Club - recenzja06.05.2008 22:18
marcindmjqtx

Bizarre Creations znamy przede wszystkim ze świetnie wykonanych gier z serii Project Gotham Racing oraz wciągającego Geometry Wars. Każdy deweloper jednak w pewnym momencie szuka jakiejś innowacji dla swoich projektów i zaczyna tworzyć coś nowego i interesującego. Tak samo było z programistami Bizarre, którzy to porzucili znany schemat gier wyścigowych i postanowili spróbować swoich sił w bardzo popularnym obecnie gatunku shooterów. Mając tak dużą konkurencję na rynku chcieli spróbować nas czymś zaskoczyć i tak właśnie powstał The Club.

Niestety, o ile idea stojąca za tym tytułem podobała mi się, gdy mówili o niej sami twórcy czy też, gdy widziałem krótkie trailery, to gdy sam zasiadłem do gry okazało się, że sama rozgrywka to za mało. The Club próbuje być współczesną produkcją 3D z duchem starych, old-schoolowych shooterów. W dodatku bardzo silnie widać, że Bizarre pracowało wcześniej nad wyścigami. Próby wplecenia w mechanikę strzelaniny elementów wyścigu czy też punkty za styl to praktycznie przeniesienie Project Gotham Racing na pole bitwy. Tutaj nie tylko liczy się ilu wrogów zabijemy, ale również jak szybko tego dokonamy i w jakim stylu. Za każdego zastrzelonego przeciwnika otrzymujemy punkty, których liczba będzie zależeć od tego gdzie go trafiliśmy oraz z jakiej odległości został zdjęty. Jest jeszcze mnożnik, który z każdym kolejnym zabitym podskakuje o jeden i opada za każdym razem, gdy zbyt długo nie poleje się krew. Teraz zostało już tylko przebiec przez planszę zabijając wszystko, co się rusza i na końcu spojrzeć na tablicę wyników czy uzyskaliśmy najlepszy rezultat. To cała mechanika gry i choć jest ona zgodna z duchem zabawy arcade to powoduje, że The Club nie oferuje nam nic ciekawego i szybko staje się powtarzalnie nudna.

Niestety fabuła, a raczej jej brak również nie przekonuje do sięgnięcia po The Club. Początkowe intro daje nadzieję na to, że historia rozwinie się w trakcie gry, ale nic takiego nie następuje. Na początku dowiadujemy się, czym jest tytułowy klub i dlaczego chcemy do niego należeć. Jeśli na przykład świetnie wyszywasz na drutach to zapisujesz się do takiego kółka zainteresowań, gdzie będziesz mógł rywalizować w robieniu najlepszych serwetek czy swetrów. Tutaj mamy podobny klub tylko dziedzina inna, jest to jak możecie się domyślać sztuka zabijania. Na tym wstęp się kończy i przechodzimy do zabawy.

Wybieramy jednego z ośmiu zabójców, z których każdy ma jakąś ukrytą agendę, żeby stanąć do walki na arenach. Mamy tu rosłego Rosjanina Dragova, który przedstawiony jest praktycznie jak Stallone w Rockym biegający na mrozie z pniami na karku, z tą tylko różnicą, że tutaj przelatują rakiety. Inni zaproszeni do klubu to: hazardzista Finn, policjant Renwick, działający pod przykrywką agent Kuro czy też człowiek-zwierze Nemo. Co prawda od początku mamy dostęp jedynie do 6 postaci, ale pomimo różnic w statystykach (szybkość, siła, wytrzymałość) nie mamy specjalnie potrzeby czy ochoty na dalszą walkę, gdy już przejdziemy grę naszym wybrańcem. Ewidentnie czuje się tutaj niewykorzystany potencjał, ponieważ filmik ukazujący zakończenie historii dla danego bohatera to za mało, żeby ktokolwiek zmuszał się do przechodzenia całego turnieju ponownie.

Tak, dobrze zrozumieliście - cała fabuła to dwa filmiki, a przejście głównego trybu dla pojedynczego gracza to raptem 4 godziny. Co gorsza, pomimo, że turniej to tak naprawdę 5 różnych typów zawodów to rozgrywka ogranicza się do dwóch. Nie ma przecież znaczenia czy musimy po prostu dotrzeć do wyjścia, czy dokonać tego w określonym czasie, a może po prostu obiec plansze w kilka okrążeń. Jedyne, co musimy w trakcie robić to biec i strzelać, bo inaczej po prostu zginiemy czy wyczerpiemy limit czasowy. Pozostałe dwa tryby są tak zaskakująco podobne do siebie, że gdyby nie informacja w grze nie wiedziałbym, że w ogóle czymś się różnią. Zasadniczo musimy przeżyć do końca czasu, nie wybiegając spoza danej strefy na dłużej niż 5 sekund, bo inaczej zdetonowane zostaną ładunki wybuchowe, które mamy wszczepione pod skórę. Oczywiście z każdej strony napierają przeciwnicy, więc nie pozostaje nam nic innego jak walczyć o przetrwanie.

Jak widzicie Bizarre ewidentnie próbuje nam sprzedać tę samą mechanikę na kilka różnych sposobów, co niestety nie bawi. Jasne możemy wielokrotnie podchodzić do tych samych plansz, a ponieważ położenie przeciwników oraz bonusowych celów, które podnoszą mnożnik, się nie zmienia, więc wystarczy wyuczyć się pewnych działań na pamięć by uzyskać najlepszy możliwy wynik. Pytanie tylko, po co? Jeśli nie macie obsesji na punkcie bycia pierwszym, to nie odblokowujemy w tej grze tak naprawdę nic, dla czego warto by powtarzać dany poziom. Nie otrzymujemy żadnych dodatków poza playlistami złożonymi z kilku plansz z turnieju, w których znowu możemy pobijać rekordy. Niestety sama rozgrywka jest płytka, co powoduje znudzenie, a nawet niechęć, jeśli dłuższy czas spędzamy biegając i strzelając. Na plus muszę nadmienić, że przejście każdej z plansz zajmuje nie więcej, niż kilka minut, więc nadaje się na krótkie odstresowujące sesyjki.

Wizualnie gra prezentuje się przyzwoicie, przy czym przyjęty tutaj styl opuszczonych, zniszczonych czy brudnych miejscówek jak najbardziej pasuje klimatem do tego rodzaju klubu. Odwiedzimy niemiecką hutę stali, wąskie uliczki Wenecji, zamknięty magazyn, posiadłość, bunkier, a na końcu trafimy nawet do strefy wojny. Swoją drogą w ostatniej miejscówce możemy trafić na żółto-granatowe pociągi, takie same, jak te używane przez PKP, więc niedaleko nam do pola bitwy. Szkoda tylko, że plansze najczęściej są niewielkich rozmiarów i sporą część gry przemierzamy wąskimi korytarzami, którymi możemy biec tylko do przodu. Tutaj znów przypominamy sobie, z czego słyną panowie z Bizarre, bo tak naprawdę mamy wrażenie biegania po wyznaczonych trasach, dokładnie jak na wyścigach. Jeśli chodzi o postacie to nie mam im nic do zarzucenia, choć chętnie zobaczyłbym lepszą animację czy też większą różnorodność przeciwników, ale nie ma z tym takiego problemu, ponieważ rozgrywka jest na tyle dynamiczna, że nie zauważamy nawet, kogo zabijamy.

Całkiem odwrotnie jest w trybie multiplayer. Zaczynając od split-screena po typową grę online, plansze po prostu utrudniają całkowicie zabawę, ponieważ ewidentnie są stworzone do gry w pojedynkę. Mapki, na których przyjdzie nam walczyć drażnią swoim zamknięciem i trudnością w poruszaniu się. W dodatku podczas gry w 4 na split-screenie zapewne, aby gra chodziła płynnie, kamera zbliża się do postaci, którą prowadzimy, co wzbudza wrażenie klaustrofobii. Powoduje to, że jeszcze trudniej odnaleźć słabo oznaczone przejścia czy też wąskie korytarze i automatycznie doprowadza grających do frustracji. W trakcie zabawy online na sile straciły również bronie znane z trybu dla pojedynczego gracza. Często potrzebujemy wpakować w gracza kilka magazynków, choć w singlu ta sama broń potrafiła zabijać kilkoma pociskami. Mamy tutaj dostępnych 8 trybów zabawy, przy czym tylko jeden nawiązuje do systemu zdobywania punktów i naliczania mnożnika, jaki był w singlu. Pozostałe tryby to, znane nam już z miliona innych produkcji, zabawy typu każdy na każdego lub drużynowa eksterminacja. Nie muszę więc chyba wspominać, że znalezienie kogoś na serwerach graniczy niemal z cudem.

Tytuł próbuje się bronić przede wszystkim swoim dynamizmem. Tutaj naprawdę odczuwamy presję podczas gry - każda chwila zastanowienia, próba wymyślenia strategii może się skończyć utratą życia. Wrażenie nieustannej pogoni powoduje, że The Club to tak naprawdę czysty zastrzyk adrenaliny. Stąd też świetnie sprawdza się, na krótkie sesje. Niestety im dłużej gramy tym bardziej odczuwalna jest schematyczność rozgrywki co powoduje znudzenie. Ostatecznie, jeśli nie macie obsesji na punkcie podkręcania wyników i walki do upadłego, aż nie będziecie widzieli swojego imienia na pierwszym miejscu w rankingu to nie ma powodów, żebyście kupowali The Club.

Ocena: 6

Plusy: +dobra na krótkie sesje +dynamizm +klimatyczne miejscówki

Minusy: -powtarzalność = nuda -brak fabuły -zbyt krótka

The Club (PC)

  • Gatunek: strzelanina
  • Kategoria wiekowa: od 18 lat
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.