Podsumowanie: zobacz gry czerwca, wybierz najlepszą

Podsumowanie: zobacz gry czerwca, wybierz najlepszą

Podsumowanie: zobacz gry czerwca, wybierz najlepszą
marcindmjqtx
02.07.2012 10:20, aktualizacja: 15.01.2016 15:42

Wraz z czerwcem weszliśmy, jak co roku, w tzw. sezon ogórkowy. Istotnych premier było znacznie mniej niż choćby w maju i cała uwaga graczy zwróciła się w stronę targów E3, chociaż nadużyciem byłoby stwierdzenie, że w ubiegłym miesiącu nie mieliśmy w co grać. Która z kilku produkcji zrecenzowanych przez nas w czerwcu najbardziej przypadła Wam do gustu?

W pudełkach:

Platformy: PS3, 360, PC

„Dirt: Showdown” to bardzo udany eksperyment. Wreszcie gra dla tych, których nie interesuje dżentelmeńska rywalizacja i którzy na torze chcą przede wszystkim sprawdzić wytrzymałość klatki ochronnej w innych autach. Różnorodność trybów i świetny model jazdy przekładają się tu na godziny zabawy na wysokich obrotach. Przy czym tak wysoką ocenę wystawiam przede wszystkim ze względu na czas spędzony w sieci.Jeśli nie należycie do graczy, którzy są otwarci na emocje płynące z rywalizacji z innymi, to odejmijcie od oceny jeden punkt. Bo to właśnie taki typ zabawy - w grupie rozpala emocje, których próżno szukać, gdy rywalizujemy z konsolą. Ocena: 4

Platformy: PS3, 360

„Lollipop Chainsaw” przypomniało mi, czym jest prawdziwe arcade i dlaczego będę chciał zaliczać jeszcze raz te same etapy, wykręcając jeszcze lepsze wyniki i zdobywając jeszcze więcej punktów. Słowo „frajda” samo ciśnie się na usta. Historia, choć dość krótka, jest spójna i wciągająca, a do tego absolutnie wykręcona i szalona. Takich opowieści się nie zapomina. Przy „Lollipop Chainsaw” można odpocząć od wszystkich arcypoważnych prób uratowania świata i wszechświata. To bardzo miła odskocznia od gier, które pachną powagą na kilometr. A jeśli podobały Wam się wcześniejsze gry Sudy51, to przygody Juliet Starling są zakupem obowiązkowym. No i sama cheerleaderka na pewno zapisze się na którejś z kart historii elektronicznej rozrywki. Ocena: 4

Platformy: PS3, 360, PC

Do „Gry o tron” podszedłem z otwartym sercem: świeżo po obejrzeniu drugiego sezonu serialu i jeszcze w trakcie lektury „Starcia królów”. Grałem w nią długo, nierzadko zgrzytając zębami (stąd tak późna recenzja) i gdy patrzę w notatki, widzę, jak ewoluował mój osąd - od lekceważącego: „odwalona byle jak filmówka” do „całkiem przyzwoite RPG”. Zanim się obejrzałem, utopiłem w niej ponad 30 godzin. Nie żałuję - poznałem lepiej świat Westeros, dostałem kolejną dobrą historię w nim osadzoną. Tylko że ja bardzo chciałem tę grę polubić, chciałem produkcji, która zabierze mnie do Siedmiu Królestw - i to RPG dało mi uczucie uczestnictwa w przygodzie. Jeśli jesteście czytelnikami i widzami dzieł George'a R.R. Martina, powinniście zrobić podobnie - warto. Dla fanów to solidna pozycja.

A co jeśli „Pieśń lodu i ognia” nie wywołuje u Was emocji większych niż inne powieści fantasy? Cóż - jeśli jesteście typem graczy, którzy grali w „Gothica 3” bez patchy, zachwycali się „Alpha Protocolem”, bugi w innych produkcjach Obsidian zbywali krótkim „phi”, a do tego grają w stare RPG bez patrzenia na grafikę, to dojrzycie czar „Gry o tron”. Jest oldschoolowa i tego nie ukrywa, ale może się podobać. Warto przymknąć oko, zacisnąć zęby i poznać tę historię. Zwłaszcza że cena gry jest niższa od przeciętnego nowego tytułu.

Chciałbym móc szczerze polecić ją każdemu innemu graczowi, ale zarówno wygląd, mechanika, jak i błędy mi na to nie pozwalają. Pozostali się zapewne odbiją i nie należy mieć im tego za złe - dla nich ocena byłaby oczko niższa, bo studio Cyanide naprawdę starannie opakowało sensowną fabułę w drętwawą rozgrywkę z odrobiną niedzisiejszych rozwiązań i błędów. Dla koneserów RPG-ów i fanów uniwersum. Ocena: 3

Platformy: PS3, 360, PC

Muszę powiedzieć, że Spec Ops: The Line zrobił na mnie równie dobre wrażenie jak Max Payne 3. Jest to głównie zasługa historii, która z każdą kolejną godziną stawała się lepsza. Aż do finału, który pozostawia sporo miejsca na interpretacje. Moja przygoda z produkcją Yager nie trwała długo, bo zaledwie 7 godzin. Cieszę się jednak, że miałem okazję w nią zagrać, bo była to niesamowita podróż w głąb Dubaju. Ocena: 4

Z dystrybucji cyfrowej:

Platforma: 360

Joy Ride Turbo żadną miarą nie jest zakupem obowiązkowym, ale jesteście sobie winni, by dać tej grze szansę ściągając demo. Zwłaszcza, jeśli przed telewizorem nie przesiadujecie sami. Czwórka graczy na jednym ekranie to fantastyczna sprawa i każdy -niezależnie od growego doświadczenia - będzie bawił się świetnie. W sieci ścigać może się dwa razy więcej zawodników, ale z obcymi to już nie końca to samo.

Samotnicy mogą dać sobie spokój, bo tryb kariery to najsłabszy element gry. Reszta niech poczeka na pierwszą promocję (na razie gra kosztuje 800 MSP) i kupuje. Nie pożałujecie. Krater

Platforma: PC

Niestety, nie udało się. Nie zarzucam studiu Fatshark złych chęci, myślę raczej, że ktoś nie do końca przemyślał całą koncepcję. Nie da się stworzyć gry na kilkadziesiąt godzin, w której rozgrywka będzie wyglądać identycznie przez cały czas jej trwania. Jeśli komukolwiek miałby „Krater” odpowiadać, to chyba tylko pasjonatom cyferek, którym będzie sprawiać frajdę wpatrywanie się w rosnące współczynniki swoich postaci. Reszta umrze z nudów. Tiny & Big in Grandpas Leftovers

Platforma: PC

Spójrzmy: interesująca, ciekawa mechanika? Jest. Świetna oprawa audio-wideo? Jest. Sympatyczna fabułka, która nie traktuje się poważnie? Oczywiście. Tiny & Big to dwu-trzy godzinna porcja zabawy. Czy warta równowartości 10 euro lub 10 dolarów? Powiedzmy sobie szczerze: niewiele jest obecnie produkcji z podobną mechaniką, więc za dobre pomysły trzeba płacić. Babel Rising

Platforma: PS3, 360

Gra w wersji na konsolę Microsoftu kosztuje 800 MSP. To zdecydowanie za dużo jak na taki tytuł i jeśli faktycznie chcecie zmierzyć się z ludzką determinacją, stając się częścią starej, chrześcijańskiej opowieści, to poczekajcie na jakąś naprawdę konkretną obniżkę. Boli to, że gra nie została rozbudowana względem wersji na smartfony i czuć, że to po prostu zwykły port dostosowany oprawą do większych ekranów. Frajdę zabija monotonia, która nie pojawia się podczas kilkunastominutowej zabawy w metrze czy tramwaju. Kiedy włączam konsolę i telewizor oczekuję bowiem, że gra przykuje mnie do nich na dłużej. Niestety w przypadku Babel Rising tak nie jest. Raczej omijajcie, szczególnie że tegoroczne Summer of Arcade zapowiada się naprawdę nieźle. Quantum Conondrum

Platformy: PS3, 360, PC

Spędziłem przy „Quantum Conundrum” jakieś sześć godzin - mniej więcej tyle potrzeba na jej ukończenie. Gra zachęca mnie, bym pobił jeszcze rekordy czasowe na poszczególnych etapach czy znalazł wszystkie znajdźki, ale... jakoś nie mam ochoty tego robić. Doceniam, że twórcy postanowili dodać do gry „coś więcej”, ale dla mnie czas, który na nią poświęciłem, był zupełnie „w sam raz” - nie tak długo, bym się znudził, i nie tak krótko, bym czuł niedosyt.

I to też chyba najlepsze określenie, jakie przychodzi mi do głowy, gdy myślę o „Quantum Conundrum”. Gra jest właśnie „w sam raz”. Ani zbyt szalona, ani zbyt normalna. Ani zbyt oryginalna, ani zbyt naśladowcza. Trochę zachowawcza, ale też ujmująco urocza. Dawno się tak bardzo nie zrelaksowałem przy jakiejś grze, jak przy tej - i niech to służy za jej rekomendację. Adrian Palma

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)