Czy możemy Metal Gear Solid V: The Definitive Experience nazwać definitywnym, skoro nie ma zakończenia?

Czy możemy Metal Gear Solid V: The Definitive Experience nazwać definitywnym, skoro nie ma zakończenia?01.09.2016 10:03
Adam Piechota

Jak postanowiono się rozprawić z kontrowersyjną ostatnią misją? A jak myślicie?

Nie chcę zagłębiać się w spoilery w trosce o graczy, którzy jeszcze The Phantom Pain mają przed sobą, niemniej zakończenie, jakie oficjalnie dostaliśmy w ostatnim "prawdziwym" Metal Gearze było... ogromnym zawodem. Skracając - gra podzielona jest na dwie duże części. Pierwsza przedstawia prostą historię, tłumaczy motywacje kolejnego głównego bossa, serwuje w finale epicki pojedynek i kończy (zaskakująco banalną) opowieść o zemście. Której po Ground Zeroes należało się spodziewać. To w miarę przyswajalna fabułka, nawet jeżeli ktoś nie miał kontaktu z serią przez ostatnie dwadzieścia lat.

W części drugiej zaczyna się robić nieco ciekawiej. Nawet jeśli przez większość czasu powtarzamy tutaj zaliczone już misje na wyższym poziomie trudności lub kręcimy bez celu, oczekując następnych przerywników filmowych. Bo to na tym etapie Fantomowy Ból przypomina sobie, że jest położony dość dziwnie w całym kanonie i należałoby parę rzeczy wyjaśnić, uzupełnić oś czasu serii, połączyć kilka kropek. Rzecz kończy się wariackim twistem, który tłumaczy jeden z istniejących dotychczas znaków zapytania, ale... nie kończy piątego Metal Gear Solid. Tak zwyczajnie. Historia pozostaje urwana i teoretycznie niedopowiedziana.

Nie miało być tak. Z powodów ciśnienie ze strony Konami (okej, zły wydawca, ale prace nad tym tytułem rzeczywiście ciągnęły się w nieskończoność) nie została stworzona ostatnia, pięćdziesiąta pierwsza misja The Phantom Pain. Wiemy o niej dzięki kolekcjonerskiej edycji MGS V, gdzie na dodatkowym krążku Blu-ray można było odnaleźć należące do niej scenki przerywnikowe. Zostały dla nich nagrane kwestie dialogowe, więc jest to jedyny, choćby nawet obskurny, sposób na sprawdzenie, jaki finał miał mieć rzeczywiście Metal Gear Solid V.

W obliczu premiery Definitive Expierience, o którym wspominał Wam w Rozchodniaczku Bartek, wielu fanów miało nadzieję na uzupełnienie definitywnego przecież doświadczenia o prawdziwe zakończenie. Jeżeli nie w wersji grywalnej, bo oznaczałoby to zupełnie nową mapę i walkę z "kolejnym" głównym bossem, to choćby poprzez ten filmik z edycji kolekcjonerskiej. Może chociaż doszlifowany o ruchy ust bohaterów, gdy mówią, czy kilka ujęć, jakie wcześniej widzieliśmy w formach szkicu. Nic z tych rzeczy - Konami nie tylko zignorowało Misję 51, ale próbuje wmówić graczom, że jej obecność nie jest tak naprawdę potrzebna.

"Nie mamy żadnych planów, by dokończyć development Misji 51" - czytamy na oficjalnym Twitterze wydawcy. Ktoś zapytał, dlaczego Definitive Expierience nie ma zakończenia, na co odpowiedziano: "Ponieważ zakończenie już było i zostało wydane wraz z grą, 1 września zeszłego roku". Na sugestię, że tylko ten materiał filmowy z edycji kolekcjonerskiej wieńczy wątki pewnych postaci z gry, Konami odparło: "Ci bohaterowie pojawiają się w następnych [chronologicznie] grach z serii Metal Gear". Owszem, to prawda. Ale według tego, co ostatecznie zobaczyliśmy w The Phantom Pain, "jedynka" z PSX-a (klasyk nad klasykami) byłaby zwyczajnie pozbawiona sensu.

Najgorszy dla mnie w tym wszystkim jest fakt, że nawet w niezmienionej formie nie dodali tego filmiku. Okej, obnaża on całe spięcie między Konami i Kojimą. Okej, obnaża, że gra nie została rzeczywiście dokończona. Okej, robi wydawcy trochę - cytując naszego ulubionego Andrzeja - smrodu. Ale gracz kupuje wersję definitywną, gdzie poznaje całą historię od Ground Zeroes do misji pięćdziesiątej Fantomowego Bólu, na co przeznaczy około sześćdziesięciu godzin. Czy nie zasługuje, żeby dowiedzieć się, jak planowano domknąć niedopowiedziane części fabuły? Zasługuje, kurka wodna.

Konami nie chce, to reszta świata zrobi to za nich. Misję 51. w takiej wersji, jaką dostali posiadacze edycji kolekcjonerskiej, możecie znaleźć zawsze na YouTubie. Tylko obejrzyjcie ją, jak skończycie wcześniejsze pięćdziesiąt.

Zamiast tego z grą dostaniemy tonę płatnych dodatków do Metal Gear Online. Bo przecież wiadomo, że granie przez sieć to przyszłość tej serii, prawda? Szkoda, wielka szkoda, zwłaszcza z perspektywy fana, który był na pokładzie od dekad, a z MGS-ów (i Final Fantasy) wyciągał swoje pierwsze poważne lekcje języka angielskiego. Aż wkleimy dokonanie kolegi z sąsiedniej redakcji.

Adam Piechota

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.