Graliśmy w Duke Nukem Forever. Serio

Graliśmy w Duke Nukem Forever. Serio06.09.2010 11:30
marcindmjqtx

Przybyłem, zobaczyłem, i nadal nie wierzę. Dano mi do ręki grywalną wersję Duke Nukem Forever. Czuję się stary. A czy zadowolony?

Zanim jednak stał się cud, utknąłem na 30 minut w kolejce i to mimo wejścia na targi godzinę wcześniej niż gracze. Wszystko dlatego, że 2k games wpuszczało tylko po 18 osób do swojego ascetycznego i szczelnie zamkniętego stoiska. Czas zabijałem oglądając obrazy z Księciem, które były jedyną dekoracją ścian czarnego bunkra. Nieco humoru wprowadził człowiek z obsługi, bardzo skrupulatnie sprawdzający, czy każdy w kolejce jest pełnoletni. Jakby ktoś młodszy w ogóle czekał na tę grę.

W pierwszej salce pokazano zwiastun, który wyraźnie sugerował, że oglądający powinni wiedzieć, kim jest Duke. Krótkie wprowadzenie zdradza tylko tyle, że po Duke Nukem 3D Książę został okrzyknięty bohaterem, a potem przepadł bez wieści. Tymczasem świńscy kosmici wrócili, chcąc odbić sobie poprzednią porażkę. Zrobili jednak błąd - zaczęli mordować kobiety. A kto jest obrońcą wszystkich lasek świata? Kto zamierza skopać kosmiczne tyłki, żując przy tym gumę? Tyle fabularnego wprowadzenia. Reszta zwiastuna to teledysk z dynamiczną muzyką Hadouken. W programie: walenie po jajach, gołe striptizerki, zamrażający laser, całujące się uczennice, sikanie do pisuaru, więcej striptizerek, jazda monster truckiem, walka na pięści i olbrzymia naga kosmitka z trzema piersiami. Którą Duke spokojnie podsumowuje: "I tak bym ją zaliczył".

Druga sala to już pełna orgia - kilkanaście telewizorów z padami, a na każdym znajoma sylwetka Księcia. Grywalne demo zaczęło się od... sikania do pisuaru - prezentacja jest więc spójna. Można Duke'owi przerwać tę upojną czynność i przejść się po reszcie pomieszczeń. Z początku nie bardzo wiadomo, co się dzieje -  bohater znajduje się w jakichś koszarach, a kilku żołnierzy przygotowuje się do wyjścia na zewnątrz. Można pobawić się prysznicami, pomazać na tablicy z rozrysowanymi taktykami, co kapitan strażników skomentuje z uznaniem - "Nie wiem co to jest, ale wygląda na świetny plan". Nie ma jednak broni, nawet sławetny kopniak nie działa. Po chwili kręcenia się bez celu dzwoni alarm i żołnierze rzucają się odpierać atak kosmitów. Biegnę za nimi, po chwili coś wybucha mi w twarz. Duke wyraźnie się wkurza i wali pięściami o siebie, a ja zaczynam się czuć jak w porządnej strzelaninie. Za rogiem natykam się na windę i leżącą obok podwójną rakietnicę - sławetny Devastator. Wyjeżdżam na powierzchnię, zupełnie znienacka trafiając na boisko sportowe, po którym krąży olbrzymi, brzydki jednooki kosmita. Prawie jak w poprzedniczce. Sama walka nie jest zachwycająca - dużo biegania w kółko i strzelania w okolice oka, unikania szarż, płonącej ziemi i strzałów z lasera. Amunicja dość szybko się kończy, więc lawirując między wybuchami trzeba łapać skrzynki, które zrzucane są z myśliwców. Po pokonaniu bestii można tryumfalnie kopnąć jej oko w powietrze. Z ciekawostek - nie ma paska zdrowia, a pasek EGO, który zmniejsza się jak obrywamy i rośnie, gdy kopiemy tyłki wrogom.

Druga plansza to jazda monster truckiem po pustyni i rozjeżdżanie świńskich gliniarzy, którzy jednak pojawiają się zbyt rzadko. Model jazdy jest mocno zręcznościowy, z dopalaczem i hamowaniem na ręcznym. W pewnej chwili kończy się benzyna, więc pozostaje z pistoletem w dłoni ruszyć w stronę niedalekich zabudowań. Może tam znajdzie się kanister. Niestety w tym momencie sympatyczna hostessa ogłosiła koniec prezentacji. Poziom nie wyróżniał się niczym specjalnym, a może po prostu niewiele zobaczyłem.

Od redakcji: powyższy obrazek jest chyba jedynym "oficjalnym", do którego przyznaje się Gearbox.

Ciężko mi oceniać Duke Nukem Forever - przede wszystkim wspaniale, że wreszcie wyjdzie. Jednak czy będzie to gra, która zachwyci i porwie jak niegdyś Duke Nukem 3D? Poprzednik oferował interakcję z otoczeniem, charakterystycznego bohatera i humor, niespotykane wtedy w grach FPS. Sporo się jednak zmieniło, świat FPS po Gordonie Freemanie i Team Fortress nie jest już taki sam. Tymczasem grając w krótkie demo DNF miałem wrażenie, że gram w remake starej wersji z lepszą grafiką. Która zresztą wcale nie była powalająca, budząc skojarzenia z brzydszym Borderlands, bez cell shadingu. Mam wrażenie, że twórcy stoją okrakiem między taką wersją Duke'a, w którą chętnie zagraliby weterani, a zrobieniem z tej gry czegoś na miarę obecnej generacji konsol. Oby nie wyszedł im koszmarek podlany obscenicznym humorem i golizną, które będą raczej wątpliwymi atutami.

Widać, że twórcy mają dystans do siebie - po skończeniu pierwszej planszy dema kamera odjeżdża ukazując pokój z telewizorem i ręce dzierżące pada, który zamiast X, Y, A i B ma swojskie przyciski D, U, K, E. W tle słychać niedwuznaczne postękiwanie. Spomiędzy nóg grającego Księcia wychyla się zadowolona dziewczyna i pyta, czy gra była dość dobra. "Po dwunastu pieprzonych latach, lepiej żeby taka była!", ripostuje Mr Nukem. No właśnie. Bo inaczej i setka gołych cycków jej nie ocali.

Paweł Kamiński

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.