Lost Planet 2 - recenzja

Lost Planet 2 - recenzja15.05.2010 18:01
marcindmjqtx

Ponowna wizyta na E.D.N. III początkowo budzi mocne uczucie deja vu. Powierzchnię planety aż po horyzont pokrywa gruba warstwa śniegu, wskakujemy do mecha (Vital Suit) i walczymy z Akridami. Czy to na pewno druga część?

Globalne ocieplenie Spokojnie, po krótkim prologu otoczenie zmienia się diametralnie i razem z naszym oddziałem zaczniemy przedzierać się przez duszną i kipiącą zielenią aż do bólu gałek ocznych dżunglę. Nie wyczerpuje ona jednak listy nowych środowisk.

Nie wiadomo jakie są tego powody, ale planeta zaczęła się zmieniać, ocieplać odsłaniając przy tym swoje nowe oblicze, co gracze na pewno przyjmą z zadowoleniem. Capcom dał nam odpocząć od wszechobecnego śniegu i postawił na różnorodność lokacji. Niektóre rozdziały przeniosą nas pod powierzchnię wody (co dziwne, w innych błyskawicznie toniemy) na spieczoną słońcem pustynię czy nawet w przestrzeń kosmiczną, gdzie obniżone przyciąganie pozwoli odrobinę zmienić reguły gry.

To jednak niejedyne urozmaicenie, bo autorzy gry nie trzymali się kurczowo jednego schematu tworzenia misji. Większość z nich polega co prawda na wystrzelaniu przeciwników, ale zdarzają się również bardziej skomplikowane zdania oraz oczywiście epickie (naprawdę tylko ten przymiotnik do nich pasuje) bitwy z przeogromnymi Akridami kategorii G.

Nie matura, lecz chęć szczera... Właśnie w nich najbardziej przydaje się wsparcie innych graczy, bo z obdarzonych mniej niż przeciętną Sztuczną Inteligencją botów nie ma wiele pożytku. Początkowo może się Wam wydawać, że ich towarzystwo zapewnia bezpieczeństwo, bo nieźle radzą sobie z równie głupimi przeciwnikami i znajdywaniem Data Postów. Jednak w momentach, w których konieczna jest prawdziwa współpraca (jak chociażby przy obsłudze wielkiego działa kolejowego, gdzie poza strzelaniem trzeba też zadbać o chłodzenie konstrukcji oraz ładowanie i energetyzowanie amunicji) sterowani przez konsolę towarzysze irytują swoją niekonsekwencją. Aż prosi się tu o możliwość wydawania im choćby najprostszych poleceń.

Fakt, że Capcom zdawał sobie sprawę z kiepskich algorytmów żołnierzy potwierdza również to, że śmierć bota nie zmniejsza paska Battle Gauge oddziału. Jest on poniekąd odpowiednikiem ticketów z serii Battlefield i określa ile wspólnych "żyć" ma jeszcze drużyna. Rezerwę powiększamy, odpalając wspomniane wcześniej Data Posty, ale nigdy nie jest ona na tyle duża, byśmy mogli lekkomyślnie szarżować na przeciwników. Sami dojdziecie do tego wniosku po obejrzeniu napisu Mission Failed w trakcie jednego z ostatnich momentów rozdziału.

Niestety, Capcom nie wpadł na pomysł zapisywania stanu gry w każdym z punktów kontrolnych, po których i tak oglądamy statystyki oraz zdobyte oceny. Oznacza to, że porażka pod koniec rozdziału to konieczność pokonywania go od początku. Zwykle nie są one zbyt długie, ale kilkakrotna "przebieżka" wyleczyła mnie z chęci grania na wyższym, niż normalny, poziomie trudności.

Radocha na cztery fajerki Jednak gdy kolejne misje przechodziłem ze znajomymi, płynnie i bez większych potknięć, bawiłem się co najmniej dobrze. W kilku miejscach Capcom udowodnił, że kooperacja to dla autorów więcej niż zastąpienie jednej spluwy czterema. Nawet zwykłe plansze, w których musimy tylko zabić wszystko, co się rusza i pójść dalej w większości nie są wąskimi korytarzami, a otwartymi arenami, po których możemy poruszać się swobodnie (po coś ma się w końcu tę linkę z hakiem) i prowadzić zażarte wymiany ognia. Brak intelektu przeciwnicy nadrabiają liczebnością (czasem kolejne fale pojawiają się na naszych oczach znikąd) i uzbrojeniem. Robale są natomiast piekielnie odporne i silne, a gdyby brzydota mogła zabijać, to byłyby bezkonkurencyjne, bo nieraz, lawirując pomiędzy ich członkami, czułem podziw dla twórców. Oczywiście wywierane przez pokraki wrażenie rośnie wraz z ich rozmiarami.  Niektóre sceny aż prosiły się o uwiecznienie w formie plakatu, choć graficznie reszta gry odstaje od czołówki. Ładne widoczki to jedno, a przeciętne tekstury otoczenia, przesadzone filtry i mało detali to drugie.

Czapki z głów należy zdjąć przed projektantami nie tylko potworów ale przede wszystkim postaci. W trakcie przygody wcielimy się w przedstawicieli kilku frakcji, walczących na E.D.N. III w wojnie o źródła energii termalnej i każda z nich ma swój wykręcony, mało praktyczny, ale na pewno przyciągający uwagę styl. W trakcie rozgrywki nie zwraca się na to uwagi, ale Capcom nie oszczędzał na filmikach, które są zrealizowane  po mistrzowsku i stanowią odpowiednią nagrodę za zaliczenie misji.

Fabuła na pół gwizdka Niestety, są one również jedynym nośnikiem fabuły gry, która  - poza początkiem i końcem  - nie tyle nie trzyma się kupy, co po prostu nie istnieje. Żaden z moich znajomych zapytany, co tak naprawdę robimy w danym momencie nie potrafił udzielić mi odpowiedzi. Ot, zaliczaliśmy punkt kontrolny za punktem kontrolnym, by po skończeniu rozdziału obejrzeć świetny, ale bardzo zagadkowy filmik i spróbować posklejać fakty we własnym zakresie. Na pewno nie pomagała w tym zmiana kontrolowanej frakcji, ale muszę przyznać, że manewr sprawdził się całkiem nieźle pod koniec gry.

Multiplayer nadal jest specyficzny i skierowany przede wszystkim do graczy, którym ten element podobał się w pierwszej części gry. Przeciętny fan strzelanin znudzi się wolnym tempem rozgrywki i ślamazarnością postaci (wyobrażacie sobie, że Capcom umieścił w grze tryb, polegający na jak najszybszym zaliczeniu toru przeszkód? Plansz jest sporo, zupełnie jakby człapanie żołnierzem miało sprawiać nam przyjemność). W siódmym niebie będą natomiast miłośnicy zbieractwa. W Lost Planet 2 na odkrycie czeka tyle umiejętności, części strojów dla każdej z frakcji czy chociażby „ksywek” dla postaci, że zdobycie ich wszystkich oraz kompletu Osiągnięć/Trofeów zajmie wieki.

Werdykt W drugiej części Lost Planet sporo zmieniło się na plus.  Różnorodne scenerie, otwarte areny i spora ilość rozmaitych narzędzi eksterminacji przeciwników, a przede wszystkim kilka świetnych pomysłów na wymuszenie współpracy sprawiają, że gra ze znajomymi potrafi wzbudzić spore emocje i dać nielichą satysfakcję.

Niestety, Capcom potknął się na wydawałoby się podstawowych elementach. Zapomniał o funkcjonalnym systemie punktów kontrolnych, możliwości dołączania do trwającej już rozgrywki, a termin "Sztuczna Inteligencja" zredukował do kilku niezakamuflowanych skryptów, zamieniając większość gry w rzeźnię kolejnych fal przeciwników. Frustruje również sterowanie, w którym przednie przyciski zmarnowano na szybkie obracanie się, a pod B/O przypisano zarówno odpalanie Data Postów, jak i cios kolbą. Chwila nieuwagi i powiększenie paska Battle Gauge nie ma znaczenia, bo kolega zapędził się we wciskaniu przycisku, i sprzedał nam podbródkowy, po którym wylądowaliśmy w wodzie, i straciliśmy życie.

Pojedynki z ogromnymi Akridami są zdecydowanie najprzyjemniejszymi momentami Lost Planet 2. Ich skala i emocje budzą pytanie, czy nie lepiej byłoby oprzeć całą grę na nich, a pozostałe elementy zredukować do niezbędnego minimum. Przed zakupem upewnijcie się, że przynajmniej dwóch znajomych również ma ochotę na odwiedziny E.D.N. III.  To minimum niezbędne do ograniczenia frustracji i czerpania z gry przyjemności przez kilka wieczorów.

Maciej Kowalik

LOST PLANET 2 (PS3)

  • Gatunek: akcja
  • Kategoria wiekowa: od 16 lat
Wybrane dla Ciebie
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.