Nasze pierwsze kroki w świecie gier wideo. A raczej potknięcia [Klub Dyskusyjny]

Nasze pierwsze kroki w świecie gier wideo. A raczej potknięcia [Klub Dyskusyjny]21.05.2017 07:30
Paweł Olszewski

Wstydliwe wyznania o tym, jak kiedyś gry nas przerastały. I jak sobie z tym radziliśmy. Często w mocno karkołomny sposób.

Nic nie przebije jednak mojego pierwszego spotkania z Max Paynem. Już trochę growo wyedukowany wiedziałem, że jest tam bullet time. Ale po włączeniu gry nie potrafiłem go wyłączyć. Ku mojemu rozczarowaniu wkrótce okazało się, że to na moim PC gra działa w jakichś pięciu klatkach na sekundę i szybciej nie będzie, nawet po zmniejszeniu szczegółowości tekstur na najniższą z możliwych. Może to właśnie po tej traumie stałem się konsolowcem? Bo ze względu na niemiłosiernie szarpiącą animację, mimo wielogodzinnych prób, nie umiałem też przejechać garażu w Driverze. Sztuka ta udała mi się dopiero na PlayStation. Tam też, grając w Tomb Raidera 4, spadając Larą w najeżony kolcami dół po koniec gry, dałem w powietrzu save'a, nadpisując sobie blok. Miał być load (omijało się wtedy jeden długi ekran ładowania po każdym zgonie). No ale palec mi się omsknął w menu... od tej pory ZAWSZE gram na dwa save'y. Ostatnio choćby nawet w Preya. Dziś nie miałbym już raczej czasu i nerwów na ponowne przechodzenie gry przez taki błąd. Druga sprawa, że gier było wtedy o wiele, wiele mniej i bardziej się je szanowało. Ale o tym już w naszym Klubie dyskutowaliśmy.

Drugą żenadę odstawiałem w ISS Pro Evo na PSX. I już byłem starszy, ogarnięty, kąciki sportowe Kosa w PSX Extreme czytałem z namaszczeniem. Tylko kurde one kłamały. Dzień w dzień odpalałem ISS Pro Evo i trenowałem rzuty wolne, ale piłka nie leciała tam, gdzie powinna jeśli wierzyć poradnikowi Kosa czy Dela. OSZUKALI MNIE! Ale tak naprawdę to nie. Do dziś zachodzę w głowę czemu, ale... zamiast wciskać kwadrat na padzie, jak pan autor poradnika przykazał, wciskałem kółko. Zamiast strzału - dośrodkowanie. A najlepsze było to, że tym żmudnym treningiem naprawdę nauczyłem się strzelać tak gole...

Jednak pierwszą grą, w której tak naprawdę się zaciąłem (nie licząc ówczesnych point & clicków, do których i tak były solucje) był Myth. Jeden z pierwszych - o ile nie pierwszy - RTS-ów z widokiem "3D" i możliwością obracania kamery. Okazało się to dla mnie tak trudne, że nie potrafiłem poradzić sobie nawet z pierwszą misją. Ale to też pokazuje, że jako dzieciaki zupełnie inaczej radziliśmy sobie z grami, bo kiedy wróciłem do Mytha po paru latach okazało się, że choć sterowanie kamerą faktycznie było niewygodne, gra nie stwarzała większych problemów.

Najbardziej żenujące było jednak wtedy podejście "nie ma kodów do tej gry, to jej nie chcę". Często na podstawie opisu, co dany kod otwiera, postanawiałem zainteresować się jakąś pozycję. "Kącik Szperacza" był wtedy moim ulubionym działem w PSX Extreme. Zastanawiające, że berbeć wyskoczył z hardkorowej krainy Pegazusa, gdzie czasami po kilkadziesiąt razy próbował się nauczyć, a potem stał się takim leniuchem.

Ze swojej winy oczywiście. W swoim niepohamowanym uwielbieniu Tibii grałem pewnego razu do późnej godziny nocnej. I miałem się już zbierać spać, bo przecież rano level się sam nie wbije, kiedy napisał do mnie inny gracz z wiadomością w stylu "ej, mówią o tobie w temacie poświęconym wojnie". Bo wiecie, w Tibii na każdym serwerze toczyły się wojny między gildiami, to był tlen tej gry. I akurat na moim serwerze głośno było o takim konflikcie. Wchodzę więc przejęty na podesłany link do oficjalnego forum Tibii, loguję się i nic nie znajduję; tylko jakąś pustą stronę, nawet filho da puta żadnego czy innego "br?". Zaspany wzruszam ramionami, wyłączam stronę i nieco zdziwiony idę spać.

Rano konta już nie miałem. Dopiero "na trzeźwo" uświadomiłem sobie, że ten podesłany link tylko sprytnie wyglądał jak oficjalne forum Tibii. Zalogowałem się więc na cholera wie jaką stronę, oddając dane do konta hakerowi. I kochana postać, i wykupiony specjalny abonament poszedł uprawiać wolną miłość przez moją głupotę. Bolało. I chyba wtedy właśnie opuściłem magiczny świat Tibii.

Praktycznie od początku mojej przygody z grami byłem wielkim fanem przygodówek point and cilck. I tak jak na początku, jeszcze za dzieciaka, nie widziałem nic złego w graniu z solucjami (takimi drukowanymi, z pisma oczywiście), tak później wyrobiłem sobie swoisty kodeks honorowy i nie chciałem uciekać się do "oszustw", jeżeli nie było to naprawdę konieczne.

No i grając kiedyś później w Discworlda 2 zaciąłem się koszmarnie. Zupełnie nie wiedziałem co zrobić, przez pół dnia kombinowałem i nic. A wcześniej, żeby wytrwać w swoim postanowieniu, podarłem solucję z Secret Service na kawałki i wywaliłem ze śmietnika. Jeżeli zaczynacie się domyślać, dokąd zmierza ta historia, to domyślacie się dobrze.

Bo zmierza do mnie siedzącego na podłodze przy rozrzuconych kawałkach podartego pisma, wyjętych ze śmietnika, i układającego ich jak puzzle, żeby odczytać rozwiązanie mojego problemu. Które w dodatku sprowadzało się do tego, że nie zauważyłem dalszego kawałka z jednej lokacji. Że scrollowała się, jak podeszło się na jej krawędź. I przez to nie mogłem znaleźć potrzebnego mi przedmiotu.

Redakcja

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.