Rozpoczyna się bitwa o battle royale. Fortnite kopiuje, twórcy PUBG wyrażają zaniepokojenie
Oby nie skończyło się jak w prawdziwym battle royale, gdzie amunicją będą pozwy i nieczyste zagrywki.
Choć rozgrywka battle royale nie jest niczym szczególnie nowym w świecie gier wideo, ciężko nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że to właśnie PlayerUnknown’s Battlegrounds przyczyniło się do tak wielkiej popularności tego trybu. Sprzedaż idąca w miliony, kolejne rekordy, za którymi coraz trudniej nadążyć. Nic dziwnego, że pojawiają się naśladowcy.
Fortnite Battle Royale - Gameplay Trailer (Play Free Now!)
Project X, choć ma być czymś dużo więcej, reklamuje się jako „battle royale dla 400 graczy”, w styczniu ma ukazać się Kirby: Battle Royale, co prawda tylko dla 4 graczy, ale nazwa jest. Od jutra rusza darmowy dla wszystkich battle royale w Fortnite, a tak w ogóle to nie zdziwię się, jeśli Wildcard przypomni sobie o porzuconym we wrześniu ubiegłego roku ARK: Survival of the Fittest. Nie mówiąc już o standardowym steamowym śmietniku. My jednak zatrzymamy się przy Fortnite.
To słowa Brendana Greene’a, lepiej znanego jako PlayerUnknown, jakie padły podczas niedawnej sesji AMA na Reddicie. A według Chang Han Kima, wiceprezesa odpowiadającego za PUBG studia Bluehole, Fortnite łączy z jego grą za wiele elementów i wcale nie chodzi tu o tryb rozgrywki. Podobny interfejs, podobna mapa, taka sama liczba graczy czy sposób „wchodzenia” do rozgrywki. A do tego, jak czytamy w komunikacie prasowym:
Studio przesadza? Wszak przed PlayerUnknown’s Battlegrounds było parę pełnoprawnych gier z tego, myślę, że już można to powiedzieć, gatunku. Mało tego, Greene pracował przy jednej z nich - H1Z1: King of the Hill - jako konsultant. A poza tym, co jest złego w mówieniu, że inspirowało się jakimś tytułem? Co druga gra z Kickstartera to „duchowy spadkobierca” czegoś, co lata temu było popularne. Jednak w tym konkretnym przypadku problem leży gdzie indziej.
Chris Livingson z PC Gamera miał okazję porozmawiać z Kimem i jego obawy wcale nie są bezpodstawne. Otóż problemem nie jest fakt, że Fortnite dostał tryb battle royale. Podobnie jak nie są nim podobieństwa między obiema grami. Bluehole zwyczajnie nie podoba się, że robi to Epic Games, twórcy silnika, na którym działa PlayerUnknown’s Battlegrounds.
Dodaje też, wyjaśniając swój tok myślenia:
Poprzez „inne rzeczy” Kim rozumie wykorzystanie elementów czasowo zastrzeżonych dla PUBG w Fortnite. A jeśli nie pracy Bluehole bezpośrednio, to na przykład inspiracji wynikających z faktu, że programiści z obu studiów muszą wymieniać się informacjami przy modyfikacjach silnika. Do tego dochodzi jeszcze, że twórcy PUBG płacą Epicowi naprawdę duże pieniądze tytułem wykorzystywania licencji na Unreal Engine, bo ten jest darmowy tylko do pewnego momentu. Pieniędzy, które w zasadzie wspierają prace nad bezpośrednią konkurencją najpopularniejszej gry na Steamie, która nie dość, że szybciej trafi na konsole, to jeszcze będzie oferowana w modelu free-to-play.
Bartosz Stodolny