Skoro dziś premiera PlayStation VR, to przypominamy, że w zestawie naprawdę nie ma kamery
Brzmi śmiesznie, ale warto uniknąć srogiego zawodu.
Na pewno wielu z Was trzyma dzisiaj kciuki za dzielnych kurierów, którzy na przekór parszywej pogodzie będą rozwozić dziś paczki, zawierające gogle VR od Sony. To ważny dzień dla "wirtualnej" rewolucji. Choć PS VR i tak kosztuje dziś więcej, niż konsola, do której będzie podłączone, jest najtańszą ścieżką do prawdziwego grania w VR, a miliony peesczwórek w domach graczy stanowią znakomitą bazę do popularyzacji tej idei.
Czy warto? Przedpremierowe pokazy natchnęły Pawła nadzieją.
Ale to bardzo subiektywna sprawa już u samych podstaw - tolerancji organizmu na "teleportowanie" gracza do innej rzeczywistości. Na pewno warto wytropić jakąś okazję do przekonania się samemu. Ot, chociażby pokazy PSVR na WGW. Od dwóch dni nie mamy większego kontaktu z Patrykiem, który zabrał gogle do domu i testuje tę masę gier, którą razem z nimi podrzucili nam wydawcy. Więc na konkretny test całego tego bogactwa trzeba jeszcze poczekać.
Wiem, że dla niektórych czekanie nie jest opcją. Od rana widzę znajomych, chwalących się, że wieczorem będą w innym świecie. Ale czy na pewno? Bo widzicie niejeden sparzył się już na malutkim niedoinformowaniu. PSVR nic Wam nie da jeśli nie macie podłączonej do PS4 kamery. A jej w pudełku nie znajdziecie. Niby było to wiadome od dawna, ale...
Ludzie siedzący w branży są zdziwieni, więc mimo wszystko chyba warto na obie sprawy Was uczulić. Nawet nie chcę sobie wyobrażać ogromu rozczarowania jakie byłoby dziś udziałem kogoś, kto najpierw ucałowałby kuriera, a potem zorientował się, że przygodę w wirtualnej rzeczywistości trzeba jednak przełożyć.
Macie? Gracie? Podzielcie się wrażeniami z innymi.
Maciej Kowalik
[poll id="12"]