Jak świat pokochał Game Boya. Legenda przenośnego grania obchodzi dziś 25. urodziny

Jak świat pokochał Game Boya. Legenda przenośnego grania obchodzi dziś 25. urodziny

Jak świat pokochał Game Boya. Legenda przenośnego grania obchodzi dziś 25. urodziny
marcindmjqtx
21.04.2014 09:34, aktualizacja: 15.01.2016 15:40

Dziś w podróży czy na dworze gramy przede wszystkim na komórkach, ale były czasy, kiedy synonimem konsoli przenośnej była niepozorna maszynka skonstruowana przez Nintendo.

Game Boy nie był pierwszą przenośną konsolą w historii. Nie był nawet pierwszą próbą Nintendo zawojowania tego segmentu rynku. Wcześniej japońska firma próbowała z minikonsolą Game & Watch, która w pirackiej formie dotarła również do nas, znana jako "Ruskie Jajka" bądź "Wilk i zając" (i kilka innych).

Legenda głosi, że inżynier Nintendo, Gunpei Yokoi, na pomysł przenośnej konsoli do grania wpadł podczas jazdy pociągiem. Zobaczył biznesmena, który bawi się kieszonkowym kalkulatorem z LCD. Pomyślał, że pewnie lepiej bawiłby się, gdyby miał przed sobą większe wyzwanie, niż naciskanie cyferek.

Game & Watch. Któż nie zagrywał się na polskich podróbkach tego urządzenia?

Game & Watch było szalenie popularne, ale oferowało bardzo proste gry. Na dodatek jedna "konsola" zawsze miała co najwyżej jedną grę. Mimo tego sprzedała się w 40 milionach egzemplarzy. W tym czasie Nintendo odnosiło już sukcesy ze swoją stacjonarną konsolą, NES-em (również i ona doczekała się w Polsce pirackiej wersji - Pegasusa). Przed Yokoiem stało trudne zadanie - zrobić jeszcze lepszą konsolę przenośną, która jednocześnie nie będzie stała w cieniu NES-a. Udało się, już wkrótce Game Boy miał podbić świat i zostać tym dla idei przenośnego grania, czym walkman dla przenośnych odtwarzaczy muzyki.

Im taniej, tym lepiej Yokoi pracował nad nową konsolą z Satoru Okadą. Obaj stworzyli wcześniej gry Metroid i Kid Icarus. Podzielili się pracą (Yokoi odpowiadał za design, Okada za wnętrze sprzętu) i spędzili długie miesiące nie tylko na szukaniu rozwiązań kreatywnych, ale i tanich - Nintendo chciało, by sprzęt był cenowo w zasięgu jak największej liczby graczy.

Powód był prosty - konkurencja. Lada moment na rynku miały się pojawić konkurencyjne Atari Lynx i Sega Game Gear. Z kolorowymi, pięknymi grami, ale i strasznie energożerne. W czasach, gdy przenośne sprzęty zasilało się bateriami AA, był to niezwykle istotny argument. Nintendo chciało wygrać tę bitwę i ostatecznie wygrało, ale miało świadomość, że walka toczy się również na innych frontach.

Drugim ważnym punktem było dostarczenie konsoli jak największej ilości gier. Nie tylko dobrych, ale i znanych. Ogromny sukces NES-a wytyczył oczywistą drogę - trzeba przenieść na platformę mobilną najważniejsze marki. Nie chodziło jednak o to, by starać się skonwertować grę 1:1 - miały powstać nowe gry ze znanymi bohaterami. Krótko po premierze na przenośniaku Nintendo gościli już Mario, Legend of Zelda i Castlevania. Ale i największą popularność i tak zdobył Tetris.

Tetris na Game Boya

Geniusz z ZSRR W grę logiczną Aleksieja Pażytnowa dało się już wprawdzie grać na komputerach, ale przeniesienie prostej i wciągającej formuły na platformę przenośną działało na wyobraźnię. Teraz można było tworzyć układy z klocków w dowolnym miejscu - w samochodzie, pociągu lub szkole. Game Boy stał się tym samym świetną "uzupełniającą" maszyną do grania w domu. Gdy jedno dziecko grało na Amidze, drugie mogło wyjść do ogrodu i grać na GB.

Nintendo sprzedawało konsolę właśnie z Tetrisem i był to świetny ruch z ich strony. Choć wcale nie był oczywisty. Wydawało się, że japońska firma postanowi promować przy tej okazji swoją flagową postać, czyli Mario z Super Mario Land. Japończyków przekonał jednak twórca gier Henk Rogers, który krótko wcześniej porozumiał się z Pażytnowem. Efektem było zapewnienie sobie przez Nintendo wyłączności na Tetrisa, który wcześniej był bezkarnie kopiowany i wykorzystywany w licznych podróbkach. Rogers potrafił się odwdzięczyć - w 1990 pomógł Pażytnowowi w przeprowadzce do Stanów.

Japońska premiera Game Boya była dużym sukcesem - w ciągu pierwszych dwóch tygodni konsolę kupiło 300 tysięcy osób. Premiera w USA odbyła się 4 miesiące później i tu po swój egzemplarz już pierwszego dnia ustawiło się 40 tysięcy fanów. Game Boy był o 100 dolarów tańszy od Atari Lynx (kosztował 90$), które pojawiło się na rynku niedługo później, a przede wszystkim wytrzymywał na baterii dwa razy dłużej.

Atari Lynx ukazał się na rynku miesiąc po Game Boyu i przegrał właściwie już na starcie (fot. Wikipedia)

Gra z ograniczeniami Ograniczenia sprzętowe nie były z początku ważne dla graczy, nawet jeśli niekiedy im doskwierały. Monochromatyczny wyświetlacz w rozdzielczości 160x144 oferował ledwie cztery odcienie szarości, ale dzięki temu konsolą można było się bawić znacznie dłużej niż konkurencyjnymi systemami. Czyli - innymi słowy - rzadziej prosić rodziców o pieniądze na nowe baterie. Gorzej, że mała szczegółowość ekranu wymuszała wiele kompromisów w tworzeniu gier. Takie elementy jak pociski musiały być znacznie większe niż nakazywała logika. Na dodatek w bardziej dynamicznych grach często trudno było się połapać w akcji.

Game Boy zostawił w pokonanym polu nie tylko Lynxa i Game Geara, ale i wiele innych konkurencyjnych przenośniaków. Lata mijały, NES-a pod telewizorem zastąpił SNES, w 1994 roku na rynku pojawiło się pierwsze PlayStation, zachwycając trójwymiarową, piękną grafiką. Wśród konsol przenośnych wciąż królował GB. Mało tego - już wkrótce dostał drugie życie.

W 1996 na Game Boya wyszła pierwsza część Pokemonów. Wariactwo na ich punkcie szybko osiągnęło punkt krytyczny. Gra była tylko jednym z wielu elementów rozbudowanego uniwersum - obok serialu, zabawek, kart czy książek. Jednocześnie stało się jasne, że z konsoli nie da się już więcej wycisnąć.

Mniejszy rozmiar, więcej kolorów Pierwszą próbą odświeżenia marki był Game Boy Pocket - zmniejszona, bardziej elegancka wersja konsoli. Wciąż nie rozwiązywała problemu, który w tamtych czasach był dla konsol przenośnych bardzo uciążliwy - konieczności grania przy źródle światła. Najlepiej znajdującym się tuż nad ekranem, a jednocześnie nie za mocnym, by nie odbijało się od szybki.

W 1998 roku nadszedł Game Boy Light z podświetlanym ekranem. Światło szybciej pożerało baterie, ale wreszcie można było grać po ciemku. Konsola wyszła jednak tylko w Japonii. Kolejny model ukazał się w tym samym roku i wprawdzie nie miał podświetlenia, ale niwelował inny brak Game Boya - brak kolorów. Stąd też nazwa - Game Boy Color.

Game Boy Color

"Pokolorowano" również stare gry, przy czym to gracz wybierał, jaką paletę kolorów mają wyświetlać. Konsola oferowała więcej udogodnień dla twórców, ale z punktu widzenia graczy niewiele się zmieniało - na Game Boya wciąż powstawały gry, które mogły powstać już w 1989 roku. Niemniej kolejna odsłona Pokemonów sprawiła, że sprzęt wciąż cieszył się dużym zainteresowaniem. Dawał Nintendo czas na ponowne podbicie rynku, do którego firma przygotowywała się w tajemnicy od kilku lat. W międzyczasie przenośniak doczekał się takich akcesoriów jak kamera, drukarka, a nawet... sonar pomagający przy połowie ryb.

Nadchodzi nowe Wszystkie wymienione modele były więc co najwyżej półśrodkami. Na rynku pojawiły się już kolejne generacje konsol Nintendo (Nintendo 64, lada moment wychodził GameCube), tymczasem fani przenośnego grania byli skazani na stare rozwiązania. Zmieniło się to w 2001 roku wraz z 32-bitową konsolą Game Boy Advance. W mgnieniu oka pobiła tych, którzy próbowali zaistnieć na rynku konsol przenośnych - Neo Geo Pocket, Wonderswan Color, Game Park 32 czy cudaczny konsolofon Nokii - N-Gage.

Gry na Game Boya Advance oferowały nieporównywalnie lepszą, kolorową grafikę. Było ich dużo, po raz kolejny zachwycały najlepsze marki - od Mario, przez Metroida, po Pokemony - ale i nowe, takie jak RPG Golden Sun czy kolorowa strategia Advance Wars.

GBA doczekało się z czasem następców - Game Boya Advance SP z ekranem osadzonym na klapce oraz Game Boya Micro, który zaskakiwał rozmiarami - czy rozmiarach 10 na 5 cm ważył zaledwie 80 gramów.

Game Boy Micro

Wszystkie modele marki Game Boy sprzedały się łącznie w ponad 200 milionach egzemplarzy na całym świecie. Pewną część dołożyła Polska, choć raczej mniejszą niż większą - Nintendo nigdy nie pojawiło się u nas oficjalnie, a dystrybutorzy firmy nie mieli środków lub chęci na promowanie przenośnego grania.

Krótko po premierze GB Micro marka znikła z rynku (choć ostatnia gra ukazała się jeszcze w 2008 roku), a Nintendo ku zdziwieniu fanów postawiła na nowe podejście do konsol mobilnych - kontrolę dotykową za pomocą stylusa i dwa ekrany w Nintendo DS.  I znów pokazało, że ma patent na tę dziedzinę rozrywki - konsolę kupiło blisko 155 milionów ludzi, co daje jej drugie miejsce na liście najpopularniejszych systemów w historii, za PlayStation 2.

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)